Początek spotkania był bardzo pomyślny dla zajmującego aktualnie 337. miejsce w rankingu ATP zawodnika. Alexander Flock w poprzednim sezonie triumfował w turnieju ITF Men's Circuit w Olsztynie. Niemiec grał bardzo odważnie i świetnie serwował. Udało mu się przełamać utytułowanego Hiszpana i wygrać pierwszego seta. W dwóch kolejnych Montañés pokazał, że była to jedynie chwila dekoncentracji i nie pozwolił wywalczyć rywalowi gema aż do końca, a Niemiec zaczął popełniać dużo więcej błędów. W drugim secie Flock wygrał zaledwie 6 piłek, w trzecim zapunktował 12 razy, ale nie wystarczyło to na wygranie gema.
Montañés po meczu nie krył radości: - Wygrałem dwa trudne mecze, bardzo się z tego cieszę. Mam nadzieję, że w kolejnych spotkaniach nie będę przegrywać pierwszych setów. Mam nadzieję, że uda mi się zwyciężyć w całym turnieju. W I rundzie stracił seta z Andrzejem Kapasiem. Hiszpan w Szczecinie gra z dziką kartą, początkowo gwiazdą miał być Marcel Granollers, ale nie zdążył wyleczyć kontuzji, Alberto zgodził się na start w ostatniej chwili: - Ciężko było tak szybko zorganizować przyjazd tutaj. Tak błyskawicznie podjąłem decyzję w związku z przyszłotygodniowym turniejem w Bukareszcie i myślałem, że to będzie dobry trening przed nim.
Montañés w Szczecinie gra po raz ósmy, choć nigdy nie udało mu się tu zwyciężyć. - Bardzo lubię ten turniej, przyjeżdżałem tu wiele lat z rzędu, chociaż jest tu strasznie zimno. Ludzie są tu bardzo sympatyczni i podoba mi się atmosfera turnieju - powiedział po meczu. W następnej rundzie zagra z João Souzą, który po bardzo długim i ciężkim spotkaniu wyeliminował Axela Michon7:5, 6:7(4), 6:1.