Radwańska w Masters: czas na taktyczną doskonałość

To będzie pierwszy raz Agnieszki Radwańskiej jako pełnoprawnej uczestniczki Mistrzostw WTA, piątej najważniejszej imprezy świata. Wcześniej krakowianka dwukrotnie wchodziła na kort jako zawodniczka rezerwowa.

W tym artykule dowiesz się o:


Agnieszka Radwańska, 22 lata, czterokrotna ćwierćfinalistka wielkoszlemowa (foto EPA)

- Jestem bardzo szczęśliwa, że w końcu zakwalifikowałam się do Mistrzostw WTA jako jedna z Top 8 singlistek - powiedziała Agnieszka. - Jeszcze kilka tygodni temu nie myślałam, że mam szansę na kwalifikację, a teraz przyjemnie będzie zakończyć mój sezon w Stambule.

Kiedy krakowianka udane lato (triumf w Carlsbadzie, półfinał w Toronto) zakończyła odpadnięciem w II rundzie w New Haven (znów jej przekleństwem okazała się Czeszka Petra Cetkovská, której wcześniej uległa także w II rundzie Wimbledonu) i US Open (tym razem nie dała rady Andżelice Kerber) wydawało się, że marzenia o Mistrzostwach WTA będzie musiała odłożyć na kolejny sezon. Tymczasem triumfy w Tokio i Pekinie (11 kolejno wygranych spotkań, co jest jej życiowym osiągnięciem) dały jej miano królowej Azji i otworzyły przed nią drzwi do tenisowego raju. Porażka w II rundzie w Moskwie z kolejną niewygodną Czeszką Lucie Šafářovą spowodowała, że Stambuł pozostał w zawieszeniu, ale niedługo, bo jej jedynej rywalce, Marion Bartoli, odmówił posłuszeństwa własny organizm.

Mówić, że Polka przepustkę na Mistrzostwa WTA zawdzięcza wyłącznie niedyspozycji Francuzki to duża niesprawiedliwość. Agnieszka przez cały sezon grała bardzo równo, w 10 turniejach doszła co najmniej do ćwierćfinału, w tym w Australian Open, a trzy tytuły wywalczone na przestrzeni trzech miesięcy pozwoliły jej wygrać bitwę o Stambuł. To nie będzie jej debiut w imprezie wieńczącej sezon, ale po raz pierwszy wystąpi w niej jako jedna z ośmiu najlepszych singlistek na przestrzeni 12 miesięcy. W 2008 i 2009 roku Radwańska wchodziła do turnieju jako zawodniczka rezerwowa i odniosła dwa zwycięstwa, odpowiednio nad Swietłaną Kuzniecową i Wiktorią Azarenką.

- Oczywiście pod koniec sezonu jesteśmy zmęczone, ale do Azji pojechałam bez jakiegokolwiek ciśnienia i myślałam, że nie mam już żadnych szans, by znaleźć się w kończących sezon mistrzostwach. Zagrałam zrelaksowana i nie myślałam o niczym. Na początku było ciężko, ponieważ po US Open miałam dwa tygodnie przerwy. Byłam w domu i trudno mi było grać ponownie. Ale z każdym meczem grałam znacznie lepiej. Byłam więc bardzo zaskoczona.

Isia w Moskwie jeszcze przed meczem z Šafářovą poruszyła bardzo ważną kwestię. Gdy jest zrelaksowana i ma głowę wolną od natłoku myśli oraz nogi i ręce nieusztywnione ciężarem oczekiwań, staje się tenisową poetką, najlepszą możliwą wizytówką polskiego białego sportu. W Moskwie, gdy wiedziała, że otwiera się przed nią życiowa szansa, oblała egzamin grając nierozgarnięty taktycznie tenis w meczu z Šafářovą.

Są jednak symptomy dające nadzieję, że Isia wkrótce pokona barierę wielkoszlemowego ćwierćfinału. Poza wszelką dyskusją jest poprawiony drugi serwis i bardziej urozmaicony pierwszy, mocniejszy forhend i ogólnie większa siła uderzenia. Wszystko to w połączeniu z technicznymi fajerwerkami pozwala wierzyć, że Polkę taką jak w Tokio i Pekinie (fenomenalne mecze z Jeleną Janković, Wiktorią Azarenką, Wierą Zwonariową czy Andreą Petković) będziemy też oglądać w wielkoszlemowych imprezach. A może tę nową jakość stale czyniącej postępy krakowianki zobaczymy już w Mistrzostwach WTA. Szanse są na to spore.

Moskiewską porażkę należy traktować raczej jako wypadek przy pracy, bo Agnieszce zawsze się tam źle grało. Jeśli zachowa chłodną głowę i pokaże swoją taktyczną doskonałość może się to zakończyć nie tylko awansem do półfinału, co i tak było by już wielkim osiągnięciem.

Turniej Masters do obejrzenia tylko w Eurosport ->

Komentarze (0)