- To ostatni turniej w tym roku. Chcę go zakończyć w najlepszy możliwy dla siebie sposób - mówił po meczu z Chorwatem Verdasco. - Od azjatyckich turniejów ćwiczyłem może 2-2,5 godziny na korcie, a później 1,5-2 godziny na siłowni każdego dnia.
Było to trzynaste starcie Berdycha z Verdasco. Osiem razy triumfował Czech, w tym dwukrotnie w tym sezonie. Najłatwiejsze zwycięstwo Hiszpan odniósł podczas Wimbledonu w 2008 roku, kiedy w trakcie trzech setów oddał tylko osiem gemów rywalowi. W ubiegłym tygodniu Berdych przegrał w pierwszym meczu w Bazylei z późniejszym finalistą Keiem Nishikorim, natomiast Verdasco musiał uznać wyższość swojego reprezentacyjnego kolegi Davida Ferrera w Walencji.
Po niespodziewanym triumfie Verdasco nad Čiliciem można było spodziewać się wyrównanej walki. Hiszpan odebrał podanie Czechowi w trzecim gemie, prowadził nawet 3:1, ale wyżej notowany Berdych odrobił straty, dołożył jeszcze jednego breaka i przypieczętował zwycięstwo w pierwszej partii. W drugim secie rozpędzony Czech błyskawicznie przełamał rywala, wyszedł na prowadzenie 5:2, po czym przegrał trzy kolejne gemy z rzędu, marnując cztery meczbole. Verdasco nie wytrzymał tempa, stracił swój serwis i w kolejnym gemie Berdych już szansy nie zmarnował, przy piątym meczbolu potwierdził awans do 1/8 finału.
Przed turniejem nastąpił błąd w wyliczeniach i Berdycha zaliczono do zakwalifikowanych zawodników do wieńczących sezon zawodów w Londynie. Czech pewny awansu będzie, jeśli w Paryżu osiągnie ćwierćfinał, musi więc wygrać jeszcze jeden mecz z Janko Tipsareviciem lub Alexem Bogomolovem Jr. Porażka nie wykluczy jednak startu w Londynie, wszystko będzie zależeć od dalszej postawy: Jo-Wilfirieda Tsongi, Mardy Fisha, Nicolása Almagro, Gillesa Simona oraz wspomnianego Tipsarevicia. Simon, żeby się zakwalifikować, musi wywalczyć tytuł w Paryżu, a pozostali tenisiści oprócz własnych wyników, są również zależni od osiągnięć pozostałych zawodników walczących o trzy miejsca w Londynie.