Mimo że Clijsters zagrała ostatnie rankingowe spotkanie w sierpniu, to sezon zakończył się dla niej już w kwietniu, kiedy na weselu kuzyna skręciła kostkę. - W tym roku było znacznie więcej problemów, niż powodów do radości - komentowała tenisistka.
Z powodu urazu wycofała się ze wszystkich turniejów poprzedzających wielkoszlemowego Rolanda Garrosa, a powrót w Paryżu był kompletnie nieudany (porażka w drugiej rundzie z Arantxą Rus). Po międzynarodowych mistrzostwach Francji Belgijka wystartowała jeszcze w holenderskim 's-Hertogenbosch, gdzie uległa Rominie Oprandi. Po tym turnieju Clijsters wycofała się z wielkoszlemowego Wimbledonu, wciąż zmagając się z urazem kostki.
Po przerwie belgijska tenisistka powróciła na korty podczas zawodów cyklu US Open Series w Toronto, gdzie skreczowała już w pierwszym pojedynku (z Jie Zheng), tym razem z powodu urazu mięśni brzucha. Kontuzja była na tyle poważna, że wyeliminowała Belgijkę ze startów już do końca sezonu i nie przystąpiła do obrony tytułów wywalczonych w wielkoszlemowym US Open i kończących sezon Mistrzostwach WTA Tour.
Pokazowy mecz z Woźniacką pokazał, że Clijsters w pełni odzyskała siły i jest gotowa do gry o najwyższe cele. - Do tej pory wszystko przebiega bardzo dobrze. Mogę wsiąść w samolot i polecieć do Australii. Jestem szczęśliwa, że w końcu zagrałam mecz i przerwałam codzienną rutynę treningową. Fizycznie czuję się doskonale, chyba nigdy nie czułam się lepiej - powiedziała Belgijka po meczu.