Agnieszka Radwańska: Wolę trenować niż występować w telewizji

Po wielkim sukcesie w Miami Agnieszka Radwańska wróciła do kraju. Podczas trzytygodniowej przerwy od startów spędziła święta w domu, gdzie rozpoczęła treningi na kortach ziemnych. Krakowianka przyjechała do Warszawy, by spotkać się z minister sportu.

Agnieszka Radwańska z ojcem, Robertem Radwańskim przyjechali do Warszawy, żeby spotkać się z minister sportu i turystyki, Joanną Muchą. - Głównie omawialiśmy sprawy związane z Krakowem. Od wielu lat chcemy wybudować korty. Jest problem, bo nie ma ziemi w centrum Krakowa. Miałyby to być korty twarde, bo obiektu z tą nawierzchnią w mieście nie ma - wyjaśniła Agnieszka podczas konferencji prasowej, która odbyła się tuż po spotkaniu w ministerstwie.

Po zwycięstwie w turnieju w Miami, Polka oznajmiła, że trener Borna Bikić nie będzie dłużej szkoleniowcem sióstr Radwańskich. - Ogólnie nic się nie zmieniło, team Radwańskich będzie funkcjonował tak samo. To był okres próbny, który się zakończył jak się zakończył. Na razie zostaje wszystko po staremu, zostajemy w trójkę [Agnieszka, ojciec i Tomasz Wiktorowski - przyp. red.] - powiedziała Radwańska, która nie ukrywa, że współpraca z Wiktorowskim jest owocna: - Pracuje nam się bardzo dobrze, dogadujemy się w każdej sytuacji, jeżeli potrzeba, to znajdujemy kompromis. Znamy się od wielu lat.

Pochwał nie szczędził także sam trener: - Jest takie przekonanie, że z kobietami się pracuje trudniej, ale ja współpracowałem z kilkoma zawodniczkami. Poznałem wiele układów trenerskich i na tym tle wypadamy dosyć dobrze. Dajemy sobie radę i ta codzienność jest pozytywna, to, co robimy na korcie, również. Dobrze mi się pracuje z Agnieszką.

Radwańska czas do igrzysk w Londynie wykorzysta solidnie: - Miałam dość długą przerwę jak na środek sezonu - trzy tygodnie. Teraz grafik będzie napięty: Stuttgart, Madryt, Rzym, Bruksela, Paryż. Na trawie gram zawsze dwa turnieje. Jeśli chodzi o przerwę między Wimbledonem a olimpiadą, to jeszcze nie wiem. Można w tym czasie grać na kortach twardych lub ziemnych. Może zagram w jakichś turniejach, a może będę trenować już na trawie. W sezonie jest dużo zmian nawierzchni - przyznała polska tenisistka. Isia na pewno wystąpi w grze pojedynczej, ale to nie będzie jej jedyny start. - Myślę o mikście, ale najbardziej bym chciała grać singla i debla z Ulą. Jest jeszcze chwila czasu na zrobienie rankingu, aż do Rolanda Garrosa. Mam nadzieję, że Ula poprawi ranking i wystąpimy wspólnie. A jeżeli siostrze nie uda się poprawić lokaty, to kto będzie partnerem w mikście? - Dobre pytanie, tego jeszcze nie wiem - przyznała zawodniczka. Radwańska dodała, że traktuje poważnie start w Londynie: - Mam nadzieję, że sukces w Londynie będzie porównywalny do ostatnich, ale zobaczymy na miejscu. Chciałabym się dobrze przygotować. Medal jest ważny, bo olimpiada zdarza się raz na cztery lata. Nastawiam się na dobry wynik, bo turniej olimpijski będzie na nawierzchni, którą lubię.

Prezes Polskiego Związku Tenisowego Jacek Muzolf był pełen uznania dla wyników najlepszej polskiej tenisistki: - Agnieszka wspiera PZT i polski tenis swoimi występami i swoją grą. Transmisja z finału w Miami sprowadziła najlepsza liczbę widzów w historii Eurosportu. Agnieszka wraz z siostrą jest twarzą programu Tenis10. Isia zawsze chętnie występowała w rozgrywkach Fed Cup, nigdy nie odmówiła. Jest gotowa pomagać przy programach popularyzujących tenis. Wspieraliśmy finansowo siostry Radwańskie poprzez PZT Prokom Team, dzięki pomocy Ryszarda Krauze. W tej chwili Agnieszka nie potrzebuje finansowego wsparcia.

Robert Radwański dodał, że związek cały czas wspiera jego córkę: - Elementem pomocy PZT jest praca Tomka Wiktorowskiego. Jest tak lojalnym i skromnym człowiekiem, że jak tak dalej pójdzie, to będzie z nami pracować dłużej. Układ: Tomek jeździ na turnieje, a ja trenuję córkę w Polsce - funkcjonuje idealnie. Tak pozostanie, dopóki będą dobre wyniki, potem zobaczymy. Nie zapominajmy, że jest też Ula, bez jej udziału nie byłoby sukcesów Agnieszki, Ula przecież też należy do teamu Radwańskich.

Muzolf liczy na poprawę pozycji tenisa w kraju, zarówno pod względem liczby osób grających w tenisa, jak i budowy nowych obiektów: - Jeżeli Agnieszka będzie lepiej grała, tym więcej ludzi będzie zaczynać swoją przygodę z tym sportem. Tenis jest dyscypliną, która dostaje prawie najmniej dofinansowania z ministerstwa, dużo mniej pieniędzy niż na przykład pięciobój nowoczesny. Liczymy, że tenis przebije się. Agnieszka jest najbardziej znanym polskim sportowcem na świecie, bo tenis jest sportem globalnym. W Polsce jest bardzo mało obiektów, w Czechach jest ich zdecydowanie więcej. U naszych południowych sąsiadów to jeden ze sportów narodowych. W Polsce jest piłka nożna, żużel, a potem długo nic.

Ten sezon jest zdecydowanie najlepszym w karierze Polki. Trenerzy próbowali odpowiedzieć na pytanie, co się zmieniło w grze ich podopiecznej. - Agnieszka jest dojrzałą osobą. Zrobiła się z niej kobietka i to widać, ze dojrzała psychicznie. Głowa jest tak istotna, że pozwala w sytuacjach kryzysowych przejść dalej. Na przykład u Uli tego nie widać, na korcie walczy sama z sobą. Agnieszka poprawiła wszystkie elementy gry, postępy zrobiła na każdym froncie. Ostatnio zmieniła trenera od przygotowania ogólnego, jest nim pracownik Akademii Wychowania Fizycznego - Mirosław Wacek - powiedział Robert Radwański. - Obserwowałem Agnieszkę od wielu lat. Kilka lat temu dostałem szansę, żeby jeździć z teamem na turnieje, najpierw tylko obserwowałem, a później zaczęliśmy współpracować. Wszystkie elementy, które nie funkcjonowały dobrze, były trenowane. Isia dojrzewała fizycznie później niż inne zawodniczki w cyklu rozgrywek. Poprawiło się przygotowanie ogólne, Agnieszka ulepszyła pewnie uderzenia. To jest proces wieloletni, trenowała serwis, wysokie piłki, teraz jest z tym lepiej, tak samo ze stroną mentalną - dodał Tomasz Wiktorowski. Podobne zdanie miała sama zainteresowana: - Na treningu pracuje się nad wszystkim. Nie można o niczym zapominać. Jeśli chodzi o poprawę serwisu, to... godziny spędzone na korcie, tysiące uderzeń dziennie, nic samo nagle nie przychodzi, kwestia rutynowania. Trenuję od 18 lat, w końcu musiało zacząć wychodzić.

Zawodniczką, z którą Radwańska przegrała w tym sezonie czterokrotnie jest liderka rankingu. - Azarenka na pewno gra bardzo dobrze w tym roku, zaczęła najlepiej jak się dało. Tyle meczów z rzędu wygrać to spory sukces, mało kto mógł jej zaszkodzić. Początek roku należał do niej. Białorusinka gra regularnie, w każdym meczu od początku do końca gra dobry tenis i nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Grała wystarczająco dobrze z każdą zawodniczką, mimo słabszej gry z niżej notowanymi - powiedziała Agnieszka. Wiktorowski uważa, że Azarenka jest do pokonania przez Polkę: - Sposób na Azarenkę jest, pokazał to na przykład mecz w Tokio. To dowód namacalny, że można z nią wygrać. Żeby tego dokonać z zawodniczką tak dysponowaną musi być spełnionych dużo czynników. Trzeba poczekać na kolejne spotkania. Strategia jest podobna, jak z Szarapową, tematu nie trzeba rozwijać. Kilka rzeczy musi współgrać w jednym momencie. Gdyby tamte spotkania były w dalszych fazach turnieju, to może by było inaczej. Poczekamy, zobaczymy.

W ciągu ostatnich miesięcy znacznie wzrosło zainteresowanie mediów oraz kibiców osobą Radwańskiej. Polka musi sobie z tym radzić: - Staram się jak mogę. Nie mam wakacji ani ferii, cały czas trenuję, niektórzy nie zdają sobie z tego sprawy. 3-4 dni wolnego po ostatnim meczu, ale już ponad tydzień trenuję normalnie. Kolejny dłuższy odpoczynek będę miała dopiero w listopadzie. Nieważne, ile ma się w nogach meczów, na przerwy nie mam czasu. Dziennikarze wymagają za dużo. Jeśli miałabym występować w każdym programie, do którego jestem zapraszana, to musiałabym zakończyć karierę. Tenis i trening są dla mnie najważniejsze, a nie pójście do telewizji. To będzie mój priorytet przez parę najbliższych lat.

Radwańska znajduje się w ścisłej czołówce tenisistek, ale nie odczuwa na korcie, że rywalki się jej boją: - Nie ma się czego bać, bo to jest sport, ale jeśli wychodzi się na kort z zawodniczką wyżej notowaną, to rzeczywiście się bardziej denerwuje. Przed taką tenisistką ma się większy respekt. Dla mnie nie ma znaczenia, które miejsce zajmuje rywalka - podsumowała krakowianka. Nie chciała zdradzić, z którymi zawodniczkami z cyklu lubi się bardziej, a z którymi mniej: - Ze wszystkimi się przyjaźnimy, spędzamy ze sobą więcej czasu niż z własną rodziną. Nie ma tenisistek za którymi szczególnie nie przepadam.

Na konferencji pojawił się także najlepszy polski tenisista Wojciech Fibak. - Duma mnie rozpiera... porównywałem talent Agnieszki do Kim Clijsters i Martiny Hingis. Tomek Wiktorowski wprowadził spokój, Ryszard Krauze pomagał Agnieszce, Ken Meyerson cały czas wierzył w Isię - powiedział Fibak i zapytał tenisistkę o nawierzchnię z turniejów wielkoszlemowych, na której najlepiej jej się gra, i na której być może zdobędzie pierwszy tytuł w zawodach tej rangi: - Nie sądzę, żeby to była ziemia, ale mam nadzieję, że to będzie trawa. Lubię tą nawierzchnię. Tam odniosłam swój największy juniorski sukces w 2005 roku. Mam duży sentyment do tego turnieju i nawierzchni - odpowiedziała Agnieszka.

Padło również pytanie o młodszą z sióstr Radwańskich, która w tym tygodniu występowała w halowym turnieju w Kopenhadze. - Ula jest inną zawodniczką, ma więcej temperamentu, ale tenisowo nad sobą nie panuje. Gra świetnie, ale nie potrafi się sprzedać. Agnieszka gra równo całe mecze, a Ula ma kryzysy i daje się sprowokować. Ostatni mecz z Karoliną Woźniacką, Ula prowadziła 5:2 i 40-15 - mecz jej uciekł, Agnieszce się to nie zdarza. Ula gra tak jak jej siostra, jeśli chodzi o siłę gry. Jak głowa będzie spokojniejsza, to stać ja na pierwszą dziesiątkę - powiedział ojciec tenisistek.

Cele na ten sezon? - Zawsze chcę grać w turnieju masters i być w najlepszej ósemce. Nie mamy jeszcze połowy roku, więc wszystko jest do zrobienia. Chcę tam po prostu zagrać i skończyć sezon w czwórce - podsumowała Radwańska.

Źródło artykułu: