- Niech robią, co chcą z tą niebieską mączką, ale beze mnie. Nie mogę nawet tego nazwać mączką. Eksperyment uznaję za nieudany. Jeśli się nic nie zmieni, za rok nie przyjeżdżam - zapewnił Serb w piątek po ćwierćfinałowej porażce z Janko Tipsareviciem.
- Gratulacje dla Janko. To jeden z najlepszych turniejów w jego karierze - przyznał rodakowi. - Jestem z niego dumny. Ma grę i pewność siebie, prezentuje się świetnie. Gdy miałem w pierwszym secie szanse przy returnie, on za każdym razem posyłał swoje najlepsze uderzenia.
- Chcę zapomnieć o tym tygodniu i wrócić do rywalizacji na prawdziwych kortach ziemnych - powiedział Djoković, który w Madrycie bronił tytułu. Przed rokiem był najlepszy także w Rzymie, gdzie czołówka w przyszłym tygodniu spotka się ze sobą po raz ostatni przed Rolandem Garrosem (22 maja - 10 czerwca).
To Djoković najgłośniej mówił w tym tygodniu o swoim niezadowoleniu z gry na niebieskiej mączce. - Przyjechaliśmy tutaj wszyscy, nie wiedząc czego się spodziewać. Każdy z nas właśnie w Madrycie zagrał swój pierwszy oficjalny mecz na tej nawierzchni. Ja potrzebowałem tygodnia, żeby jako tako się przyzwyczaić. Ale, sorry, nie potrafię się po tym poruszać - powiedział.
Serb za winowajcę sytuacji uznaje nie organizatora, który zaimplementował kontrowersyjny kort, ale władze tenisa, które pomysł zaaprobowały. Zgodę wydał poprzedni szef ATP, Adam Helfant. - Jego następcy krytykować nie możemy - przyznał Nole. - Ale jeżeli ATP respektuje zawodników i chce ich wspierać, to nie ma szans, by ten kort przetrwał. Mamy tutaj stronę wygraną i przegraną: przegranymi jesteśmy my, tenisiści - wyjaśnił.
Nie do przyjęcia dla Djokovicia jest przeprowadzenie eksperymentu w środku sezonu na kortach ziemnych. - Mogą wprowadzać kolejne innowacje, nawet fluoroscencyjne piłki. Mogą sobie robić turniej. Ale beze mnie - mówił.