Urszula Radwańska: Jak zagram na 100 procent, to wygram z Kvitovą

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

- Przez rok po operacji cały czas czułam kręgosłup, ale teraz mijają już dwa lata. Dużo czasu minęło, nie czuję żadnego bólu, wszystko przeszło - mówi Urszula Radwańska, która po raz pierwszy od dawna cieszy się pełnią zdrowia.

- Wiadomo było, że przeciwniczka będzie mocno serwować, znam ją od dłuższego czasu - zaczyna swoją pomeczową relację młodsza z sióstr Radwańskich, która z Parmentier grała wcześniej trzykrotnie, ponosząc dwie porażki. - Wiedziałam też, że ma dobry forhend, więc starałam się unikać gry na tę stronę. Choć wiadomo, że różnie to bywa, czasem po prostu nie da się inaczej niż na forhend. To był ciężki mecz, Parmentier jest Francuzką i publiczność była przeciwko mnie. Nie było łatwo, ale cieszę się, że zagrałam dobrze i wygrałam - konstatuje Polka, zadowolona ze swojego sukcesu.

Urszula w Paryżu dorzuciła brakujący wynik do kolekcji. Teraz już może poszczycić się wygraną w głównej drabince każdego z czterech turniejów wielkoszlemowych. Isia z Venus, Ula z Petrą

W II rundzie paryskiej imprezy Urszula Radwańska zmierzy się z aktualną mistrzynią Wimbledonu, Petrą Kvitovą. Polka mówi jednak, że o meczu na razie nie myśli: - To na pewno będzie ciężki mecz, nigdy z Kvitovą nie grałam. Może się zapytam Agnieszki, jak gra, bo Aga grała z nią parę razy, zobaczymy. Mecz jest dopiero pojutrze, więc jutro dzień przerwy i wieczorem pomyślimy o spotkaniu. Nie wiem, jaka jest siła jej piłki. Ona jest faworytką, ja wyjdę i zagram swoje.

- To jest przeciwniczka jak każda inna. Dużo zależy od dnia, może akurat będzie miała gorszy. Będę się skupiała na swojej grze, będę grać moje 100 procent i jeśli to zrobię, jestem w stanie wygrać - ocenia swoje szanse.

Podejście Uli do zawodniczek leworęcznych bardzo różni się od tego, które prezentuje jej siostra (Agnieszka regularnie podkreśla, że bardzo nie lubi grać z tymi zawodniczkami): - Nie ma jakiej dużej różnicy. Nie ma tak, że jakoś szczególnie nie lubię grać z leworęcznymi. Odbiór serwisu na pewno będzie trudny, piłka inaczej odchodzi od rakiety. Ale do wszystkiego można się przyzwyczaić, a parę razy wygrywałam już mecze z leworęcznymi. Myślę, że będzie w porządku.

Agnieszka Radwańska zagra z Venus Williams w środę wieczorem, jako ostatnia na korcie Philippe Chatrier, największej arenie kompleksu.

Zdrowie dopisuje

- Nic mi się nie stało. To moja partnerka [Polona Hercog] już wcześniej mówiła, że boli ją biodro - uspokaja Radwańska po przegranym meczu deblowym, który duet polsko-słoweński (Polka grała z Poloną Hercog) poddał przy stanie 1:4 w I secie.

- Wszystko jest w porządku, żadnych kontuzji, nic mnie nie boli. To jest właśnie najważniejsze, zdrowie dopisuje. Mam nadzieję, że tak pozostanie i może przy okazji uda się tu wygrać kolejny mecz - dodaje młodsza z sióstr.

Po niezwykle poważnej kontuzji kręgosłupa nie ma już śladu, choć trzeba było na to ciężko pracować: - Przez rok po operacji cały czas czułam kręgosłup, ale teraz mijają już dwa lata. Dużo czasu minęło, nie czuję żadnego bólu, wszystko przeszło. Mam nadzieję, że nic nowego już nie wyskoczy, aczkolwiek cały czas robię ćwiczenia stabilizacyjne i rehabilitacyjne, muszę go wzmacniać, bo po operacji jest osłabiony.

Co, gdzie i z kim po Paryżu?

- Jeśli bym wygrała w drugiej rundzie, to na pewno awansuję na igrzyska. Teraz, to sama nie wiem, zależy to wielu rzeczy – mówi, ale dodaje, że priorytetem jest teraz występ w Paryżu. - Na razie jesteśmy na Rolandzie Garrosie, o igrzyskach będę myśleć później.

Urszula planuje rozgrywki na kortach trawiastych nieco inaczej niż Isia. Oprócz kwestii samych startów, pozostaje sprawa trenera. Tomasz Wiktorowski w Paryżu trenuje z obiema siostrami (wspólnie z ojcem tenisistek), ale w Anglii będzie już towarzyszyć tylko Agnieszce.

- Po Rolandzie będę grała inne turnieje niż Agnieszka, pojadę na nie z Dawidem Celtem, sparingpartnerem Agnieszki z Warszawy - komentuje Polka. - Na razie nie zdecydowałam się na trenera, nie podjęłam żadnej decyzji. Na chwilę obecną: pojadę ze sparingpartnerem, a potem zobaczymy.

Radwańska także krótko wypowiada się o przygodzie z chorwackim szkoleniowcem: - Znałyśmy Bikicia już od dłuższego czasu. Wiedziałyśmy, że zakończył współpracę z [Jeleną] Dokić, także pomyślałyśmy, że może będzie współpracować z nami, trochę bardziej ze mną. Ale to nie wypaliło. Zrezygnowałam i szukam następnego trenera. Są kandydaci, ale się okaże.

Urszula konkretnie określa swoje plany startowe: - Będę grała Birmingham i s'Hertogenbosch.

Robert Pałuba
z Paryża
@rob_pal

Źródło artykułu:
Komentarze (5)
Armandoł
30.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dobrze, że wierzy w swoje możliwości.  
avatar
pedro
30.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ruszać tę potężną kobietę po narożnikach i spuchnie. Powodzenia Ula!  
avatar
steffen
30.05.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Po pierwsze - głowa. Po drugie - Kvitową trzeba zmusić do biegania. Po trzecie - może nie na 100% ale na 120 z pewnością musi Ula zagrać ;) Po czwarte - ogień Ulka, ogień !!! :)  
avatar
RvR
30.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W pierwszym Ula pewnie coś powalczy, a w drugim to już frustracja może wziąć górę.  
avatar
Miss Gomez
30.05.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wystarczy, że przegra pierwszego seta i drugiego odda, bo po co walczyć. Jak idzie łatwo, to gra. Jak nie, to nie. Chcę miksta na IO, a nie debla sióstr Radwańskich, które nawet ze sobą nie chc Czytaj całość