Challenger Poznań: Ołówek zaczarował Rufina, przerwana passa Bednarka i Kowalczyka

Miłą niespodziankę kibicom sprawił Michał Przysiężny eliminując po emocjonującym pojedynku rozstawionego z numerem czwartym Guillaume Rufina.

Michał Przysiężny otrzymał od organizatorów dziką kartę, a jego pojedynek był ostatnim w środę meczem I rundy. Głogowianin nie miał łatwego rywala, bowiem był nim rozstawiony z numerem czwartym Guillaume Rufin, który w niedzielę występował w finale Challengera w Rumunii, dotarł do niego bez straty seta. Głogowianin natomiast podreperował ranking w turniejach ITF na kortach twardych, a ostatnio próbował swoich sił w Niemczech oraz w eliminacjach do turnieju ATP w Bastad.

Zwycięski powrót Janowicza do Polski

Po wyrównanym pierwszym secie, w którym tenisiści przełamywali się po dwa razy, doszło do tie breaka. Polski zawodnik wzniósł się na wyżyny i z pomocą dopingu publiczności, zakończył partię na swoją korzyść. W drugiej Przysiężny przegrywał już 0:5, zdołał odrobić część strat, ale Rufin w końcu wygrał gema i wyrównał stan meczu.

W decydującej partii wydawało się, że rozstrzygnięcie nastąpi dopiero w tie breaku. Przysiężny był bliżej zwycięstwa - miał trzy szanse na przełamanie Francuza, wykorzystał dopiero czwartą, zarazem wygrywając cały mecz i awansując do II rundy. Ostatni raz ta sztuka w turnieju ATP Challenger udała mu się w listopadzie ubiegłego roku podczas zawodów w Helsinkach. Polak w całym meczu zaserwował cztery asy, ale najbardziej zachwycały akcje kończone wyśmienitym jednoręcznym bekhendem.

- Myślę, że mecz stał na średnim poziomie, szczególnie w I i II secie. Dopiero w decydującej partii spotkanie mogło się podobać. Cieszę się, że to ja wygrałem i liczę na więcej - mówił po meczu zwycięzca. - Na pewno fajnie byłoby zarobić trochę punktów, zwłaszcza u siebie, bardzo dobrze się gra przed swoją publicznością. Będę się starał, zobaczymy co z tego wyjdzie. Według Krzysztofa Jordana, dyrektora turnieju, tenisista z Głogowa może być "czarnym koniem" Poznań Open. Przysiężny tylko się uśmiechnął i dodał: - Czarnym koniem turnieju na pewno nie jestem, Marcin Gawron albo Jerzy Janowicz na pewno są większymi faworytami niż ja.

Gawron pierwszym Polakiem w ćwierćfinale

Na korcie bocznym pojedynek I rundy gry podwójnej rozgrywali Tomasz Bednarek i Mateusz Kowalczyk. Polacy zwyciężyli wspólnie w jednym turnieju rangi Futures oraz w dwóch Challengerach, w Poznaniu passa została przerwana po dwunastu kolejnych triumfach. Adam Hubble i Nima Roshan byli znakomicie dysponowani tego dnia. Świetnie serwowali i najtrudniejsze piłki mieściły się im w korcie. Polacy po pierwszej przegranej partii byli dość zniechęceni, ale wyczekali i w końcu udało im się przełamać podanie Australijczyków. Wyrównali stan meczu i doszło do super tie breaka. Choć Bednarek i Kowalczyk wyszli szybko na prowadzenie, rywale odrobili straty. Obie pary miały swoje szanse na zakończenie meczu, w końcu przy stanie 11-12 tenisiści z Antypodów zdobyli punkt i wygrali tym samym cały mecz. - Byliśmy oddaleni od zwycięstwa zaledwie jedną piłkę, niestety się nie udało. Dwanaście meczów z rzędu wygranych, w tym osiem w super tie breakach, tak więc 8-1, jakoś to przeżyjemy - powiedział po meczu Bednarek. Dobra wiadomość jest taka, że Polacy wciąż będą występować wspólnie w kolejnych turniejach na kortach ziemnych.

Program i wyniki turnieju

Źródło artykułu: