Puchar Davisa: Polacy liczą na pozytywne zakończenie weekendu

Reprezentacja Polski wystąpi w najsilniejszym składzie: dwóch tenisistów z pierwszej setki oraz aktualnie siódma para świata. Zawodnicy będą walczyć o awans do Grupy I Strefy Euro-Afrykańskiej.

Na wtorkowej konferencji prasowej stawiło się tylko 80 procent składu. Do Łodzi nie dotarł jeszcze najlepszy polski singlista. Łukasz Kubot dopiero po południu wylądował na warszawskim Okęciu.

Szanse ocenił kapitan reprezentacji Polski, Radosław Szymanik: - Gramy w najsilniejszym możliwym składzie. Po raz pierwszy w historii naszej drużyny mamy dwóch singlistów z Top 100 i dwóch deblistów z pierwszej dziesiątki. Jeden z nich wypada nawet dobrze w mikście w ostatnim czasie - tłumaczył zadowolony. - Wszyscy są zdrowi, a w poniedziałek odbyliśmy pierwszy trening na tej hali.

Najwięcej piłek podczas treningu odbił Jerzy Janowicz. - Nawierzchnia jest neutralna: ani za szybka, ani za wolna. Nie wydaje się, żeby miała dużo wspólnego z tą na US Open, ponieważ kozioł piłki jest zupełnie inny. Jest to nawierzchnia bardzo przyjemna do grania, a serwis na pewno zrobi krzywdę.

Marcin Matkowski był nieco zdezorientowany, kiedy zapytano deblistów o bilans z Maksem Mirnym. - Nie znamy takich statystyk, trzeba to sprawdzić. Gramy z nim średnio 3-4 razy w roku. W tym roku graliśmy dwukrotnie i oba mecze wygraliśmy, w ubiegłym trzykrotnie i wszystkie przegraliśmy - tłumaczył finalista tegorocznego US Open w grze mieszanej.

Najlepsza polska para deblowa z Maksem Mirnym mierzyła się 14 razy, ale Białorusin grał z czterema różnymi partnerami. Fyrstenberg i Matkowski lepsi na korcie okazywali się czterokrotnie. Warto dodać, że Marcin podczas półfinału gry mieszanej wyeliminował Mirnego występującego w duecie z Liezel Huber.

- Chciałbym, żeby wynik był pozytywny i wierzę, że tak będzie. Na pewno jesteśmy faworytem, jeśli chodzi o rankingi. Oczywiście ranking nie gra w tenisa. Sądzę, że odniesiemy zwycięstwo, ale to nie będzie łatwy mecz. Na przykład Ignatik gra ostatnio dobrze. Nasi singliści są lepsi, debliści uważam, że również. Uważam więc, że to będzie pozytywne zakończenie weekendu - powiedział kapitan, Radosław Szymanik. W piątek na kort wyjdą singliści i rozegrają dwa mecze, w sobotę w deblu wystąpi Matkowski z Mariuszem Fyrstenbergiem, a w niedzielę jeszcze raz wystąpią singliści.

Matkowski w Łodzi zdobył tytuł drużynowego mistrza Polski, ale jak sam podkreśla, nie było go tu od dziesięciu lat. - Najważniejsze, żeby kibice przybyli licznie. Nie mają dużo okazji do kibicowania nam w kraju, bo gramy tu rzadko. Mam nadzieję, że będzie dużo ludzi, hala jest bardzo duża. Sprawa, gdzie gramy jest drugorzędna - powiedział tenisista.

Rodowitym łodzianinem, który cały czas trenuje na kortach MKT Łódź (czasami wyjeżdża do Poznania) jest Janowicz. - Puchar Davisa to dodatkowe emocje. Będą spotęgowane tym, że gramy w moim mieście. Mam nadzieję, że rzeczywiście czwórkę aktualnie najlepszych tenisistów w kraju przyjdzie wspierać dużo kibiców. Liczę na gorący doping - powiedział najmłodszy tenisista w ekipie.

Jerzyk w 2011 roku wywalczył swoje jedyne mistrzostwo Polski właśnie na kortach MKT. - Nie sadzę, żeby to, że gram u siebie miało jakiś negatywny wpływ. Ten mecz nie jest ważny tylko dla mnie, bo gram nie tylko dla siebie, ale też dla mojej drużyny i dla kraju. To, że gramy w Łodzi będzie mnie dodatkowo motywowało - zakończył Janowicz.

Źródło artykułu: