Kilka minut po porażce Jerzego Janowicza na korcie centralnym, na bocznym korcie Tomasz Bednarek i Mateusz Kowalczyk awansowali do finału gry podwójnej. Będzie to ich drugi występ w tej fazie turnieju Pekao Szczecin Open. Po raz pierwszy ta sztuka udała im się w 2009 roku, sięgnęli po tytuł pokonując Ołeksandra Dołgopołowa i Artema Smirnowa. Polski turniej jest szczególnie szczęśliwy dla polskich par, rok temu najlepsi okazali się Marcin Gawron i Andriej Kapaś.
W półfinale rywalami Bednarka i Kowalczyka byli Marin Draganja i Lovro Zovko. W obu partiach Polacy potrzebowali po jednym przełamaniu do zwycięstwa. Rywale mieli sześć break pointów, ale żadnego z nich nie byli w stanie wykorzystać, bo polscy tenisiści dopingowani m.in. przez Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego, sięgali w takich momentach po dobry serwis. Spotkanie stało na wysokim poziomie, więcej punktów obie pary zdobywały po akcjach przy siatce niż po niewymuszonych błędach przeciwników. W finale Bednarek i Kowalczyk zagrają z Andre Begemannem i Martinem Emmrichem, najwyżej rozstawionymi w turnieju. Niemcy w swoim półfinale pokonali Rameeza Junaida i Adila Shamasdina, ale dopiero po super tie breaku (zwyciężyli do ośmiu). Finaliści również pojawili się na meczu Polaków z Chorwatami.
W półfinałach gry pojedynczej oprócz Hiszpana, który wyeliminował ostatniego Polaka w turnieju, zagrają: Ukrainiec, Francuz i Rumun. Rywalem Iñigo Cervantesa będzie Iwan Siergiejew, który po słabym widowisku pokonał rewelacyjnie spisującego się w Szczecinie - Guido Andreozziego.
Drugą parę półfinałową stworzą Victor Hănescu i Jonathan Dasnières de Veigy. Francuz po długim meczu wyeliminował Simona Greula. - Nie wiem dlaczego ten sezon jest taki udany. Może dlatego, że zacząłem przyjeżdżać do Polski? Grałem już w finale turnieju w Poznaniu, a teraz półfinał w Szczecinie. Może powinienem przyjąć polskie obywatelstwo? - żartował na pomeczowej konferencji.
Rumun, który w II rundzie pokonał Grzegorza Panfila, zagrał równie długie spotkanie z Danielem Muñozem. Hiszpan walczył o każdą piłkę, ale skróty, jednoręczny bekhend i przepiękne woleje Hănescu wyrządzały największą krzywdę w kluczowych momentach. - Rzeczywiście, jestem 'klasycznym' graczem. Cieszę się, że mój tenis podoba się kibicom - mówił po meczu zadowolony Rumun.
W sobotę o godzinie 12. rozpoczną się półfinały, a o godzinie 19. przy sztucznym świetle (i komplecie publiczności) o triumf powalczą Bednarek i Kowalczyk.