Jerzy Janowicz: Mam nadzieję, że będę grał jeszcze lepiej niż dzisiaj

- Mam nadzieję, że teraz trochę odpocznę i będę grał jeszcze lepiej - mówi Jerzy Janowicz w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl tuż po największej wygranej w karierze z Philippem Kohlschreiberem.

Robert Pałuba
Robert Pałuba

Jerzy Janowicz przyznał po meczu, że rywal zaskoczył go znakomitym serwisem, który szczególnie przeszkadzał na trudnej nawierzchni, na której tenisiści zmagają się w Paryżu: - To był ciężki mecz, Kohlschreiber bardzo dobrze dziś serwował. Nie spodziewałem się, że może tak dobrze podawać - komentował zaskoczony Polak w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. - To dość niski zawodnik, ale tak jak mówiłem, ta nawierzchnia jest naprawdę ciężka, niespotykana. Piłka po jego serwisie skakała niesamowicie wysoko, miałem problemy z returnem. Przeciwnik ciągle mieszał serwis, nie trzymał się jednego wariantu, asy szły nawet z drugiego serwisu.

Łodzianin przyznał, że nie było mowy o paraliżującym stresie, który często towarzyszy zawodnikom w nowych sytuacjach. Debiut w Paryżu podziałał na polskiego zawodnika tylko motywująco: - Nie byłem zdenerwowany, na pewno nie nerwy nie przeszkadzały mi w grze. Czułem stres, przed takim meczem zawsze się człowiek trochę denerwuje, ale tylko mnie to motywowało i bardziej nakręcało. Polak podkreślał, że kluczem do sukcesu z tak solidnym rywalem było ciągłe wywieranie presji i skracanie wymian, by utrudnić przeciwnikowi złapanie rytmu: - Z głębi kortu Kohlschreiber jest niezwykle agresywny, szybki i solidny. Nie pozwoliłem mu wgrać się w mecz. Popełniłem dużo błędów, ale za to miałem sporo winnerów, dzięki czemu nie miał rytmu w grze zza linii końcowej i się mylił.

Niezwykle ważna była też żelazna konsekwencja przy serwisie. Dokładna gra we własnych gemach poparta agresją z głębi kortu przyniosła zamierzony efekt: - Przed meczem ustaliliśmy prostą taktykę: koncentrować się na swoim serwisie i czekać na jakieś słabsze momenty przeciwnika. Za wszelką cenę trzymać serwis i wywierać presję na rywalu.

- Dziś mi się to udawało, sam miksowałem podanie, zwłaszcza drugie. Nie serwowałem tylko rotowanego podania do bekhendu, ale zaskakiwałem przeciwnika ciętym serwisem na forhend. Taktyka zadziałała, mocno się koncentrowałem przed każdym pojedynczym serwisem i nie chciałem dać mu złapać rytmu - oceniał zadowolony Janowicz, który nie dał Kohlschreiberowi ani jednej szansy na przełamanie własnego podania.

Janowicz przyznaje, że zaczyna już odczuwać trudy niezwykle wymagającego roku. - Mam problemy z barkiem, to przeciążenie sezonem. Zaserwowałem w tym roku sporo razy, więc bark trzeba oszczędzać i o niego dbać, żeby serwować na najwyższym poziomie. W takich turniejach muszę podawać na sto procent.

- Mam nadzieję, że teraz trochę odpocznę, podleczę bark, i że będę grał jeszcze lepiej niż dzisiaj - podsumowuje Janowicz, który w II rundzie zagra z Marinem Čiliciem, 15. obecnie tenisistą świata.

Robert Pałuba
z Paryża
robert.paluba@sportowefakty.pl

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×