Agnieszka Radwańska: Prawie zamarzłam na korcie!

- Myślę, że kluczem do zwycięstwa była agresywna gra w moim wykonaniu. Częściej chodziłam do siatki, próbowałam akcji serwis-wolej - mówiła krakowianka po zwycięstwie nad Robertą Vinci.

W tym artykule dowiesz się o:

- Prawie zamarzłam na korcie! - żartowała po meczu Agnieszka Radwańska, odnosząc się do panujących dzień wcześniej upałów. - Pogoda była dziś idealna. Utrudniać grę mógł wiatr, ale poradziłam sobie z nim - oceniła polska tenisistka.

Turnieje przed kulminacją w Melbourne to dla Polki przede wszystkim okazja do podbudowania morale i ewaluacji formy: - Cieszę się, że przed Australian Open mam na koncie kilka komfortowych zwycięstw. Widzę, że od samego początku gram swój najlepszy tenis i mam nadzieję, że będę w stanie to utrzymać.

Środowa konfrontacja była dla Polki okazją do zrewanżowania się Robercie Vinci za porażkę poniesioną w IV rundzie US Open i starsza z sióstr idealnie ją wykorzystała: - Wiedziałam, że moja rywalka gra świetnie, bardzo regularnie. Spodziewałam się, że wszystkie piłki będą wracać na moją stronę i nie będę dostawać łatwych punktów. Myślę, że kluczem do zwycięstwa była agresywna gra w moim wykonaniu. Częściej chodziłam do siatki, próbowałam akcji serwis-wolej - analizowała swoją taktykę Radwańska.

Skąd tak ofensywne nastawienie na korcie? - Przeciwko takim tenisistkom, które dużo slajsują, nie pudłują, muszę grać agresywniej i sama starać się wygrywać punkty - tłumaczyła Polka.

Radwańska nie obawia się przemęczenia, które mogłoby być efektem dużej ilości gry przed Australian Open: - Na razie czuję się bardzo dobrze. Cieszę się, że mogę grać i wygrywać kolejne mecze. To pierwszy rok, kiedy gram dwa turnieje przed Australian Open, ale na razie wszystko przebiega po mojej myśli - przyznała finalistka Wimbledonu.

Półfinałową przeciwniczką Radwańskiej będzie Na Li, która w trzech setach pokonała 16-letnią Madison Keys.

Pełen zapis konferencji (w języku angielskim):

Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

Źródło artykułu: