Łukasz Kubot: Jeden z moich najlepszych meczów w tym roku

Choć Łukasz Kubot przeprowadza w Madrycie treningi singlowe, jest w półfinale debla. - Chardy to niesamowity "zapalnik" z serwisu - mówi portalowi SportoweFakty.pl na temat francuskiego partnera.

Krzysztof Straszak i Robert Pałuba: Po takim występie chyba nawet perfekcjonista popełniłby grzech mając sobie coś do zarzucenia.

Łukasz Kubot: - Uważam, że dzisiaj zagrałem jeden z najlepszych meczów deblowych w tym roku. Fantastycznie returnowałem, szczególnie w pierwszym secie. Bardzo ważny był początek drugiego seta, kiedy mogło być 1:4 albo 4:1, w którąkolwiek stronę, bo mieliśmy break pointa na 2:1, potem oni nie wykorzystali 0-40 na moim serwisie, później znowu my mieliśmy 15-40. Zdarza się, to w końcu debel: bywa zazwyczaj tak, że jedna piłka decyduje. My mieliśmy może nie więcej szczęścia, ale zagraliśmy odważnie w kluczowym momencie. Jérémy fantastycznie serwował i potwierdził to także w ostatnim gemie. Mówiąc nieskromnie: zasłużyliśmy dzisiaj na zwycięstwo. No nic, czekamy na półfinał.

Bardzo pan szukał kończących returnów i okazało się, że ten ostatni, ten return na przełamanie w końcówce, to była właściwie kropka nad "i".

- Byłem w takiej dość dobrej sytuacji, było 0-40, Bopanna nie trafił pierwszego podania i wiedziałem, że będzie ryzykował; otworzyłem sobie część kortu i zaryzykowałem forhendem w środek kortu; no i ten return był bardzo dobrze plasowany.

Rozumiecie się z Chardym całkiem nieźle.

- Cieszę się przede wszystkim z tego, że dominowaliśmy na korcie: to było bardzo ważne, nie pozwoliliśmy przeciwnikom wejść w grę mimo tego, że dobrze serwowali; gra toczyła się pod nasze dyktando.

Dużo spokoju daje partner, gdy wiadomo, że pośle trzy dobre serwisy i jest po gemie.

- Jak mówiłem, Jérémy fantastycznie serwuje, a w warunkach, gdzie piłka skacze bardzo wysoko, to na pewno handicap dla nas. Cieszę się, że serwuje tak dobrze także w decydujących momentach. Jérémy jest typowym singlistą, a więc to ja staram się go, że tak powiem, kierować deblem, korzystając z mojego doświadczenia deblowego: mówię mu, gdzie ma serwować, używamy często ustawienia australijskiego. To się sprawdza: wygraliśmy trzy mecze w dwóch setach, a spotkanie dzisiejsze było naszym najlepszym w turnieju.

Cały czas trenujecie z Chardym jak singliści?

- Tak, ale dzisiaj nie trenowaliśmy. Wczoraj zagraliśmy seta singlowego i uważam, że w tych warunkach, na tej wysokości, pomaga mi to przede wszystkim przy returnie. Jérémy to jest niesamowity "zapalnik" z serwisu, dlatego ja staram się trenować return, a on cały czas biega i uderza tym swoim forhendem. Wiadomo, że operuje piłką bardzo mocno rotowaną, dlatego ciężko kontrolować ją na woleju przeciwnikowi. Ja gram płaską, co powoduje, że rywale nie mają rytmu, bo stosujemy dwa tak różne style. Na razie to działa i miejmy nadzieję, że w nie ostatnim meczu.

Teraz możecie zmierzyć się z Bryanami. Wygrał pan z nimi w ubiegłym roku w Rzymie, w tym roku urywał im pan seta, także u boku Chardy'ego.

- To było w Australian Open, w III rundzie: wygraliśmy pierwszego seta, przegraliśmy dwa, ale [Kubotowi nieco drży głos] mówiąc nieskromnie, gramy dobrze. Poza tym jeszcze nie wiadomo, czy wygrają Bryanowie [wygrali 7:6, 6:3], bo są jeszcze Štěpánek i Haas. Proszę zwrócić uwagę szczególnie na Haasa, który gra dzisiaj może najlepszy tenis w swoim życiu: wygrał turniej w Monachium, tutaj walczył w trzech setach z Ferrerem, jest w niesamowitej formie. Myślę, że to będzie dzisiaj dobre widowisko. My czekamy i niezależnie od rywali będziemy się koncentrować na swojej grze. Wierzę, że wygramy tą ostatnią piłkę.

Półfinał w Madrycie oznacza, że nie wystąpi pan w kwalifikacjach gry pojedynczej w Rzymie.

- Z Rzymu się wycofuję, w ogóle tam nie jadę. Wczoraj dostałem wiadomość od Janka Tipsarevicia, że nie gra tam debla, także będę miał tydzień na przygotowania. Wystąpię w turnieju w Düsseldorfie [start w przyszłą niedzielę, 19 maja], w eliminacjach, czego na początku nie miałem w planie. Tydzień po Rzymie chciałem poświęcić na trening, ale w związku z tym, że brakuje mi meczów singlowych, będę starał się rozegrać, mam nadzieję, jeszcze dwa-trzy spotkania w Düsseldorfie. Wierzę, że będę dobrze przygotowany na Rolanda Garrosa.

Robert Pałuba i Krzysztof Straszak
z Madrytu
robert.paluba@sportowefakty.pl
krzysztof.straszak@sportowefakty.pl

[b]Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!

[/b]

Komentarze (142)
avatar
naomily
11.05.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
supertiebreak to jakaś pomyłka, tak czy inaczej brawo za ten półfinał ;p 
avatar
anka96-
11.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
I koniec marzeń o finale.Bracia wzięli rewanż za przegranego tie'a i wygrali SUPERTIE'a do 4. Szansa była, ale niestety niewykorzystana ;/ 
Ikrem Nederth
11.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przekonamy się czy "para biedaków" pójdzie po bogatemu ;-) 
Ikrem Nederth
11.05.2013
Zgłoś do moderacji
4
0
Odpowiedz
4:1 w tie'u, nieźle. Teraz utrzymać drobną przewagę i po trzeciego! 5:1, buja! 6:1, jeszcze lepiej! 7:1?! Tie do jednego! Harde Kuboty. 
avatar
qasta
11.05.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
niestety Bliźniakom idzie gładko , choć to mączka , wygrali swoje podanie do zera, 6:6 . I mamy TIEBREAK.
Zaczyna Chardy i zaczyna przyzwoicie , 1-0.