Fani tenisa mogli z ust zasłużonego komentatora słyszeć o tym zdarzeniu po wielokroć na przestrzeni dziesięcioleci, aż w końcu w 2012 roku Agnieszka Radwańska powtórzyła wyczyn Jędrzejowskiej. W decydującym starciu uległa Serenie Williams 1:6, 7:5, 2:6. Pan Tomaszewski miesiąc później obchodził 91. urodziny.
Czy dzisiejsi nastolatkowie będą musieli czekać tak długo na powtórkę? Miejmy nadzieję, że nie. Sama Agnieszka jest dobrej myśli co do swoich szans w ulubionym szlemie. Aż żal, że w tym roku wylosowała Williams już w półfinale. - Gdy Serena gra swój najlepszy tenis, cokolwiek robisz na korcie, i tak z nią przegrasz. A teraz właśnie jest rozpędzona - powiedziała Isia w wywiadzie dla strony WTA.
Do największego triumfu polskiego tenisa od lat Radwańska podchodziła jako tenisistka, która nigdy nie miała okazji posmakować w szlemie nawet półfinału, a do tego w poprzedzającym Wimbledon turnieju w Eastbourne uległa w meczu otwarcia Cwetanie Pironkowej z Bułgarii.
W imprezie docelowej jako rozstawiona z "trójką" demolowała jednak kolejne rywalki. Zwyciężyła Słowaczkę Magdalenę Rybarikową 6:3, 6:3, a potem było jeszcze łatwiej: 6:2, 6:1 z Jeleną Wiesniną z Rosji, 6:0, 6:2 z Brytyjką Heather Watson i 6:2, 6:3 z mocno bijącą włoską kwalifikantką, Camilą Giorgi.
W trzeciej rundzie mogło dojść do pojedynku ze znaną z tegorocznej edycji Eastbourne Jamie Hampton, ale Amerykanka odpadła z Watson we wcześniejszym meczu. Giorgi usunęła zaś z drogi Radwańskiej rozstawione Flavię Pennettę i Nadię Pietrową.
Pierwszą tenisistkę z numerkiem nasza czołowa rakieta spotkała dopiero w ćwierćfinale. To była rozstawiona z numerem 17. Maria Kirilenko. Panie znały się bardzo dobrze - nie tylko jako rywalki, ale i koleżanki, ponieważ grywały ze sobą z sukcesami debla. Kirilenko w tym czasie została kimś więcej niż tylko postacią, której zdjęcia wkleja się do galerii z tagiem "najseksowniejsze". Wzięła się do pracy, nabrała masy mięśniowej i osiągnęła drugi wielkoszlemowy ćwierćfinał, za którym wkrótce miały przyjść kolejne dobre wyniki, zwieńczone niedawnym awansem do czołowej dziesiątki. Wimbledoński mecz z Kirilenko był dramatyczny, wielokrotnie przerywany przez deszcz, wynik i forma tenisistek chwiały się to w jedną, to w drugą stronę. Polka lepiej wytrzymała ten dreszczowiec-deszczowiec i wygrała 7:5, 4:6, 7:5.
Półfinał z reprezentującą Niemcy Andżeliką Kerber, był mniej emocjonujący. Radwańska zdawała się na korcie spokojniejsza i przewyższyła rywalkę umiejętnościami w tym spotkaniu, zwyciężając 6:3, 6:4.
Do finału Agnieszka przystąpiła nie tylko z tremą, ale i z chorym gardłem. Wysoki wynik w dwóch setach był efektem świetnej gry Williams, ale partia, która padła łupem Radwańskiej, razem z początkiem trzeciej odsłony, to również popis naszej tenisistki, doceniony przez zagraniczne media i przez samą Serenę. - Muszę złożyć wyrazy uznania tej, której się należą. Radwańska zaczęła grać bardzo, bardzo dobrze. To był wyśmienity, klasyczny tenis na trawie. Mnóstwo piłek do mnie wracało. Spanikowałam. Nie powinnam była i zazwyczaj tego nie robię, ale tu spanikowałam - powiedziała Williams na pomeczowej konferencji.
W turnieju wystąpiła również Urszula Radwańska. Przegrała w pierwszej rundzie z Nowozelandką Mariną Eraković, 4:6, 4:6. Eraković jest nie tylko tenisistką, również gra na gitarze. Wielkoszlemowy debiut zaliczyła Sandra Zaniewska: Polka w eliminacjach pokonała niedawną juniorską mistrzynię tego turnieju, Noppawan Lertcheewakarn, 6:1, 6:1, Mihaelę Buzarnescu 6:3, 6:1, oraz rozstawioną w kwalifikacjach z piątką Sesil Karatanczewą, 6:3, 4:6, 6:3. W imprezie głównej trafiła na Chinkę Peng Shuai i przegrała w trzech setach, 2:6, 7:6(3), 3:6. Chinka dotarła do czwartej rundy.
Do drabinki nie udało się dostać Marcie Domachowskiej. W kwalifikacjach uległa Amerykance Madison Keys 3:6, 1:6.
Polskie emocje objęły także turniej mężczyzn, bo tam z kolei pierwszy występ w turnieju głównym Wielkiego Szlema zaliczył Jerzy Janowicz. Jerzyk w eliminacjach pokonał Petera Gojowczyka 7:5 (i krecz rywala), Kamila Čapkoviča 6:1, 6:2 oraz Denisa Kudlę 6:1, 6:0, 6:2. To imponujące wyniki, zwłaszcza rezultat osiągnięty z Kudlą, który jest dobrze zapowiadającym się tenisistą amerykańskim pochodzenia ukraińskiego. Przed dwoma tygodniami 20-latek z Kijowa osiągnął ćwierćfinał na kortach Queen's Clubu, a także zakwalifikował się do tegorocznego Wimbledonu.
Tymczasem w 2012 roku Janowicz szedł za ciosem. Wygrał z Włochem Simone Bolellim 3:6, 6:3, 6:3, 6:3, a następnie po raz drugi w sezonie pokonał Łotysza Ernestsa Gulbisa 2:6, 6:4, 3:6, 7:6(2), 9:7. Ostatnie dwa sety były wojną na serwy i na nerwy. Gulbis usunął z drogi Jerzyka" rozstawionego z szóstką Tomáša Berdycha, finalistę tego Szlema z 2010 roku.
Kolejny trudny mecz to już za dużo dla debiutanta. Polak przegrał z Niemcem Florianem Mayerem 6:7(5), 6:3, 6:2, 3:6, 5:7. Porażki szkoda, bo Janowicz miał dwie piłki meczowe przy drugich serwisach rywala, przy stanie 5:4, 40-15. W przekroju meczu był tenisistą lepszym, ale w decydujących momentach mniej odpornym. Panowie uściskali się przy siatce bardzo serdecznie. W ówczesnym rankingu ATP Janowicz awansował na 106. miejsce.
Łukasz Kubot pokonał Japończyka Tatsumę Itō 7:6(6), 6:3, 6:3. W drugiej rundzie uległ Chorwatowi Marinowi Čiliciowi 6:7(4), 2:6, 1:6.
Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg już nas przyzwyczaili, że Wimbledon im nie służy. Polski duet był rozstawiony z numerem trzecim i przegrał otwierający mecz z Johanem Brunströmem i Philippem Marxem 4:6, 2:6, 7:6(1), 6:7(2). Janowicz próbował sił w eliminacjach debla w parze z Estończykiem Jürgenem Zoppem. Przegrali oni swój pierwszy pojedynek - z Andre Begemannem i Igorem Zelenayem.
W grze podwójnej pań siostry Radwańskie oddały walkowerem spotkanie trzeciej rundy z Sarą Errani i Robertą Vinci. Wcześniej pokonały Shahar Peer i Yaninę Wickmayer 6:2, 6:3 oraz Irinę Falconi i Chanelle Scheepers 7:5, 6:1. Klaudia Jans-Ignacik z Alicją Rosolską wyeliminowały oznaczone numerem 12. Hiszpanki Anabel Medinę i Arantxę Parrę 4:6, 7:6(6), 6:4, ale nie podtrzymały dobrej passy i uległy Eraković i Tamarine Tanasugarn 6:7(4), 3:6.
W mikście nikt z Polaków nie wygrał spotkania. Jans-Ignacik, finalistka Rolanda Garrosa z 2012 roku z Meksykaninem Santiago Gonzálezem, tym razem zagrała z Holendrem Jean-Julienem Rojerem. Przegrali z Brunströmem i Andreją Klepač 6:7(3), 7:6(3), 4:6.
Rosolska z Belgiem Dickiem Normanem ulegli Monie Barthel i Ashley'owi Fischerowi 2:6, 5:7. Matkowski z Amerykanką Abigail Spears zaczynali od drugiej rundy i przegrali Kazachami Jarosławą Szwedową i Michaiłem Kukuszkinem 3:6, 5:7.
Zuzanna Maciejewska była jedyną polską reprezentantką wśród juniorek. Pokonała Łotyszkę Jelenę Ostapenko 6:2, 7:6(7) i przegrała z notowaną obecnie w pierwszej setce Eliną Svitoliną z Ukrainy, 7:6(5), 4:6, 2:6. Rok temu Svitolina doszła do juniorskiego finału, gdzie uległa Kanadyjce Eugenie Bouchard.
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!
Płace abonament i kur** kasa idzie na jakis puchar z thaiti i z ghaną i na makłow Czytaj całość