Na zwycięstwo polskiej tenisistki czekano w Toruniu od blisko dekady. W tym roku szczęśliwe losowanie drabinki turniejowej w połączeniu z dobrą formą naszych zawodniczek dało polski finał, dzięki czemu już przed rozpoczęciem decydującego meczu wiadomo było, że wreszcie zwycięży któraś z Polek.
Dla Pauli Kani był to drugi finał ITF Bella Cup, dla Katarzyny Piter pierwszy tak udany występ w Toruniu. Obydwie tuż po sobotnich półfinałach nie kryły, że ich mecze są zwykle zacięte i niedzielny finał to potwierdził. Rozpoczęło się zdecydowanie lepiej dla Piter, która w pierwszym secie prowadziła - w pewnym momencie już 4:2. Kania w pierwszych gemach co chwilę popełniała błędy, serwowała w siatkę, posyłała piłki na aut, jednak gdy wreszcie zdołała się pozbierać, zaczęła jednocześnie odrabiać straty. 21-latka najpierw wyrównała, a następnie po kolejnych zaciętych gemach wygrała seta 6:4.
Drugi set miał dosyć podobny charakter. Poszczególne gemy były bardzo wyrównane, grano na przewagi i niestety nie brakowało w nich licznych błędów ze strony obydwu zawodniczek. Chwilami przy niektórych długich wymianach można było nawet odnieść wrażenie, że tenisistki czekają na błąd rywalki, który zresztą zwykle następował. Na szczęście ładnych akcji też nie brakowało, za które licznie zgromadzeni kibice nie szczędzili zawodniczkom braw. Decydujące znaczenie dla losów meczu miało miejsce przy stanie 4:4, gdy Kania zdołała przełamać serwis Piter. Kolejny gem, już przy własnym podaniu, znów był zacięty, jednak zawodniczka z Sosnowca wykorzystała od razu pierwszą piłkę meczową.
- Zwycięstwo przed własną publicznością smakuje najlepiej - cieszyła się Kania w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl tuż po zakończeniu spotkania. - Naprawdę jestem bardzo zadowolona, lepiej nie mogłam sobie tego wyobrazić. Nie ma teraz łatwych meczów, ja w tym turnieju nie miałam właściwie ani jednego łatwego pojedynku. Wiedziałam, że muszę z Kasią zagrać dobrze do końca. Początek mi się nie udał, ale potem i tak wygrałam seta, a następnie cały mecz. Wydaje mi się, że to moje największe sukcesy i najlepszy tydzień w karierze. Dawno już nie wygrałam turnieju singlowego, bo w deblu miałam już sukcesy większe, jak WTA w Taszkiencie. Singiel to jednak singiel, to taka wisienka na torcie. Najbliższe plany? Odpoczynek przez tydzień, potem Ołomuniec, a później zobaczymy. To już będą przygotowania do US Open.
Katarzyna Piter po spotkaniu gratulowała swojej koleżance, która zrewanżowała się jej za porażkę z ubiegłego tygodnia ze Zlina. Poznanianka mówiąc do mikrofonu i dziękując kibicom w pewnym momencie nie mogła powstrzymać łez. - Za rok przyjadę tu znowu i znowu postaram się grać jak najlepiej, bo będę chciała wygrać ten turniej. Fajnie, że kibice mnie wspierali, czułam to i im za to dziękuję. Sama siebie wspierałam jednak zbyt mało, może dlatego nie wyszło - powiedziała po spotkaniu.
Bella Cup 2013, Toruń (Polska)
ITF Women's Circuit, kort ziemny, pula nagród 25 tys. dolarów
GRA POJEDYNCZA
finał gry pojedynczej:
niedziela, 7 lipca
Paula Kania (Polska, 3) - Katarzyna Piter (Polska) 6:4, 6:4
Polub i komentuj profil działu tenis na Facebooku, czytaj nas także na Twitterze!