Pierwszą półfinalistką tegorocznej edycji turnieju w Waszyngtonie została Andrea Petković, która pokonała w trzech setach Paulę Ormaecheę 4:6, 6:1, 6:3. Argentynka w pierwszej partii grała bardzo agresywnie, regularnie wpędzając przeciwniczkę w niedoczas i wymuszając błędy. Petković, która w piątek po raz kolejny grała na innym korcie, w drugiej i trzeciej partii odnalazła jednak rytm i pewnie je wygrała, nie dając przeciwniczce ani jednej szansy na przełamanie.
- Grałyśmy w tym roku w Marsylii i Paula grała tam kompletnie inaczej. Używała topspinu, dużo biegała i grała bezpiecznie. Dziś mnie zaskoczyła, bo trenowałyśmy tu, w Waszyngtonie, i grała tak samo. Tymczasem dziś wyszła na kort i posyłała winnera za winnerem - tłumaczyła po meczu Niemka.
- Miałam trochę problemów z pracą nóg i nie mogłam przejąć inicjatywy w punktach. W początkowych gemach także nie pomagał mi serwis, który szybko straciłam. W przerwie między setami trener zasugerował, żeby wejść w kort i spróbować grać agresywniej - powiedziała Petković, która o miejsce w finale zmierzy się z Alize Cornet.
Po bardzo zaciętym meczu z turniejem pożegnała się Andżelika Kerber. Turniejowa "jedynka" uległa 6:7(0), 6:3, 3:6 broniącej tytułu Magdalenie Rybarikovej, a spotkanie oferujące starcie odmiennych stylów naprawdę mogło się podobać.
Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!
Słowaczka, która przez cały mecz umiejętnie uprzykrzała życie Niemce kąśliwym slajsem, często szukała rozwiązań przy siatce, popisując się czasami pięknymi wolejami (w kryciu siatki pomagają jej świetne warunki fizyczne), Kerber za to próbowała rewanżować się się efektownymi minięciami, których w całym pojedynku zanotowała co najmniej kilkanaście. Mieszkająca w Puszczykowie tenisistka w pierwszym secie odrobiła straty 1-4, ale w tie breaku nie opanowała kryzysu, kończąc go podwójnym błędem.
W drugiej partii dziewiąta obecnie w światowym rankingu Kerber grała agresywniej i od stanu 0:2 to ona rządziła na korcie. W trzeciej odsłonie do głosu ponownie doszła Rybáriková i nie oddała wypracowanej przewagi przełamania. Pierwszą piłkę meczową Kerber jeszcze obroniła po niesamowitej wymianie, ale przy drugiej okazji dla Słowaczki zawiódł forhend i piłka pofrunęła na aut.
- To był zacięty mecz. Rywalka grała bardzo dobrze, świetnie się czuje na tych kortach, w końcu rok temu wygrała cały turniej. Nie mogłam dziś odnaleźć rytmu. Próbowałam uderzać piłkę, nie wiem, co się działo. To nie był mój dzień - mówiła po meczu Niemka.
- Mojej przeciwniczce należą się słowa uznania. Pokonała mnie, zagrała świetny mecz i zasłużyła na wygraną. Taki jest sport - dodała Kerber.
Półfinałową przeciwniczką Słowaczki będzie Jekaterina Makarowa. Rosjanka rozegrała w piątek tylko jednego gema, bowiem z powodu kontuzji uda szybko skreczowała Monica Niculescu.
Citi Open, Waszyngton (USA)
WTA International, kort twardy, pula nagród 235 tys. dol.
piątek, 2 sierpnia
ćwierćfinał gry pojedynczej:
Jekaterina Makarowa (Rosja, 3) - Monica Niculescu (Rumunia) 1:0 i krecz
Alizé Cornet (Francja, 4) - Sorana Cîrstea (Rumunia, 5) 7:6(5), 6:2
Magdaléna Rybáriková (Słowacja, 7) - Andżelika Kerber (Niemcy, 1/WC) 7:6(0), 3:6, 6:3
Andrea Petković (Niemcy) - Paula Ormaechea (Argentyna) 4:6, 6:1, 6:3
Robert Pałuba
z Waszyngtonu
robert.paluba@sportowefakty.pl
Brawo