WTA Toronto: Agnieszka Radwańska pewnym krokiem w III rundzie

Niespełna pięciu kwadransów potrzebowała Agnieszka Radwańska by pokonać w meczu otwarcia imprezy w Toronto Yaninę Wickmayer. Polka kontrolowała przebieg pojedynku i pewnie wygrała 6:2, 6:3.

Wtorkowe spotkanie Agnieszki Radwańskiej z Yaniną Wickmayer nie przyniosło niespodzianki. Polka, wyraźna faworytka pojedynku, przewyższająca rywalkę regularnością i dokładnością, bez najmniejszych problemów wygrała 6:2, 6:3, kontrolując przebieg meczu od pierwszej do ostatniej piłki.

Rozgrywane w sesji wieczornej spotkanie Polki z Belgijką nie przyciągnęło tłumów na trybuny (jak i żaden inny mecz we wtorek, kort centralny Rexall Centre przez cały dzień był półpusty), a sam pojedynek był umiarkowanie ciekawym, jednostronnym widowiskiem przebiegającym pod dyktando wyraźnie lepszej Radwańskiej.

Wickmayer do meczu przystąpiła z jedynym nastawieniem, które mogło doprowadzić ją do sukcesu - bardzo agresywna, starająca się często atakować i wchodzić w kort. W starciu z regularnością Polki średnio dysponowana Belgijka - była półfinalistka US Open - była jednak bezradna. Owszem, była w stanie odrobić stratę przełamania w początkowej fazie meczu, czy od czasu do czasu popisać się efektownym dropszotem lub ostrym winnerem, ale pierwsza odsłona upłynęła pod znakiem deszczu niewymuszonych błędów Wickmayer (z powodu deszczu, tego prawdziwego, mecz przerwano na chwilę po czterech gemach).

Wypady Belgijki do siatki kończyły się zazwyczaj fatalnie, szybkonoga Radwańska bezlitośnie karciła przeciwniczkę. Jak przy 5:2, gdy Wickmayer odprowadziła wzrokiem pięknego loba krakowianki, czy przy setbolu, gdy zdołała tylko rozpaczliwie sięgnąć piłkę czubkiem rakiety. Polka wygrała partię otwarcia 6:2 i jej przewaga ani przez moment nie podlegała dyskusji.

Obraz gry nie zmienił się w drugiej odsłonie. Belgijka była tylko trochę regularniejsza, co pozwoliło jej nawiązać walkę w kilku gemach, ale najważniejsze punkty i tak wędrowały na konto czwartej obecnie tenisistki świata. Radwańska miała szansę na przełamanie podania przeciwniczki już w pierwszym gemie, jednak zepsuła forhend. Dwa gemy później Wickmayer nie zdołała jednak ponownie wyjść z opresji - nieudany dropszot, dwa złe woleje i to Polka wywalczyła breaka.

Z biegiem czasu narastała frustracja bezradnej Belgijki, znacznie pewniej czuła się także Radwańska. Dobrze pracował serwis Polki, przynoszący jej dużo łatwych punktów, krakowianka też śmielej poczynała sobie w ataku. Punkt meczu? Piękny dropszot Radwańskiej na 5:3, gdy broniąc się daleko za linią końcową posłała bekhendowym slajsem piłkę tuż za siatkę. Upokorzona Wickmayer tylko kopnęła siatkę, gdy piłka odbiła się po raz drugi na jej stronie kortu.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

[color=#222222]Rozbita Belgijka łatwo oddała podanie na 3:6, a mecz zakończył kolejny winner Radwańskiej, tym razem z returnu. W całym meczu Wickmayer popełniła aż 41 niewymuszonych błędów, czego nie zrekompensowały 22 uderzenia kończące. Krakowianka skończyła mecz "na plusie", z 16 winnerami i 10 błędami własnymi. Rywalką polskiej tenisistki w czwartek będzie zwyciężczyni konfrontacji między Moną Barthel i Sloane Stephens.

Rogers Cup, Toronto (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,369 mln dol.
wtorek, 6 sierpnia

II runda gry pojedynczej:

Agnieszka Radwańska (Polska, 3) - Yanina Wickmayer (Belgia) 6:2, 6:3

Program i wyniki turnieju

Robert Pałuba
z Toronto
robert.paluba@sportowefakty.pl

[/color]

Źródło artykułu: