WTA Toronto: Następczyni Sereny na drodze Radwańskiej do najlepszej ósemki

Agnieszka Radwańska występy w turnieju WTA w Toronto zainaugurowała zwycięstwem z Yaniną Wickmayer. Kolejną rywalką Polki będzie wielka nadzieja amerykańskiego tenisa, 20-letnia Sloane Stephens.

Marcin Motyka
Marcin Motyka

Po dwóch dobrych występach na zachodnim wybrzeżu USA (finał w Stanford i ćwierćfinał w Carlsbadzie) Agnieszka Radwańska udała się na podbój anglojęzycznej części Kanady. W inauguracyjnym spotkaniu turnieju WTA w Toronto najlepsza polska tenisistka pokonała Yaninę Wickmayer - Wydaje mi się, że tak naprawdę od samego początku kontrolowałam ten mecz. Pierwsze spotkanie jest zawsze najcięższe, szczególnie, że tutaj są inne korty i inne piłki, to zupełnie inny świat. To zmienia wszystko, cały tenis. Do tego sesja wieczorna, wyczekiwanie przez cały dzień, żeby wejść na kort, bardzo późno się zaczyna. Wychodziłam na kort, gdy inni kładli się już spać. Najważniejsze, że do przodu, w dwóch setach i nie spędziłam zbyt dużo czasu na korcie - powiedziała portalowi SportoweFakty.pl Radwańska.

Polka dość pewnie poradziła sobie z potężnie uderzającą Belgijką, a w III rundzie czeka ją kolejne stracie z bezkompromisowo grającą rywalką. Radwańska zmierzy się z kreowaną na następczynię sióstr Williams, Sloane Stephens, z którą w przeszłości stoczyła już dwa wyrównane pojedynki.
Agnieszka Radwańska w Toronto po raz trzeci w karierze zagra ze Sloane Stephens Agnieszka Radwańska w Toronto po raz trzeci w karierze zagra ze Sloane Stephens
Pochodząca z usportowionej rodziny Stephens - jej mama, Sybil Smith, była wyśmienicie zapowiadającą się pływaczką, zaś ojciec, John Stephens, były gracz futbolu amerykańskiego, zginął w wypadku samochodowym cztery lata temu - przygodę z tenisową rakietą rozpoczęła dość późno, dopiero w wieku 9 lat. Mimo późnego startu do zawodowej kariery, zawodniczka z Coral Springs błyskawicznie czyniła postępy i zaledwie sześć lat później wystąpiła w finale juniorskiego US Open w grze podwójnej. Ostatecznie amerykańska tenisistka wywalczyła trzy wielkoszlemowe skalpy w deblu w kategorii juniorek, w 2010 roku triumfując w Paryżu, Londynie i Nowym Jorku.

Pod opieką Davida Nainkina, który trenuje także znakomitego amerykańskiego singlistę, Sama Querreya, Stephens w pełni rozwinęła skrzydła w 2012 roku, gdy wybiła się na czoło peletonu złożonego z młodych nadziei amerykańskiego tenisa i szturmem wbiła się do czołowej "50" zawodowego rankingu, zostawiając w tyle Madison Keys, Jamie Hampton, Christinę McHale, czy też Melanie Oudin, a więc tenisistki zbliżone wiekiem do Stephens, które równiez były w amerykańskim środowisku tenisowym kreowane na następczynie sióstr Williams. Pod wrażeniem możliwości podopiecznej jest sam Nainkin: - To jedna z szybszych zawodniczek, z którymi miałem dotychczas do czynienia - stwierdził pochodzący z RPA szkoleniowiec. - Kiedy podczas przygotowań do nowego sezonu poważnie zapytałem ją o przyszłe cele, odpowiedziała, że chce być notowana wyżej w rankingu niż Sam.

Młoda Amerykanka bez kompleksu zdobywała kolejne miejsca listy rankingowej, w ojczyźnie zachwycano się jej talentem, ale do pełni szczęścia brakowało spektakularnego triumfu. Idealną okazją na pełne zaistnienie w świadomości kibiców był tegoroczny wielkoszlemowy Australian Open. Stephens jak burza przeszła przez cztery początkowe rundy, a w ćwierćfinale stanęła naprzeciw Sereny Williams, swojej idolki i tenisistki na której następczynię jest kreowana - Gdy byłam mała, w moim łóżku wisiał plakat Sereny - przyznała przed meczem ze słynną rodaczką, a po jego zakończeniu nie mogła z siebie wydusić słowa - O mój Boże, nawet nie wiem... O mój Boże... - zdołała jedynie z siebie wydobyć chwilę po największym triumfie w swojej karierze, ale po ochłonięciu stwierdziła z charakterystycznym dla siebie poczuciem humoru - Może teraz w sypialni powieszę swój plakat, a nie Sereny.

Konferencję prasową ze Stephens są istną ucztą intelektualną. Amerykanka chętnie odpowiada na pytania, mówi z przekąsem i z humorem, nie boi się poruszać drażliwych tematów, przy czym nie pozwala sobie na przekroczenie granicy dobrego smaku - Lubię dobrze wyglądać i czuć się dobrze. Jeżeli czujesz się dobrze, to grasz dobrze i płacą ci dobrze - powiedziała o sobie. Jednak tenisistka z Coral Springs nie ogranicza się jedynie do wygłaszania opinii o swoim wyglądzie i samopoczuciu, potrafi godzinami mówić o malowaniu paznokci - Mam obsesję na punkcie paznokci, malowanie ich mnie relaksuje i uspokaja. Moi kuzyni pytają mnie: jak można malować paznokcie? Odpowiadam im, że to jedna z najprzyjemniejszych czynności na świecie. Kocham lakier do paznokci - o tym dlaczego wybrała tenis - Nie lubię kontaktu fizycznego, nie lubię piłki nożnej i nie lubię spoconych ludzi, i innych tego typu rzeczy. Wybrałam tenis, bo to sport indywidualny, ty stoisz po jednej stronie siatki, a przeciwnik po drugiej - czy o "miłości" do Gaela Monfilsa - To było gdy miałam 14 lat i grałam swój pierwszy juniorski US Open. Zakochałam się wtedy w nim i zamierzałam go poślubić. To było to.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Stephens po fantastycznym początku sezonu, dwa półfinały: Australian Open i Hobart oraz ćwierćfinał w Brisbane, w kolejnych startach mocno obniżyła loty. Jednak ponowny progres formy przyszedł w najbardziej odpowiednim momencie, na kulminację części sezonu w Europie. Utalentowana Amerykanka zanotowała IV rundę w Roland Garros, a w Wimbledonie przegrała w 1/4 finału, z późniejszą mistrzynią - Marion Bartoli.

Agnieszka Radwańska już dwukrotnie miała okazję rywalizować z 20-latką z Coral Springs. Wprawdzie oba mecze wygrała, ale nie były to spotkania z gatunku tych łatwych. Stephens stawiała Polce duży opór, a obie te konfrontacje były rozgrywane na pełnym dystansie setów. Rok temu w Cincinnati Radwańska wygrała 6:4 w decydującej partii, a w kwietniu tego roku w Miami, 6:0.

Krakowianka po meczu z Wickmayer zapewniała, że czuje się dobrze w Toronto - Miałam jeden dzień przerwy i czuję się dobrze. Pierwszy tydzień był ostry, grałam turniej do końca, a finał był bardzo długi, ale potem zaczęłam dopiero w czwartek, więc trzy dni bez meczu zrobiły różnicę. Trenuje się, ale mecz to inna bajka - stwierdziła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl. W takim wypadku Isi pozostaje nic innego, jak wyjść na kort w czwartkowe przedpołudnie w Kanadzie i wykonać krok ku czwartemu ćwierćfinałowi w historii swoich występów w Rogers Cup.

Rogers Cup, Toronto (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,369 mln dol. 
czwartek, 8 sierpnia

III runda: kort centralny, od godz. 17:00 czasu polskiego

Agnieszka Radwańska (Polska, 3) bilans: 2-0 Sloane Stephens (USA, 14)
4 ranking 17
24 wiek 20
172/56 wzrost (cm)/waga (kg) 170/61
praworęczna, oburęczny bekhend gra praworęczna, oburęczny bekhend
Kraków miejsce zamieszkania Coral Springs
Tomasz Wiktorowski trener David Nainkin
sezon 2013
44-12 (38-12) bilans roku (główny cykl) 25-15 (25-15)
tytuł w Sydney najlepszy wynik półfinał Australian Open
7-3 tie breaki 4-3
114 asy 81
1 770 885 zarobki ($) 1 135 578
kariera
2005 początek 2007
2 (2012) najwyżej w rankingu 15 (2013)
386-165 bilans zawodowy 128-90
12/5 tytuły/finałowe porażki (główny cykl) 0/0
12 822 562 zarobki ($) 1 795 204

Bilans spotkań pomiędzy Agnieszką Radwańską a Sloane Stephens (główny cykl):

Rok Turniej Etap Zwyciężczyni Wynik
2012 Cincinnati III runda Radwańska 6:1, 4:6, 6:4
2013 Miami IV runda Radwańska 4:6, 6:2, 6:0



Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×