Agnieszka Radwańska: Najważniejsze, że do przodu i w dwóch setach

- Ula miała ciężej, bo grała od razu pierwszego dnia i to o 11. Te trzy godziny naprawdę robią różnicę - tłumaczyła w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Agnieszka Radwańska.

Po szybkim, w zasadzie bezproblemowym zwycięstwie nad Yaniną Wickmayer, Agnieszka Radwańska nie kryła we wtorek zadowolenia. Polka zwróciła uwagę, że w Toronto panują zupełnie inne warunki niż w Carlsbadzie.

- Wydaje mi się, że tak naprawdę od samego początku kontrolowałam ten mecz. Pierwsze spotkanie jest zawsze najcięższe, szczególnie, że tutaj są inne korty i inne piłki, to zupełnie inny świat. To zmienia wszystko, cały tenis - powiedziała po meczu portalowi SportoweFakty.pl Radwańska.

- Do tego sesja wieczorna, wyczekiwanie przez cały dzień, żeby wejść na kort, bardzo późno się zaczyna. Wychodziłam na kort, gdy inni kładli się już spać. Najważniejsze, że do przodu, w dwóch setach i nie spędziłam zbyt dużo czasu na korcie - podsumowała najlepsza polska tenisistka.

Agnieszka Radwańska odniosła się także do wypowiedzi swojej młodszej siostry dotyczącej kumulującego się zmęczenia i przyznała, że zmiana strefy czasowej - choć nie tak duża jak w przypadku podróży z Europy do Ameryki Północnej - jest odczuwalna i potrzebna jest aklimatyzacja.

- Ula miała ciężej, bo grała od razu pierwszego dnia i to o 11. Te trzy godziny naprawdę robią różnicę, to tak jakby o 8 rano grała, a wstała o 4, więc miała trochę pecha z całym planem. Nawet ja wolałam już grać dziś w nocy, bo to dla mnie wciąż są trzy godziny w tył - tłumaczyła czwarta obecnie tenisistka świata. Starsza z krakowskich sióstr potwierdziła jednak, że w jej przypadku wszystko układa się dobrze, co zresztą można było zobaczyć na korcie.

- Miałam jeden dzień przerwy i czuję się dobrze. Pierwszy tydzień był ostry, grałam turniej do końca, a finał był bardzo długi, ale potem zaczęłam dopiero w czwartek, więc trzy dni bez meczu zrobiły różnicę. Trenuje się, ale mecz to inna bajka - zakończyła Polka.

Kolejną przeciwniczką Agnieszki Radwańskiej będzie zwyciężczyni spotkania między Moną Barthel i Sloane Stephens. Pojedynek Polki zaplanowany jest na czwartek.

Robert Pałuba
z Toronto
robert.paluba@sportowefakty.pl

Komentarze (64)
avatar
Lea
7.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Wygrał Jerzy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! 
avatar
Lea
7.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Jakby Agnieszka przegrywała i wyglądała jak sierotka to nie miałaby tylu wrogów. U nas nie potrafią się cieszyć sukcesami innych, albo wspierać w trudnych chwilach. 
avatar
Pottermaniack
7.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Z ust mi to wyjąłeś. ;) 
avatar
Pottermaniack
7.08.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
To samo wydanie specjalne gazety "Do Rzeczy" (dzięki Jewel!), zatytułowane "Władza kobiet" zawiera artykuł o Agnieszce, którego skrót można przeczytać na blogu wisloka. 
avatar
justyna7
7.08.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Errani nie grała przez calutki miesiąc, a ma bandaż na udzie.