Dwa spektakle z Radwańską, wielkie pojedynki na trawie - lista Top 10 sezonu WTA

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Przedstawiamy naszą subiektywną listę 10 najbardziej pamiętnych meczów sezonu WTA. W 2013 roku najwięcej ciekawych spotkań odbyło się na trawie.

1
/ 10

10. Simona Halep - Jelena Janković 4:6, 6:0, 7:5 (ćwierćfinał w Rzymie)

W Rzymie Halep rozpoczęła swój wielki marsz spoza Top 60 do czołowej "15" w ciągu kilku miesięcy. Rumunka wtedy była klasyfikowana na 64. miejscu i do turnieju głównego dostała się z kwalifikacji. W ćwierćfinale stoczyła pasjonujący bój z Janković. Na niezwykle wysokim poziomie stał szczególnie III set. W decydującej odsłonie Serbka prowadziła 3:0 i 40-15, ale coraz bardziej zmęczona Halep ruszyła w heroiczną pogoń. Kulminacja emocji nastąpiła w 10. gemie, w którym Rumunka obroniła dwie piłki meczowe.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

W ciągu dwóch godzin i 36 minut obu tenisistkom zanotowano po 46 niewymuszonych błędów (z przebiegu meczu zupełnie nie dało się odnieść wrażenia, że było ich aż tyle). Halep miała 40 kończących uderzeń, podczas gdy Janković 25. Rumunka w ważnych momentach nie bała się przejmować inicjatywy, generalnie od II seta to ona w tym spotkaniu prowadziła grę. Doskonale funkcjonował zarówno jej forhend, jak i bekhend. Popisywała się świetnymi minięciami, kontrami, returnami i pewnymi wykończeniami dobrze skonstruowanych akcji ofensywnych. Halep była również bardziej cierpliwa od Janković w mozolnej pracy w defensywie.

- Po I secie zmieniłam moją strategię - wiedziałam, że nie mam nic do stracenia - powiedziała Halep. - Pod koniec miałam wiele okazji, by wygrać mecz, uwierzyłam w siebie i spróbowałam się dobrze bawić na korcie. Rumunka w ten sposób osiągnęła swój pierwszy półfinał turnieju rangi Premier, a od czerwca do listopada zdobyła sześć tytułów, z czego dwa rangi Premier i sezon zakończyła na 11. pozycji w rankingu.

[wrzuta=27Ip2g0C2C3,w516]

2
/ 10

9. Roberta Vinci - Aleksandra Panowa 5:7, 7:5, 8:6 (finał Pucharu Federacji)

Jeden z najbardziej dramatycznych meczów sezonu odbył się nieoczekiwanie w wielkim finale Pucharu Federacji. Kto mógł się spodziewać, że klasyfikowana na 136. pozycji Panowa stawi tak zacięty opór Vinci. Tymczasem Rosjanka prowadziła 7:5, 5:2 i 40-15, a następnie w III secie 5:3. Włoszka jednak obroniła łącznie cztery piłki meczowe (trzy w II i jedną w III partii) i była górą w tym niezwykle emocjonującym spotkaniu.

Maraton (trzy godziny i 13 minut) stał długimi momentami na naprawdę wysokim poziomie. Błędów niewymuszonych było dużo (63 Vinci, 56 Panowa), choć podczas oglądania rozgrywanego w szybkim tempie pojedynku można było odnieść wrażenie, że sporą część tych błędów można było zakwalifikować do wymuszonych. Zażarta walka trwała o każdy punkt, a różnorodność zagrywanych piłek przez obie tenisistki spowodowała, że pomyłki oraz problemy z serwisem (w przełamaniach 11 do 10 dla Vinci) nie zepsuły tego widowiska. Obie zawodniczki chętnie chodziły do siatki - Włoszka w tej strefie zdobyła 21 z 36 punktów, a Rosjanka 18 z 33. Vinci miała 36 kończących uderzeń, Panowa zaś 34. Ambitna Rosjanka zdobyła w sumie o trzy punkty więcej (122-119), ale nie udało się jej odnieść zwycięstwa.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

- To był trudny mecz - powiedziała Vinci. - Było dużo wzlotów i upadków. Byłam trochę kontuzjowana, a pod koniec zaczęły mnie łapać skurcze. Myślę, że pod koniec meczu [ Panowa] była trochę zmęczona i również po raz pierwszy grała w Pucharze Federacji, więc prawdopodobnie było u niej trochę nerwów. Miałam świetny sezon, ale to jest fantastyczne zwycięstwo. Uwielbiam grać w Pucharze Federacji i to był ważny mecz. Niesamowicie jest grać dla Włoch.

Panowa była bardzo blisko odniesienia największego pojedynczego zwycięstwa w karierze. - Trudno jest ocenić wzloty i upadki, gdy jesteś na korcie - stwierdziła Rosjanka. - Starasz się po prostu znaleźć sposób na to, jak zdobyć punkt. Czułam, że serwis nie był ze mną, ponieważ miałam niski procent pierwszego podania. Miałam tylko jednego asa, więc musiałam grać każdy punkt w wymianie, a to nie jest to, co zazwyczaj robię.

[wrzuta=3SAVT0TyKw0,w59]

3
/ 10

8. Venus Williams - Eugenie Bouchard 6:3, 6:7(4), 6:3 (ćwierćfinał w Tokio)

Obie zawodniczki grały na bardzo dużym ryzyku, operowały głęboką piłką, świetnie returnowały (szczególnie imponujące kończące bekhendy po linii w wykonaniu Amerykanki) i konstruowały zabójcze akcje ofensywne, głównie z głębi kortu. W trwającym trzy godziny i dwie minuty spotkaniu Williams naliczono 43 kończące uderzenia i 35 niewymuszonych błędów, Bouchard zaś miała 28 piłek wygranych bezpośrednio i 34 błędy własne. W kluczowych momentach Venus mogła liczyć na swój bekhend po linii i odwrotnego krosa forhendowego.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

- Grała tak dobrze, będzie wielką zawodniczką - już jest świetna - komplementowała Kanadyjkę Williams. - Walczyłam do końca. Przegranie II seta było rozczarowaniem, ale potem celem było wygrać III partię, więc jestem zadowolona, że to zrobiłam.

- Zawsze jestem rozczarowana porażką - zagrałam tutaj kilka dobrych meczów, ale zawsze chcę wypaść lepiej - stwierdziła Bouchard. - Nie sądzę, bym zagrała tak dobrze, jak potrafię, ale oczywiście Venus jest świetną zawodniczką i przez cały mecz wywierała na mnie dużą presję. Nigdy nie czułam, że sprawuję kontrolę na korcie. Oglądałam ją, gdy byłam młodsza. Jest naprawdę wielką tenisistką, legendą. Byłam więc bardzo podekscytowana, że mogłam zagrać przeciwko niej. Jednak nie wykorzystałam moich szans wystarczająco dobrze, a grając przeciwko takiej zawodniczce, jak Venus musisz to robić.

[wrzuta=5euzYGwRVaM,w59]

4
/ 10

7. Kaia Kanepi - Andżelika Kerber 3:6, 7:6(6), 6:3 (II runda Wimbledonu)

Obie tenisistki przez cały mecz były nadzwyczaj regularne i ścigały się w zagrywaniu efektownych piłek. Kerber, która w I secie od 0:3 zdobyła sześć gemów z rzędu, postawiła na grę z głębi kortu i wyprowadzała niesamowite kontry. Kanepi za to grała nieprawdopodobne returny i kończące ofensywne uderzenia z linii końcowej, a do tego nie bała się chodzić do siatki i była przy niej bardzo skuteczna.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Po wygraniu I seta, w tie breaku II partii Kerber prowadziła 5-1, ale niesłychana agresja pozwoliła Kanepi odwrócić losy meczu. W III secie Estonka prawdopodobnie zagrała najlepszy tenis w karierze (choć miała problem z zakończeniem meczu, dwa meczbole zmarnowała podwójnymi błędami) i wyeliminowała niemiecką półfinalistkę Wimbledonu z 2012 roku. W ciągu jednej godziny i 46 minut gry na koncie Kanepi zanotowano 52 kończące uderzenia i 27 niewymuszonych błędów. Kerber również zakończyła mecz na gigantycznym plusie - 42 piłki wygrane bezpośrednio i 17 błędów własnych. Przy siatce Estonka zdobyła 26 z 38 punktów, a Niemka 11 z 17.

- Nie wykorzystałam ich - powiedziała po meczu Kerber o szansach na wygranie meczu w dwóch setach. - Może powinnam być trochę bardziej agresywna przy jednej czy dwóch piłkach, jednak [Kanepi] grała dobrze w ważnych punktach. Później w III secie zagrała niewiarygodnie i nie mogłam nic zrobić.

[wrzuta=5b0M77mi5Kq,w479]

5
/ 10

6. Daniela Hantuchova - Francesca Schiavone 6:7(8), 6:4, 7:6(3) (ćwierćfinał w Birmingham)

Dwie doświadczone tenisistki rozegrały na trawie trwający trzy godziny i 22 minuty, znakomity pojedynek. Schiavone prowadziła 7:6, 4:1 (w tie breaku I seta obroniła setbola), ale przegrała pięć gemów z rzędu. W decydującym partii Hantuchova odrodziła się ze stanu 0:3, a później również w rozstrzygającym tie breaku wróciła z 0-3 (przy stanie 4-3 zagrała jeden z najbardziej niesamowitych forhendów w całej swojej karierze).

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

Spotkanie pełne było maratońskich gemów i bardzo długich wymian, często kończonych efektownymi piłkami. Na koncie Hantuchovej zapisano 38 kończących uderzeń i 20 niewymuszonych błędów, a Schiavone posłała 26 piłek wygranych bezpośrednio i popełniła 17 błędów własnych. Włoszka zaserwowała 10 asów oraz odparła 13 z 16 break pointów, ale sama była w stanie przełamać Słowaczkę tylko dwa razy.

- Nigdy się nie poddałam i walczyłam o każdy punkt. Było ciężko, musiałam zmienić moją strategię w II secie, ponieważ nie mogłam się tak dobrze poruszać i musiałam trochę mocniej zaatakować - powiedziała Hantuchova, która w trakcie meczu nabawiła się kontuzji nogi. - Na trawie wszystko może się zmienić tak szybko. Francesca jest wielką rywalką i myślę, że nam obu podobała się taka bitwa, mamy wobec siebie tyle szacunku, więc zawsze miło się gra tego rodzaju mecz. Myślę, że w tie breaku zagrałam najlepszy tenis od dłuższego czasu i niektóre uderzenia pozostaną ze mną przez dłuższy czas.

[wrzuta=4oeWZ7IDBaE,w213]

[wrzuta=3hFQoldjJIs,w213]

6
/ 10

5. Agnieszka Radwańska - Na Li 7:6(5), 4:6, 6:2 (ćwierćfinał Wimbledonu)

To był pokaz tenisa najwyższej jakości na trawiastej nawierzchni. Radwańska zaprezentowała bardzo agresywny tenis, szczególnie w I i III secie, gdy nie ulękła się niszczycielskich ciosów Chinki i sama dążyła do przejmowania inicjatywy. Krakowianka zaprezentowała heroiczną defensywę, doskonale pracując na nogach.  Łamanie rytmu za pomocą całego technicznego bogactwa w połączeniu z większą niż zwykle siłą rażenia, zaprowadziło Polkę do zwycięstwa nad Li i drugiego w karierze wielkoszlemowego półfinału.

Radwańska ograniczyła do minimum liczbę popełnionych błędów - zrobiła ich 18 przy 32 kończących uderzeniach. Li miała 58 piłek wygranych bezpośrednio i 40 błędów własnych. W trwającym dwie godziny i 43 minuty spotkaniu było bardzo dużo znakomitej gry na małe pola - przy siatce Polka zdobyła 21 z 32 punktów, a Chinka 48 z 71. Krakowianka w sumie zgarnęła o pięć punktów więcej (122-117). W końcówce Li jak natchniona broniła kolejne piłki meczowe (odparła siedem), ale w końcu przy ósmej Radwańska zwieńczyła dzieło głębokim forhendem wymuszającym błąd.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

- Właściwie przy każdym z meczboli piłka zahaczała o linię, aż widać było unoszący się biały pyłek. Zresztą we wcześniejszych setach też grałyśmy na maksimum ryzyka, przecież był gem, w którym kilka piłek przechodziło po taśmie na drugą stronę. W sumie w końcówce to już obie grałyśmy chyba siłą rozpędu, chcąc za wszelką cenę rozstrzygnąć ten mecz. Nawet nie wiem ile było tych meczboli, bo się zgubiłam po trzecim, najpóźniej czwartym - mówiła później Radwańska.

- To był naprawdę dobry mecz. Moim zdaniem stał on na wysokim poziomie - stwierdziła finalistka Wimbledonu z 2012 roku. - Myślę, że to był taki mecz, w którym udowodniłyśmy, że tenisistki z Top 10 potrafią zagrać naprawdę dobre spotkanie. Od pierwszego do ostatniego punktu to była wspaniała bitwa. Li zagrała dzisiaj bardzo dobrze. Jestem więc podwójnie szczęśliwa, że byłam w stanie ją pokonać, gdy pokazała bardzo dobry tenis.

[wrzuta=45XhZFWkn4t,w474]

7
/ 10

4. Wiktoria Azarenka - Serena Williams 7:6(6), 2:6, 6:3 (finał w Ad-Dausze)

Azarenka jest jedną z trzech zawodniczek, której udało się pokonać w tym sezonie kroczącą od zwycięstwa do zwycięstwa Williams. Białorusinka dokonała tego aż dwa razy (także w finale w Cincinnati). Najlepszy mecz obie zawodniczki rozegrały w Ad-Dausze, gdzie nie było w ich grze tak ogromnych przestojów, jak w Cincinnati i w US Open.

W tym niezwykle zaciętym, toczonym w zawrotnym tempie, pojedynku obie zawodniczki wyszły na +3 w bilansie kończących uderzeń do niewymuszonych błędach (Williams 51 do 48, Azarenka 30 do 27). Białorusinka miała trzy asy przy siedmiu podwójnych błędach, zaś Amerykanka i w tej statystyce wyszła na plus - 11 do 6. W newralgicznych momentach meczu doskonale funkcjonował bekhend i return Azarenki i obroniła ona tytuł w największym mieście Kataru. Wiktoria w sumie zdobyła o dwa punkty więcej niż Serena (105-103).

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

- Nie powiem, że nie czułam presji, wszystko co musiałam zrobić to wejść w mecz i naprawdę skoncentrować się - powiedziała Azarenka. - Pod koniec [Williams] obroniła piłkę meczową dobrym pociskiem z serwisu - to jest to, czego normalnie spodziewasz się po Serenie, gdy jest w tarapatach. Ale to naprawdę nie jest wielka sprawa - musiałam zachować spokój, stworzyć sobie kolejną szansę, wypracować następnego meczbola. Dzisiaj po prostu wszystko wykonałam lepiej - stwierdziła na koniec Białorusinka, która wcześniej przegrała z Amerykanką dziewięć spotkań z rzędu.

Williams była zaskoczona liczbą popełnionych błędów. - 48? O mój Boże, to zbyt wiele - skomentowała. - Z mojej strony to prawdopodobnie nie była najwyższa jakość - zrobiłam tak dużo błędów. Mój serwis, o mój Boże - to był jeden z tych dni [gorszych]. Myślę, że przez cały tydzień nie grałam mojego najlepszego tenisa, ale walczyłam w każdym meczu. Byłam bardzo podekscytowana, że doszłam do finału z taką grą w ciągu tygodnia.

- Nie mogę grać tenisa takiej jakości przeciwko czołowej tenisistce, takiej jak Wiktoria - kontynuowała chyba zbyt samokrytycznie Serena. - Muszę być w stanie podnieść poziom mojej gry, a dzisiaj nie potrafiłam tego zrobić. Mój tenis był na dwa w skali do 10, naprawdę nie mogę grać na tak niskim poziomie. Ale jest dobrze, szczerze mówiąc czuję się świetnie. Mam wrażenie, że mogę wykonać dużo więcej pracy, jest jeszcze tak wiele możliwości poprawy mojego tenisa, więc fakt, że jest to jeszcze osiągalne jest czymś naprawdę ekscytującym.

[wrzuta=aHw5MgkCCER,w640]

8
/ 10

3. Sabina Lisicka - Agnieszka Radwańska 6:4, 2:6, 9:7 (półfinał Wimbledonu)

To był jeden z najbardziej dramatycznych wielkoszlemowych półfinałów ostatnich lat. Po raz pierwszy od Wimbledonu 2009 do rozstrzygnięcia walki o finał potrzebne było więcej niż 12 gemów w III secie. W starciu huraganowej ofensywy z rzetelną defensywą górą był atak. Siejąca spustoszenie zabójczymi forhendami i atomowymi serwisami Lisicka w decydującym secie wróciła z 0:3 i została pierwszą niemiecką finalistką wielkoszlemowej imprezy od czasu Steffi Graf (Wimbledon 1999). Radwańska dwa razy była dwa punkty od meczu - w 12. i 14. gemie.

Niemka miała 46 niewymuszonych błędów, ale też 60 kończących uderzeń. Radwańskiej naliczono tylko 10 błędów własnych, ale także zaledwie 21 piłek wygranych bezpośrednio. Lisicka zdominowała również grę przy siatce, przy której zdobyła 32 z 44 punktów, podczas gdy krakowianka tylko 16 z 31. W kluczowych momentach w grze krakowianki zabrakło agresji, którą tak zaimponowała w ćwierćfinałowym starciu z Na Li.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

- Jestem przytłoczona, niesamowicie szczęśliwa. Przed meczem Steffi Graf przysłała mi SMS-a i życzyła powodzenia. Powiedziała, żebym nie zwalniała. W każdy punkt włożyłam całe serce, cały czas wierzyłam w zwycięstwo, niezależnie od wyniku na tablicy - wyznała Lisicka. - W III secie, gdy przegrywałam 0:3, powiedziałam sobie, że skoro byłam w stanie odwrócić losy meczu z Sereną, to uda mi się i teraz. To spotkanie dało mi mnóstwo pewności siebie.

- Nie ma lepszego miejsca na osiągnięcie pierwszego wielkoszlemowego finału, od dziecka marzyłam o wygraniu Wimbledonu - stwierdziła uczulona na trawę Lisicka, która na zielonym dywanie w All England Club czuje się wyśmienicie. - Nie pamiętam, kiedy byłam tu pierwszy raz, ale od razu zakochałam się w tym miejscu. Zawsze chciałam tu grać, pragnęłam zagrać na korcie centralnym i wygrać cały turniej. Atmosfera jest niezwykła, cudownie jest mieć takie wsparcie od kibiców. Nie ma lepszego uczucia niż doping na pięknym korcie centralnym, wspaniale się na nim czuję.

- Tak naprawdę to było tylko jedno przełamanie serwisu. Owszem, wynik 3:0 robi wrażenie, ale to tylko jeden break, więc wciąż wtedy jest jeszcze wszystko możliwe. Tym bardziej, że [Lisicka] serwowała bardzo dobrze. Choćby wtedy gdy była równowaga, przy 6:5, a ona nagle puszcza drugi serwis 100 mil na godzinę. Trochę też szczęścia miała w pewnych momentach i wykorzystała swoją szansę - powiedziała Radwańska.

[wrzuta=78eP1SeGVzF,w924]

9
/ 10

2. Swietłana Kuzniecowa - Andżelika Kerber 6:4, 4:6, 6:3 (IV runda Rolanda Garrosa)

Rosjanka i Niemka stoczyły fascynującą batalię pełną zapierających dech w piersiach kończących uderzeń. Mecz zdominowany był przez grę z głębi kortu, ale nie brakowało również akcji przy siatce. Tempo wymian, wykorzystywanie geometrii kortu przez obie tenisistki oraz płynność gry od pierwszego do ostatniego punktu były imponujące. Kuzniecowa spotkanie zwieńczyła miażdżącym forhendem.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

W ciągu dwóch godzin i 21 minut gry Kuzniecowej naliczono 48 kończących uderzeń i 37 niewymuszonych błędów, natomiast Kerber 37 piłek wygranych bezpośrednio i 31 błędów własnych. Rosjanka łącznie zdobyła o osiem punktów więcej (108-100). Obie tenisistki w ciągu kilkunastu dni rozegrały dwa niezwykle emocjonujące mecze - w Madrycie lepsza była Niemka (7:5 w III secie).

- Czułam, że mam jeszcze wiele do zrobienia w tenisie - powiedziała Kuzniecowa, mistrzyni US Open 2004 i Rolanda Garrosa 2009. - Będę miała czas, by zostać w domu po zakończeniu kariery. Czuję, że kocham grę i nie mam żadnego powodu, aby to zakończyć. Kocham pracę, którą wykonuję. Uwielbiam pocić się na korcie. Chciałabym wszystko poprawiać dzień po dniu, gdy jesteś w trudnej sytuacji. Nie chcę przestać grać. Myskina zakończyła [karierę], gdy zdecydowała się na dziecko. Dementiewa podjęła decyzję, że to już koniec. Mój czas na odejście jeszcze nie nadszedł.

[wrzuta=89WmsjknZAZ,w474]

10
/ 10

1. Serena Williams - Petra Kvitova 3:6, 6:3, 7:5 (ćwierćfinał w Ad-Dausze)

Amerykanka i Czeszka zaserwowały kibicom znakomite widowisko zdominowane przez rozgrywane w niesamowitym tempie wymiany z głębi kortu, choć również miłośnicy gry na małe pola znaleźli w tym pojedynku coś dla siebie. Williams miała bogatszy arsenał zagrań - krosy forhendowe i bekhendowe, uderzenia po linii oraz odwrotne krosy forhendowe. Kvitova popisywała się przede wszystkim piorunującymi bekhendami po linii. Serena wróciła z 1:4 w III secie i ponownie zasiadła na fotelu liderki rankingu, z którego nie dała się już zepchnąć do końca sezonu.

W I secie Kvitova pokusiła się o 14 kończących uderzeń i zdołała się przeciwstawić potędze serwisu Williams. W II partii Amerykanka miała znakomitą końcówkę - zdobyła 12 z ostatnich 14 punktów. Przegrywając w decydującej odsłonie 1:4, Serena wzniosła się na wyżyny swoich możliwości. W całym meczu obie tenisistki w sumie posłały 72 kończące uderzenia oraz zaserwowały 21 asów, a przy siatce zdobyły 19 z 20 punktów.

Tenis na SportoweFakty.pl - polub i komentuj nasz profil na Facebooku. Jesteś fanem białego sportu? Kliknij i obserwuj nas także na Twitterze!

- Nawet nie myślałam, iż znów tego dokonam. Jestem po prostu wdzięczna, że miałam okazję ponownie zostać numerem jeden na świecie. To była bardzo długa droga i jest to dla mnie wspaniałe uczucie. Kosztowało mnie to sporo pracy, ale nie zamierzam jeszcze póki co się zatrzymywać - powiedziała po meczu Amerykanka.

W trwającym dwie godziny i siedem minut widowisku Serena miała więcej asów (14-9). Popełniła też więcej niewymuszonych błędów (31-28), ale po jej stronie zapisano również 37 kończących uderzeń, podczas gdy Kvitovej naliczono ich 35. W sumie miało miejsce siedem przełamań (4-3 na korzyść Williams).

[wrzuta=0wqrUNjkVKv,w924]

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (34)
avatar
Tom_J
6.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jeśli będą cztery ćwierćfinały w WS i obrona TOP 5 na końcu sezonu 2014, to wszyscy powinni być zadowoleni. I wspaniale, trzy razy pod rząd w TOP 5, wspaniałe osiągnięcie. A jak osiągnie więcej Czytaj całość
avatar
stanzuk
6.12.2013
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Największym atutem Radwańskiej nie jest inteligencja,mocna psychika czy czucie w rękach,tylko szybkie bieganie po korcie w defensywie.Innych atutów jak serwis czy kończące uderzenia nie ma i ju Czytaj całość
avatar
vamos
5.12.2013
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Mecz sezonu się zgadza, kilka z tej listy znalazłoby się też na mojej, a pozostałe rzecz gustu. Nie ma co się kłócić, fajne podsumowano z kilkoma ciekawymi typami. Kciuk w górę!  
avatar
żiżu
5.12.2013
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Szkoda że w tym zestawieniu nie było meczu Uli z Venus podczas French Open. Tam dopiero można było mówić o dramaturgii która rozgrywała się od 1 do ostatniej minuty a więc do 197 minuty ( 3 god Czytaj całość
avatar
ort222
5.12.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby urzadzenie sokole oko bylo do dyspozycji sedziow, a nie do dyspozycji zawodniczek i to z ograniczeniami, to w cwiercfinale Wimbledonu prawdopodobnie wygralaby Na Li. Prawdopodobnie bo nie Czytaj całość