Maria Szarapowa: Fizjoterapeuta powiedział mi, że mam nadwyrężone biodro

Maria Szarapowa porażkę w IV rundzie Australian Open z Dominiką Cibulkową tłumaczyła kontuzją biodra, ale dodała, że nie żałuje swojego występu w Melbourne, mimo dokuczliwego urazu.

Po sensacyjnej porażce Sereny Williams, w poniedziałek z Australian Open pożegnała się inna tenisistka zaliczana do grona kandydatek do końcowego triumfu, Maria Szarapowa, która przegrała 6:3, 4:6, 1:6 z Dominiką Cibulkovą - Fizjoterapeuta powiedział mi, że mam nadwyrężone biodro - tłumaczyła przyczyny porażki Rosjanka. - Ból odzywa się, gdy spędzam długi czas na korcie. Po prostu, gdy długo gram w tenisa. To nie jest fizyka jądrowa - dodała.

Rosjanka powróciła do rozgrywek na pod koniec grudnia po pięciomiesięcznej absencji spowodowanej kontuzją ramienia. - Nie grałam najlepiej w tym turnieju, ale w dwóch poprzednich meczach potrafiłam znaleźć sposób na zwycięstwo. Dziś także próbowałam, ale ona grała bardzo dobrze. Nie wiem, z czego to wynika ten uraz. Może dlatego, że ostatnio rozegrałam wiele spotkań w krótkim czasie - stwierdziła mistrzyni Australian Open z 2008 roku, która przed występem w Melbourne wzięła udział w turnieju w Brisbane.

Szarapowa jednak pozytywnie ocenia swój występ. - Myślę, że to sukces, bo znów jestem w grze. To jest dla mnie bardzo ważne. W tym przypadku muszę patrzeć na to, gdzie byłam przez ostatnie miesiące. Na pewno powinnam nieco bardziej rozegrać się przed Wielkim Szlemem, zagrać trochę więcej meczów, ale jestem wystarczająco inteligentna, by wiedzieć, czy mogę podjąć to wyzwanie i jestem szczęśliwa, że znalazłam się w drabince turnieju i dałam sobie szansę na zwycięstwo.

- Takie chwile jak ta, kształtują cię - kontynuowała. - Uczą cię kim jesteś i w jaki sposób masz się z tego podnieść. Odnieść sukces to prosta sprawa. Ale to, ile razy jesteś w stanie podnieść się po ciosach i kontuzjach, definiuje cię, jakim naprawdę jesteś sportowcem. Jestem tu, bo wierzyłam, że mogę tu być i na pewno jestem w stanie grać lepiej. Jestem tego pewna.

O samym meczu z Cibulkową Rosjanka mówiła niechętnie. - Myślę, że ona dobrze serwowała drugim podaniem, a ja nie. To jej dawało zaufanie, a ja tego go nie miałam. Nie mogłam uchwycić rytmu, czego tak bardzo potrzebowałam.

W turnieju ciągle pozostał jeszcze partner życiowy Szarapowej, Grigor Dimitrow, który pierwszy raz w karierze awansował do ćwierćfinału Wielkiego Szlema. - Nie wiem, czy będę mu towarzyszyć, nie znam dokładnie swojego planu zajęć na ten moment. Mam nadzieję, że on zostanie tu jak najdłużej.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!


Komentarze (4)
avatar
steffen
21.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A może to sprawka Grigora D. ? :P 
avatar
MindControl
20.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Ostatnio żadne zdrowe zawodniczki nie przegrywaja ;p 
avatar
Radva Ninja
20.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Dziennikarz do Sereny: - Czy to prawda, że bolały cię plecy?
Serena: - Ana grała lepiej.
Dziennikarz do Maszy: - Czy to prawda, że Cibulkova grała lepiej?
Masha: - Nie, to biodro mnie bolało. 
avatar
Salwuś
20.01.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mówiła Maryja Szarapowa de Coelho