Od czasu niespodziewanego rozstania z Ivanem Lendlem minęły już blisko dwa miesiące, a Andy Murray wciąż pozostaje bez trenera. Szkot, który mówił, iż przed rozpoczęciem wielkoszlemowego Rolanda Garrosa - który startuje 25 maja - chciałby zatrudnić nowego szkoleniowca, wciąż nie znalazł odpowiedniego kandydata. - Nie chcę podjąć pochopnej decyzji i dokonać złego wyboru - tłumaczy swoje rozterki Murray.
[ad=rectangle]
Dwukrotny mistrz wielkoszlemowy i złoty medalista olimpijski z Londynu wyjawił, jakie cechy powinien mieć jego nowy trener. - Nie chcę się zatrzymać czy też cofnąć w rozwoju. Chcę iść do przodu, bo wiem, że ciągle mogę się rozwijać. Dlatego potrzebuje kogoś, kto pomoże mi nauczyć się nowych rzeczy. Wiem, że mogę znaleźć odpowiedniego trenera. Takiego, który będzie mnie motywował do działania i sprawi, że poprawię swój tenis. To jest dla mnie najważniejsze - opisywał tenisista z Dunblane.
26-letni Murray nie może narzekać na brak propozycji. Sam przyznaje, że zgłosiło się do niego wiele osób, które chciałyby podjąć się niełatwego zadania, jakim jest współpraca z ósmą obecnie rakietą świata. Brytyjskie media pisały o Bobie Brecie, Darrenie Cahillu, Matsie Wilanderze czy Rogerze Rasheedzie, pod okiem którego ewoluuje talent Grigora Dimitrowa. Oficjalną propozycję Murrayowi złożył również John McEnroe, ale sam zainteresowany nie chce się spieszyć z podjęciem decyzji.
- To bardzo ważna, długoterminowa decyzja i to jest jeden z najważniejszych powodów, dla których jeszcze nie odpowiedziałem na żaden z telefonów - wyjaśnił najlepszy tenisista Wielkiej Brytanii.
Reprezentant Zjednoczonego Królestwa obecnie przebywa w Rzymie, gdzie weźmie udział w turnieju ATP World Tour Masters 1000. W stolicy Włoch funkcję trenera będzie pełnił jego sparingpartner i wieloletni przyjaciel, Daniel Vallverdu.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!