Po Szlema z misiem pod pachą

Przemiana Simony Halep w ostatnich kilkunastu miesiącach jest fascynująca. Rumunka tenisowo dojrzała, rozwinęła się, osiągnęła pierwszy wielkoszlemowy finał i nie zamierza na tym poprzestać.

Robert Pałuba
Robert Pałuba
Simona Halep wygląda znacznie młodziej, niż na swoje 22 lata. Niziutka i niepozorna, za stołem konferencyjnym w głównej sali centrum prasowego Rolanda Garrosa przypominała ciekawską uczennicę w szkole, która z zainteresowaniem łowi wzrokiem kolejnych chętnych do zadania jej pytań.
Jak na tenisistkę z tak małym doświadczeniem na największych turniejach świata, Rumunka wypowiada się niezwykle rezolutnie. Analizuje celnie, nie owija w bawełnę, potrafi siarczyście zakląć, ale większość odpowiedzi i tak kwituje uśmiechem. Po latach błądzenia w zawodowym Tourze, problemów i wątpliwości, Halep sprawia wrażenie osoby, która odnalazła w nim swoje miejsce i znakomicie się tam czuje.

- Ludzie rozpoznają mnie na ulicy, gratulują mi, mówią różne miłe rzeczy. To jest najlepsze, cieszę się każdą chwilą mojego życia - przyznała w Paryżu finalistka Rolanda Garrosa.

Pod skrzydłami legend

Przejście z tenisa juniorskiego do rozgrywek seniorów jest procesem trudnym, złożonym i dalece nie wszystkie tenisistki są w stanie przez niego przebrnąć. Trudno zliczyć talenty rumuńskiego tenisa kobiecego, które nigdy (lub jeszcze) nie rozbłysły pełnym blaskiem. Edina Gallovits, Elena Bogdan, Raluca Olaru, Mădălina Gojnea, Irina-Camelia Begu czy Monica Niculescu to tylko niektóre z zawodniczek, które osiągały sukcesy jako nastolatki, by później utonąć w rankingowej przeciętności. Na triumf Rumunki w Wielkim Szlemie czekają od 36 lat, gdy na paryskiej mączce wygrała Virginia Ruzici.

Trudno powiedzieć, czy Rumuni wyciągnęli wnioski z popełnionych błędów, czy też dostrzegli w Halep potencjał jeszcze większy niż u jej koleżanek. A może do tenisistki z Konstancy po prostu uśmiechnęło się szczęście? Największe legendy rumuńskiego tenisa otoczyły szesnastoletnią mistrzynię Rolanda Garrosa szczelnym parasolem, pod którym Halep miała dojrzeć i się rozwinąć. Menedżerką tenisistki została oczywiście... Ruzici, pracująca obecnie dla agencji IMG.
Menedżerką Simony Halep jest jedyna rumuńska mistrzyni wielkoszlemowa Menedżerką Simony Halep jest jedyna rumuńska mistrzyni wielkoszlemowa
- Gdy Simona wygrała Rolanda Garrosa, zobaczyłam w niej to "coś". Widziałam w niej potencjał na czołową dziesiątkę świata. Nikt się nią nie opiekował, nie miała ofert od menedżerów. Trochę porozmawiałyśmy i tak się zaczęło. Teraz trwa to już ładnych kilka lat - powiedziała Ruzici po zwycięstwie swojej protegowanej w Sofii.

- Tenis w tamtych czasach był inny, więc nie rozmawiamy za dużo o grze. Ale udziela mi porad jak radzić sobie z presją. Pomaga mi z mentalnymi aspektami gry - opisuje rolę Ruzici sama tenisistka.

Halep nie ukrywa, jak wiele znaczy dla niej wsparcie rodaków. Zwłaszcza teraz, gdy na czwartą tenisistkę świata zwrócone są oczy nie tylko Rumunów, ale fanów na całym świecie, których serca zaskarbiła sobie znakomitą grą w minionym sezonie.

- Pan Țiriac przychodzi tu [w Paryżu] na moje mecze, w Madrycie pomagał mi dzikimi kartami. Widziałam dziś się też z Năstase. Przychodzą, udzielają mi porad, jak radzić sobie na tym poziomie. Chciałabym im podziękować, są mi bardzo bliscy i dzięki nim nie tracę pewności - opowiadała Halep po wygranym meczu III rundy Rolanda Garrosa. Pan Țiriac!

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Czy Simona Halep wygra turniej wielkoszlemowy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×