Robin Haase otrzymał kozę od organizatorów turnieju w Gstaad

Robin Haase na pewno nie wyjedzie z Gstaad z pustymi rękami. Zeszłoroczny finalista szwajcarskich zawodów otrzymał w prezencie od organizatorów kozę Antonię.

- Przyjadę do was za rok, ale pod warunkiem, że sprezentujecie mi kozę lub świnię - powiedział po zeszłorocznym finale Robin Haase. Nawiązał tym żartem do dwóch krów podarowanych przez mieszkańców Gstaad Rogerowi Federerowi. Pierwszą utytułowany Szwajcar otrzymał za premierowe zwycięstwo w Wielkim Szlemie, drugą zaś sprezentowano mu w zeszłym sezonie.
[ad=rectangle]
Organizatorzy turnieju w Gstaad pamiętali o prośbie holenderskiego zawodnika i w środę sprezentowali mu kozę o imieniu Antonia. Zwierzę pochodzi z regionu, w którym rozgrywany jest turniej, i daje dziennie cztery litry mleka. - To zabawna niespodzianka, w ogóle jej nie oczekiwałem. Nie wiedziałem również, że tutejsze kozy są takie duże - wyznał uszczęśliwiony Haase.

Reprezentant Holandii w zeszłorocznym finale przegrał z Rosjaninem Michaiłem Jużnym. W czwartek powalczy o miejsce w ćwierćfinale, a jego rywalem będzie Szwajcar Henri Laaksonen.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas! Na Twitterze też nas znajdziesz!

Komentarze (3)
Waldemar
24.07.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nie wiedziałem, że Haase jest muzułmaninem. 
avatar
Tomek Majda
24.07.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Chciał to ma :D 
Alk
24.07.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Robin powinien dostać kozę za piąty set z Nadalem na Wimblu w 2010r.