WTA Montreal: Wziąć rewanż za Wimbledon, Agnieszka Radwańska gra z Sabiną Lisicką

W walce o ćwierćfinał turnieju WTA w Montrealu Agnieszka Radwańska zmierzy się z Sabiną Lisicką. Będzie to pierwszy mecz obu zawodniczek od czasu półfinału ubiegłorocznego Wimbledonu.

Agnieszka Radwańska turniej rozpoczęła od zwycięstwa nad Barborą Zahlavovą-Strycovą ćwierćfinalistką tegorocznego Wimbledonu. Polka nie rozegrała najlepszego meczu, ale zwyciężyła w dwóch setach. - Pierwszy mecz zawsze jest trudny, a do tego warunki do gry były dosyć dziwne. Było co prawda słonecznie, ale i troszkę przeszkadzał wiatr. Pojedynek nie rozpoczął się dla mnie zbyt dobrze, jednak jestem szczęśliwa, że odwróciłam losy pierwszego seta - powiedziała krakowianka po meczu z Czeszką. Radwańska swój mecz rozegrała we wtorek, a kolejną rywalkę poznała dzień później. - Obsada tych zawodów jest naprawdę bardzo mocna, więc z kimkolwiek teraz zagram, będzie to trudny mecz. W środę będę miała dzień wolny, zatem poświęcę go na trening i odpowiednie przygotowanie się do kolejnego pojedynku - stwierdziła.
[ad=rectangle]
Ostatecznie o piąty ćwierćfinał w szóstym występie w Rogers Cup Polka zagra z Sabiną Lisicką, która w środę wygrała z Madison Keys. Wcześniej Niemka, która nie mogła liczyć na wolny los w I rundzie, odprawiła Sarę Errani. - Jestem zdecydowanie zadowolona z tego zwycięstwa. Sara to bardzo wymagająca rywalka, dlatego zawsze ciężko się gra przeciwko komuś takiemu w I rundzie - mówiła po spotkaniu z Włoszką. - Pracowałam bardzo mocno i zagrałam dobrze w I secie w ubiegłym tygodniu w Stanford, ale ostatecznie skończyło się na przegraniu w dwóch setach [z Aną Ivanović - przyp. red.]. To zawsze jest wyzwanie, ale chcę przygotować się do US Open i wiele by mi dało, gdybym doszła tutaj daleko.

Mówisz Lisicka, myślisz Wimbledon. Niemka na trawiastych kortach w All England Club zawsze czuła się wyśmienicie. W 2008 roku w debiucie odpadła w I rundzie po porażce z Marion Bartoli, ale w pięciu pozostałych startach zawsze docierała co najmniej do ćwierćfinału. W ubiegłym sezonie zawędrowała aż do finału. W półfinale pokonała wtedy po pamiętnym boju Agnieszkę Radwańską, wracając z 0:3 w III secie. - Jestem przytłoczona, niesamowicie szczęśliwa. Przed meczem Steffi Graf przysłała mi SMS-a i życzyła powodzenia. Powiedziała, żebym nie zwalniała. W każdy punkt włożyłam całe serce, cały czas wierzyłam w zwycięstwo, niezależnie od wyniku na tablicy - wyznała Lisicka po heroicznej bitwie z krakowianką, zakończonej wynikiem 9:7 w III secie. Niemka w IV rundzie wyeliminowała wtedy Serenę Williams, choć w III partii przegrywała 2:4. - W trzecim secie, gdy przegrywałam 0:3, powiedziałam sobie, że skoro byłam w stanie odwrócić losy meczu z Sereną, to uda mi się i teraz. To spotkanie dało mi mnóstwo pewności siebie - stwierdziła, nawiązując do meczu z Amerykanką.

W ubiegłym sezonie Agnieszka Radwańska przegrała z Sabiną Lisicką batalię o finał Wimbledonu
W ubiegłym sezonie Agnieszka Radwańska przegrała z Sabiną Lisicką batalię o finał Wimbledonu

W tym sezonie Lisicka, choć gra słabo, w Wimbledonie doszła do ćwierćfinału, przegrywając dopiero z Simoną Halep. Jest to jak na razie jej jedyny ćwierćfinał w 2014 roku. Rogers Cup to trzeci turniej, w którym udało się jej wygrać dwa spotkania z rzędu. Pierwszy taki start zanotowała w Madrycie, gdzie w III rundzie nie sprostała Halep. Niemka od stycznia do kwietnia w siedmiu turniejach wygrała łącznie pięć meczów, a trzy spotkania oddała walkowerem. Był to efekt choroby żołądkowo-jelitowej (ze Stefanie Voegele w Brisbane), kontuzji prawego barku (z Andreą Hlavackovą w Pattaya City) oraz grypy (z Kirsten Flipkens w Miami). Później w meczu II rundy Rolanda Garrosa z Moną Barthel skreczowała z powodu problemów z nadgarstkiem. Wimbledon był jej jedynym tegorocznym występem na trawie (z Birmingham się wycofała).

Lisicka poza Wimbledonem, w każdym z pozostałych wielkoszlemowych turniejów tylko raz wygrała trzy spotkania z rzędu (Australian Open 2012). W US Open 2011 również doszła do 1/8 finału, ale w II rundzie nie musiała wychodzić na kort, bo Venus Williams się wycofała. W turniejach rangi Premier 5 i wyżej, czyli Premier Mandatory, tez nigdy nie spisywała się specjalnie dobrze. Najlepsze wspomnienia ma z Miami, gdzie dwa razy doszła do IV rundy, po raz pierwszy w debiucie w 2008 roku, gdy w III rundzie pokonała Annę Czakwetadze, ówczesną szóstą rakietę globu. W Rogers Cup gra po raz trzeci. W 2008 i 2012 roku nie wygrała w Montrealu nawet jednego meczu.

- Mój tata jest trenerem, więc tenis zawsze był obecny w naszej rodzinie. W wieku siedmiu lat zaczęłam brać lekcje i od razu się uzależniłam od tenisa! - tak sześć lat temu dla cyklu "Getting to know" opowiadała Niemka o swoich początkach z białym sportem. Mówiła to po znakomitym starcie sezonu 2008, gdy osiągnęła III rundę Australian Open i IV rundę w Miami, a była wtedy jeszcze klasyfikowana poza Top 100 rankingu WTA. W Melbourne po drodze odprawiła Dinarę Safinę, a w Miami, jak zostało już wspomniane, pokonała Czakwetadze, odnosząc swoje pierwsze zwycięstwo nad zawodniczką z Top 10. Jej idolami byli Martina Hingis i Mary Pierce oraz Andre Agassi.

Niemka w głównym cyklu zadebiutowała w 2006 roku w Berlinie. Jako 451. rakieta globu urwała wtedy seta notowanej w Top 40 Marze Santangelo. Dwa lata później w Taszkencie zaliczyła swój pierwszy finał. Mogła wówczas zdobyć tytuł, ale w spotkaniu z Soraną Cirsteą nie wykorzystała piłki meczowej. Pierwsze trofeum wywalczyła w 2009 roku w Charleston, a kolejne dwa w sezonie 2011 w Birmingham i Dallas. Są to jak na razie jej jedyne singlowe zdobycze. Poza tym może się jeszcze pochwalić trzema triumfami w grze podwójnej. Jeden z nich święciła w marcu tego roku w Miami wspólnie z Martiną Hingis. Przed rokiem grała w finale Wimbledonu w singlu, a dwa lata wcześniej zanotowała finał tej lewy Wielkiego Szlema w deblu (jej partnerką była wówczas Samantha Stosur).

Sezon 2008 Lisicka zaczynała będąc klasyfikowana na 198. pozycji, a ukończyła go na 54. miejscu. W 2009 roku osiągnęła pierwszy wielkoszlemowy ćwierćfinał i po raz pierwszy znalazła się w Top 30, ale kolejny był dla niej stracony z powodu kontuzji lewej kostki. Na zakończenie sezonu 2010 wypadła z czołowej "100", lecz szybko wróciła na właściwe tory. W 2011 roku w siedmiu turniejach doszła co najmniej do ćwierćfinału, w tym do półfinału Wimbledonu, i awansowała na 15. miejsce w rankingu. Rok 2012 to z jednej strony cztery ćwierćfinały i IV runda Australian Open, ale też kolejne kontuzje. W maju znalazła się na najwyższym w karierze 12. miejscu, ale rok zakończyła na 37. pozycji. Wreszcie w ubiegłym sezonie zanotowała trzy finały, w tym Wimbledonu, i po raz drugi w karierze uplasowała się w Top 20. Problemy zdrowotne jednak i przed rokiem jej nie oszczędzały, gdyż musiała się wycofać m.in. z Indian Wells i właśnie z Rogers Cup.

Największą siłą w grze Lisickiej jest serwis, jeden z najpotężniejszych, jaki istnieje w obecnych kobiecych rozgrywkach (od ubiegłego tygodnia jest rekordzistką jeśli chodzi o szybkość posłanego podania). Niemka dysponuje również piekielną mocą zarówno w uderzeniach z forhendu, jak i z bekhendu. Używa topspinu, z każdym kolejnym uderzeniem wzmacniając tempo wymian. Nie uznaje żadnych półśrodków, zawsze musi być mocno albo jeszcze mocniej. Potrafi posyłać głębokie piłki po linii i po krosie. Jednak taki styl gry jest obarczony dużym ryzykiem, a Lisicka nie należy do zawodniczek regularnych, co pokazują jej dokonania nie tylko z tego sezonu. Nerwowość w grze Niemki objawia się nie tylko prostymi błędami z głębi kortu, ale i słabo funkcjonującym serwisem. W tym sezonie posłała ona 118 asów (osiem w Montrealu), ale też popełniła 126 podwójnych błędów (15 w tym tygodniu).

Radwańska w meczu z Záhlavovą-Strýcovą momentami grała niezły tenis, choć ciągle było w jej grze dużo nerwowości i chaosu. Zabrakło taktycznego kunsztu, podejmowała złe decyzje. Narażała się na kontry ze strony Czeszki, która jednak z czasem popełniała coraz więcej błędów i krakowiance udało się ją pokonać. Pamiętajmy jednak, że w tenisie karta w każdej chwili może się odwrócić. To jedno zwycięstwo odniesione w dwóch setach, mimo nieciekawej gry, może pomóc Polce usunąć z głowy wszelkie chwasty sprawiające, że jej grą w ciągu ostatnich kilku miesięcy rządzi przypadek. W każdej chwili może wrócić wizja wykańczania rywalek poprzez tworzenie nowych, niepowtarzalnych obrazów oraz poezji, nie zakłócanej brakiem rytmu. Potrzeba, by w głowie krakowianki zamiast chwastów pojawiły się najpiękniejsze kwiaty świata, rozlewające woń taktycznej perfekcji.

Czy Radwańska wydostanie się z labiryntu własnej niemocy już w spotkaniu z Lisicką? Polka musi próbować unicestwiać ataki niezwykle agresywnej rywalki poprzez dozowanie różnych zagrań, by wprowadzić w głowę Niemki niepokój, nie pozwolić jej się przyzwyczaić do jednego stylu gry. W grze Polki oczywiście nie może zabraknąć mocy, bo samą techniką nie sposób się przeciwstawić tak ofensywnie usposobionej rywalce. Kluczową kwestią będzie podanie, bowiem Lisicka dysponuje piekielnym returnem i każdy krótszy serwis Radwańskiej będzie wykorzystywała do wbicia gwoździa.

Niemka nie jest zawodniczką na tyle regularną, by raz za razem posyłać niszczycielskie zagrania, ale krakowianka musi dać coś od siebie, by ją pokonać i chodzi o urozmaicanie i odpowiednie tempo gry, a nie dopasowanie się do agresji Sabiny, bo mocniej od niej gra niewiele tenisistek. Na tym etapie szanse obu zawodniczek należy ocenić po równo, bo obie nie są w nadzwyczajnej dyspozycji. Radwańska ma z Niemką do wyrównania rachunki. Czy żądza rewanżu na Lisickiej za półfinał Wimbledonu 2013 będzie u niej równie wielka, jak u Sereny Williams na Samancie Stosur za finał US Open 2011? Spotkanie zaplanowano jako ostatnie na korcie centralnym. Początek nie wcześniej niż o godz. 2:00 w nocy czasu polskiego.

Rogers Cup, Montreal (Kanada)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,440 mln dolarów
czwartek, 7 sierpnia

III runda:
kort centralny, nie przed godz. 2:00 czasu polskiego

Agnieszka Radwańska (Polska, 3)bilans: 1-2Sabina Lisicka (Niemcy)
5 ranking 29
25 wiek 24
173/56 wzrost (cm)/waga (kg) 178/70
praworęczna, oburęczny bekhend gra praworęczna, oburęczny bekhend
Kraków miejsce zamieszkania Bradenton
Tomasz Wiktorowski trener Richard Lisicki
sezon 2014
36-14 (36-14) bilans roku (główny cykl) 14-10 (14-10)
finał w Indian Wells najlepszy wynik ćwierćfinał Wimbledonu
3-2 tie breaki 0-3
118 asy 118
1 823 807 zarobki ($) 758 888
kariera
2005 początek 2006
2 (2012) najwyżej w rankingu 12 (2012)
440-186 bilans zawodowy 251-161
13/6 tytuły/finałowe porażki (główny cykl) 3/5
15 993 816 zarobki ($) 5 072 709

Bilans spotkań pomiędzy Agnieszką Radwańską a Sabiną Lisicką (główny cykl):

RokTurniejFazaZwyciężczyniWynik
2011 Stanford ćwierćfinał Lisicka 7:6(4), 2:6, 6:2
2012 Dubaj ćwierćfinał Radwańska 6:2, 6:1
2013 Wimbledon półfinał Lisicka 6:4, 2:6, 9:7
Źródło artykułu: