Lukas Rosol: Janowicz zostałby mistrzem, gdyby mu wyszło jedno uderzenie

- Jerzy jest świetnym tenisistą, ma potężne uderzenia. Gdyby mu wyszło jedno zagranie, on zostałby mistrzem - mówił Lukas Rosol, nowy mistrz turnieju Winston-Salem Open.

- Jestem bardzo zmęczony, ale niesamowicie szczęśliwy z wyniku. Przez cały mecz cierpliwie czekałem na swoje okazje. Miałem słaby początek, ale mocny finisz - mówił Lukas Rosol, który w finale turnieju ATP w Winston-Salem pokonał 3:6, 7:6(3), 7:5 Jerzego Janowicza i zdobył swój drugi tytuł w głównym cyklu w karierze.
[ad=rectangle]
Czech na konferencji prasowej po meczu docenił postawę reprezentanta Polski. - Jerzy jest świetnym tenisistą. Był w Top 20 rankingu ATP. Ma potężne uderzenia. Koncentrowałem się na gemach przy własnym podaniu, bo gdy on serwował, mało kiedy miałem coś do powiedzenia.

- W drugim secie byłem w dołku - kontynuował nowy mistrz Winston-Salem Open. - Gdybym na początku został przełamany, prawdopodobnie przegrałbym ten mecz 3:6, 2:6. Byłem pod presją, ale znalazłem w sobie siłę - dodał.

Rosol przyznał, że kluczowym momentem spotkania był dziesiąty gem trzeciego seta, w którym obronił dwie piłki meczowe. - Przy meczbolach mówiłem do siebie, że muszę zagrać solidnie. Gdybym popełnił błąd, przegrałbym. Musiałem też uważać, bo gdyby jemu wyszło jedno uderzenie, on zostałby mistrzem. W tym momencie musiałem grać bezbłędnie, nie myślałem o tym, co może wydarzyć się w kolejnych gemach - stwierdził 29-latek z Przerowa, który został czwartym tenisistą w tym sezonie, który zdobył tytuł po obronie meczbola. Wcześniej dokonali tego Rafael Nadal (w Rio de Janeiro), Grigor Dimitrow (Queen's Club) i John Isner (Atlanta).

Dla czeskiego tenisisty był to trzeci finał w obecnym sezonie, ale dopiero pierwszy wygrany. - W Bukareszcie przegrałem z Dimitrowem, ale pokazałem dobry tenis, więc byłem zadowolony z tego osiągnięcia. W turnieju w Stuttgarcie, gdzie przegrałem z Roberto Bautistą, główną nagrodą był samochód, a ja jestem wielkim fanem motoryzacji, więc była to dla mnie dodatkowa motywacja i ta porażka bardzo mnie zasmuciła. Przed tym finałem powiedziałem sobie, że muszę w końcu zdobyć tytuł w tym sezonie - wspominał Rosol, który poprzednie mistrzostwo w głównym cyklu zdobył przed rokiem w Bukareszcie.

By wygrać tytuł, Czech musiał rozegrać tylko trzy pełne mecze. Janowicz łącznie z finałem zagrał sześć. - To zawsze jest korzystne, gdy grasz mniej meczów, bo możesz zaoszczędzić energię. Jerzy miał kilka trzysetowych spotkań i półfinał rozgrywał w nocy, a ja swój skończyłem nieco wcześniej. Myślę, że to było moją przewagą i że wyglądałem lepiej fizycznie od niego - zakończył.

Źródło artykułu: