Przerwane rządy triumwiratu i pierwszy Szlem Cilicia - podsumowanie US Open mężczyzn

East News
East News

Od dawna turniej wielkoszlemowy nie przyniósł tyle zaskakujących rozstrzygnięć, co US Open 2014. Przerwana została seria wielkoszlemowych finałów Wielkiej Trójki, a w finale zagrało dwóch debiutantów.

Bohater turnieju: Marin Cilić 

Wybór oczywisty. Przed rozpoczęciem turnieju Chorwat nie był wymieniany wśród faworytów. Co więcej, niewielu widziało go nawet w roli kandydata do sprawienia niespodzianki, choć trafił do najsłabiej obsadzonej trzeciej ćwiartki drabinki. Ale Čilić wprawił w osłupienie wszystkich sympatyków białego sportu, szczególnie w drugim tygodniu turnieju, prezentując kosmiczny tenis. W IV rundzie wygrał pięciosetówkę z Gillesem Simonem, w ćwierćfinale i półfinale bez straty seta rozbił Tomasa Berdycha i Rogera Federera. Podołał również wyzwaniu w finale, pokonując Keia Nishikoriego, i zdobył swój premierowy w karierze wielkoszlemowy tytuł. - To nierealne, że mogę nazywać się mistrzem wielkoszlemowym. Śniłem o tym przez całe życie - mówił drugi w historii chorwackiego tenisa mistrz Wielkiego Szlema. Pierwszym w 2001 roku był jego trener, Goran Ivanisević.

Oczarowanie turnieju: Kei Nishikori  

Jak sam przyznał, do Nowego Jorku przyjechał bez wielkich oczekiwań, tuż po wyleczeniu kontuzji stopy. Jednak rozkręcał się z każdym meczem. Pokazał nie tylko wielkie umiejętności tenisowe, ale też fenomenalne przygotowanie kondycyjne. Po pięciosetowych starciach pokonał Milosa Raonicia i Stana Wawrinkę, a w rozgrywanym w piekielnym skwarze półfinale okazał się lepszy od Novaka Djokovicia. Na finał nie starczyło już mu sił, ale i tak na stałe zapisał się w historii tenisa, zostając pierwszym Azjatą, który zagrał w finale turnieju wielkoszlemowego w grze pojedynczej mężczyzn.
[ad=rectangle]
Przegrany turnieju: Novak Djoković 

Lider rankingu ATP i pod nieobecność Rafaela Nadala główny faworyt do tytułu. Choć w turniejach poprzedzających US Open grał słabo, i tak wielu ekspertów widziało w nim mistrza tegorocznej edycji US Open. Po planowym rozgromieniu tenisistów z niższych pozycji w rankingu, Serb w ćwierćfinale zdał test z Andym Murrayem. Jednak prawdziwym sprawdzianem formy i przygotowania fizycznego Djokovicia był mecz z Nishikoirim i został przez belgradczyka oblany. - Moja gra nie była taka, jakiej od siebie oczekiwałem. Popełniłem wiele niewymuszonych błędów, zagrywałem krótkie piłki. Po prostu nie byłem sobą - przyznał samokrytycznie.

Rozczarowanie turnieju: Grigor Dimitrow 

Psioczyć można na poziom całego męskiego turnieju, który mimo sensacyjnych rozstrzygnięć, zachwycający z pewnością nie był, ale wybierając jednego tenisistę, który najbardziej rozczarował swoją postawą, wskazujemy na Dimitrowa. Bułgar nie miał trudnego losowania, po Wimbledonie, gdzie dotarł do półfinału, oczekiwania co do jego postawy poszły w górę, a tymczasem 23-latek z Chaskowa na kortach Flushing Meadows nie pokazał nic, poza solidnością i świetnym serwisem, zasłużenie odpadając w IV rundzie, choć naprzeciw siebie miał rozgrywającego wówczas najsłabszy mecz w turnieju Gaëla Monfilsa.

Mecz turnieju: Kei Nishikori - Stan Wawrinka 6:3, 5:7, 6:7(7), 7:6(5), 6:4

Fantastyczna ponad czterogodzinna bitwa o półfinał US Open, dodatkowo zakończona porażką faworyta. Czego chcieć więcej od meczu tenisa? Obaj tenisiści zafundowali widzom przepiękny spektakl, w którym sytuacja zmieniała się jak w kalejdoskopie. Gdy Japończyk wyszedł na prowadzenie 2-1 w setach, to on był bliżej triumfu, lecz Wawrinka wygrał nerwowy tie break czwartej partii i doprowadził do remisu. W piątej odsłonie sprawiający wrażenie wycieńczonego Nishikori przetrwał kryzys, w odpowiednim momencie ruszył do ataku, co dało mu zwycięstwo.

Wydarzenie turnieju: Przerwanie rządy triumwiratu

Po raz pierwszy od Australian Open 2005, gdy Marat Safin pokonał w finale Lleytona Hewitta, po 38 turniejach wielkoszlemowych z rzędu, w meczu o tytuł w Wielkim Szlemie nie zagrał ani jeden tenisistów z trójki Federer - Djoković - Nadal, rządy których obalili Cilić i Nishikori. Pytanie, czy to jednorazowy wyskok i od przyszłego sezonu wszystko wróci do starego układu, czy właśnie jesteśmy świadkami końca dominacji tej trójki w męskim tenisie i do gry o najwyższe laury włączy się większa liczba tenisistów.
 
Dramat turnieju: Steve Johnson 

Amerykanin nie wytrzymał trudów gry w upale. W meczu II rundy z Tatsumą Ito zmagał się z kurczami już od drugiego seta, w czwartym z grymasem bólu padł na kort i mimo interwencji medycznej, nie był w stanie kontynuować rywalizacji. - To pierwszy raz, kiedy kreczuję i czuję się jak wrak. To nie koniec świata, ale w tej chwili tak to odbieram, bo jestem facetem, który kocha rywalizację - powiedział.

Konferencja prasowa turnieju: Novak Djoković i Zia

Na konferencję prasową po meczu III rundy z Samem Querreyem Serb zaprosił specjalnego gościa - dziewczynkę o imieniu Zia, która zaśpiewała napisany przez siebie utwór "African Sun". Djoković i zgromadzeni w sali dziennikarze byli zachwyceni występem dziewięciolatki.

Liczba turnieju: 37

Pierwszy raz od 37 turniejów wielkoszlemowych i zwycięstwa Rafaela Nadala w czterech setach z Mariano Puertę w meczu o tytuł w Wielkim Szlemie zagrało ze sobą dwóch debiutantów.

Punkt turnieju: Gael Monfils 

Francuz to showman jakich mało, który w każdym meczu jest w stanie zachwycić kosmicznym zagraniem. Nie inaczej było w US Open. Z całej palety niesamowitych uderzeń, jakimi raczył nas Monfils na kortach Flushing Meadows, na szczególnie wyróżnienie zasługuje to z meczu II rundy przeciw Alejandro Gonzalezowi, gdy popisał się niewiarygodnym forhendem z wyskoku.

Amerykański tenis sięgnął dna

Przynajmniej męski i przynajmniej według amerykańskich dziennikarzy, ponieważ po raz drugi w zapoczątkowanej w 1881 roku w historii US Open - i zarazem drugi rok z rzędu - w 1/8 finału gry pojedynczej mężczyzn zabrakło reprezentanta gospodarzy. Choć na starcie stanęło 12 Jankesów, od nastoletnich Noaha Rubina i Jareda Donaldsona począwszy, na doświadczonych Johnie Isnerze, który trzeci rok z rzędu w III rundzie US Open przegrał z Philippem Kohlschreiberem, i Samie Querreyu skończywszy, żaden z nich nie był w stanie wygrać czterech spotkań w Nowym Jorku.

Gest fair play

Gdy gra toczy się o tak wielkie pieniądze, jakie tenisiści mają do zdobycia w turnieju wielkoszlemowym, bardzo rzadko pamiętają o idei gry fair play. Pamiętał o niej jednak Ernests Gulbis. W czwartym secie pojedynku z Dominikiem Thiemem Łotysz zmienił decyzję arbitra liniowego, który wywołał aut po zagraniu Austriaka, i przyznał punkt swojemu rywalowi. Gest piękny, szkoda jedynie, że tak rzadko oglądany na kortach całego świata.

Przedfinałowy lament

Gdy okazało się, że w finale US Open zagrają Marin Čilić i Kei Nishikori, amerykańskie media podniosły larum. Dziennikarze zza Wielkiej Wody ironicznie pytali, w ilu procentach zapełnią się trybuny kortu Arthur Ashe Stadium, a niezadowolenia nie kryli również reklamodawcy i szefowie transmitującej to wydarzenie w USA stacji CBS. Z jednej strony można zrozumieć ich interesy. Z drugiej zaś Chorwat i Japończyk awans do finału wywalczyli w sportowej rywalizacji, w półfinałach ogrywając właśnie tych dotychczas "nietykalnych". Amerykanie uwielbiają historię w stylu "od pucybuta do milionera", ale jak widać, nie wtedy, gdy po głowie obrywają ich idole.

Nowy Jork (ponownie) niegościnny dla Polaków

Łukasz Kubot nie zagrał z powodu kontuzji. Michał Przysiężny przepadł w eliminacjach. I choć Jerzy Janowicz wygrał pierwszy w karierze mecz w głównej drabince US Open, występu biało-czerwonych singlistów na kortach Flushing Meadows nie można uznać za udany. Kubot wciąż pozostaje jedynym polskim tenisistą, który w XXI wieku dotarł do 1/16 finału tego turnieju (2006 rok). W tym sezonie jego osiągnięcie mógł powtórzyć Janowicz, ale przegrał w II rundzie z Kevinem Andersonem.

Wielcy i mniejsi nieobecni

Turnieje wielkoszlemowe gromadzą na starcie wszystkich najlepszych tenisistów świata, ale w US Open 2014 zabrakło wiele znanych i cenionych postaci męskich rozgrywek. Na pierwszy plan wysuwa się nieobecność się obrońcy tytułu Rafaela Nadala i mistrza sprzed pięciu lat Juana Martína del Potro, których wykluczyły urazy nadgarstka. Na Flushing Meadows w tym sezonie nie pojawili się także m.in. Tommy Haas, Nicolás Almagro, Florian Mayer czy nasz Łukasz Kubot.

Cytat turnieju - Ernests Gulbis

- Gdy lew goni za ludźmi, nie należy biec szybciej niż lew, trzeba po prostu być szybszym od ostatniego człowieka - barwnie, jak na fana twórczości Dostojewskiego przystało, o tym, na czym tak naprawdę polega tenis.

Nieumiejętność zarządzania własnością intelektualną przez organizatorów

Aż trudno uwierzyć, że można formułować taki zarzut w kierunku Amerykanów, ale tak jest w istocie. Przede wszystkim dotyczy to twitterowego profilu US Open, który był prowadzony beznadziejnie, by nie stwierdzić, iż żenująco. Przez 15 dni turnieju na oficjalnym Twitterze turnieju nie pojawiła się ani jedna rzecz godna uwagi (no, może poza tym zdjęciem Wiktorii Azarenki, ale to już z zupełnie innych powodów). Nie inaczej było z kanałem US Open na YouTubie, dlatego też zawartość multimedialna naszego podsumowania jest tak nikła.

Komentarze (6)
avatar
Jagodzianka
11.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Większość mediów społecznościowych na US to i tak dziennikarze i kibice, ale braki na tubie to już koszmar nie do nadrobienia. 
avatar
buka91
11.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Super :)) 
avatar
vamos
10.09.2014
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Doskonałe podsumowanie :) A zarzuty odnośnie zarządzania własnością intelektualną - przerabiamy to też na RG. Nie wiem, czemu WS tak żenująco to wszystko robią. Taki potencjał niewykorzystany... 
welje
10.09.2014
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
haha Gulbis mistrz! :)) 
avatar
RvR
10.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fajne podsumowanie! Czekam na kobiety! :)