WTA Tokio: Ana Ivanović pokonała Karolinę Woźniacką, czwarty tytuł Serbki w tym roku

Japońska kampania dała Anie Ivanović czwarty tytuł w sezonie. W finale, Serbka pokonała klasyfikowaną o oczko wyżej, Karolinę Woźniacką, 6:2, 7:6(2).

To niewątpliwie najlepszy sezon Any Ivanović od roku 2008, w którym wygrała Roland Garros, a w finale Australian Open poległa z Szarapową. W Tokio zdobyła już czwarte trofeum, po wygraniu w Auckland, Monterrey oraz Birmingham, a tym razem okazała się lepszą od Karoliny Woźniackiej. Było to szóste starcie między tymi tenisistkami, po raz czwarty triumfowała ta tenisistka, która ma na koncie wielkoszlemowy skalp.

[ad=rectangle]

Mecz był interesującym widowiskiem, już pierwsze gemy były grane na przewagi. W nich zwyciężył spokój i rozważna ofensywa Serbki, która wyszła na prowadzenie 2:0. Dunka nie poddała się, potrzebowała zaledwie dziewięciu punktów, żeby odrobiła straty. Kluczowy okazał się piąty gem, zawierający w sobie sześć równowag. Finalistka US Open nie wykorzystała pięciu szans na utrzymanie serwisu, więc jej przeciwniczka postanowiła wziąć sprawy w swoje ręce. Od tego momentu na korcie dzieliła i rządziła Ivanović. Wygrała kolejnych 15. punktów, wśród nich była jedna cudowna akcja - Serbka początkowo doszła do siatki, tam popisała się smeczem bekhendowym, później wróciła na linie końcową, znów zaatakowała, a po wygrywającym forhendzie położyła się z radości na korcie. Był to jeden z najlepszych setów Ivanović w tym roku, którego zakończyła asem. Wygrała bezpośrednio 19 punktów, zepsuła tylko dziewięć. W tej statystyce Woźniacka wyszła na remis, po sześć.

W drugim secie Dunka już na początku musiała się mocno bronić. Miała duże problemy z wytrzymywaniem tempa narzuconego przez Serbkę, nie odgrywała wystarczająco długich piłek. Znów mogło być 2:0, lecz Woźniacka utrzymała serwis. Chwile dekoncentracji po świetnej, poprzedniej partii, kosztowały Ivanović stratę podania. Nie zwiastowało to początku dominacji "dwójki" zawodów, lecz serię czterech kolejnych przełamań. Zakończyła ją zresztą ta zawodniczka, która ją rozpoczęła, choć musiała bronić się przed następnym breakiem. Panie skupiły się na swoim podaniu, tak "dojechały" do tie-breaka. W nim bezsprzecznie królowała mistrzyni French Open sprzed lat. W dodatkowym gemie straciła tylko dwa punkty, a forhend i gra przy siatce zapewniły jej 52. w tym roku zwycięstwo. Finałowa batalia trwała godzinę i 39 minut.

Po meczu obie tenisistki wzajemnie sobie pogratulowały, podziękowały kibicom, organizatorom i własnym sztabom szkoleniowym za ich wkład w ich tokijską przygodę. Serbka wyraziła słuszną tezę, że był to dobry mecz i miała nadzieję, że widzowie podzielają jej zdanie. Nie zabrakło też japońskich słów, Woźniacka krótko podziękowała w języku mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni.

Należy przyznać, iż finał w Tokio był ciekawym widowiskiem. Gra toczyła się w dobrym tempie. Żelazna defensywa starła się z mądrym i kreatywnym atakiem. Zwłaszcza dyspozycja Serbki może robić wrażenie. Trafiała forhendem, nie miała problemów z lewego skrzydła. Na dodatek bardzo dobrze się poruszała, była świadoma jaką musi obrać taktykę. To właśnie dzięki konsultacjom ze swoim sztabem, kibice mogli podziwiać piękną grę Ivanović przy siatce. Dobrze jest, gdy tenisistka wybiera się w tę strefę kortu częściej niż tylko na przedmeczowe losowanie i podziękowaniu po spotkaniu.

Pierwszy triumf w Tokio dla rozstawionej z numerem trzecim tenisistki będzie miał odzwierciedlenie w rankingu rocznym. Serbka zbliży się do Top 5 tej klasyfikacji i jako szósta zawodniczka w tym roku osiągnęła wynik 4000 punktów. W rankingu singlowym, zbierającym punkty z minionych 52 tygodni, tylko Dunka zaliczy awans. Porażka w finale pozwoliła na awans o dwie lokaty, przed Kerber i Bouchard.

Szansa dla Woźniackiej na rewanż? Już w Wuhan te tenisistki mogą powalczyć o występ w ćwierćfinale. Jeśli Dunka poprawi swoją grę, to może odnieść trzecie zwycięstwo nad dziesiątą rakietą świata. Jedno jest pewne, będzie to ciekawy mecz, który przybliży nas do rozstrzygnięć w kwestii podstawowego składu Mistrzostw WTA.

W rozegranym w sobotę finale gry podwójnej zwyciężyły najwyżej rozstawione Cara Black z Zimbabwe i Sania Mirza z Indii, które pokonały oznaczone "czwórką" Hiszpanki Garbine Muguruzę i Carlę Suarez 6:2, 7:5.

Toray Pan Pacific Open, Tokio (Japonia)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 1 mln dolarów
niedziela, 20 września

finał gry pojedynczej:

Ana Ivanović (Serbia, 3) - Karolina Woźniacka (Dania, 2) 6:2, 7:6(2)

finał gry podwójnej:

Cara Black (Zimbabwe, 1) / Sania Mirza (Indie, 1) - Garbiñe Muguruza (Hiszpania, 4) / Carla Suárez (Hiszpania, 4) 6:2, 7:5

Komentarze (44)
wislok
25.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Brawo Aniu. Byłem zajęty, coś na fejsie widziałem,ale jakoś mi się pomyliły trofea i myślałem,że wygrałaś turniej w Seulu,a Ty wygrałaś duży turniej w Tokio wygrywając z Kerber i Wozniacki. Bar Czytaj całość
avatar
WTA-man
21.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Piękna wynik pięknej Any, mam nadzieję że po pięknej grze bo niebawem obejrzę ten pojedynek. Ależ jestem zły na Venus i Franię. Chcę widzieć Anę w Singapurze. 
avatar
Ula
21.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Serena,Halep,Kvitova,Sharaphova ,Bouchard,Kerber,Ivanović,Wozniacki zagraja w Singapurze :) 
avatar
crzyjk
21.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Aga niestety, a może stety zmierzy się w pierwszym meczu z "młodą gniewną" z Francji. Venus nie zdołała, doprowadzić do rewanżu za finał w Montrealu. 
avatar
nahoda
21.09.2014
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Wlasnie ogladam mecz, tzn powtorke.. Ana w niesamowitej formie..