Choć Jo-Wilfried Tsonga palił się do występu w sobotniej grze deblowej, Arnaud Clement dokonał innego wyboru. Kapitan Francji postawił na Richarda Gasqueta i Juliena Benneteau, którzy nie stanęli na wysokości zadania, ulegając 3:6, 5:7, 4:6 parze Roger Federer / Stan Wawrinka i po dwóch dniach finałowej rywalizacji Trójkolorowi przegrywają ze Szwajcarią 1-2.
[ad=rectangle]
- Richard i Julien tworzą bardzo dobrą parę - tłumaczył swoją decyzję Clément. - Oni już w piątek wieczorem wiedzieli, że zagrają i myślę, że był to najlepszy wariant, jaki mogliśmy wybrać. Tsonga grał w piątek cztery sety, a przecież musi być w pełni formy fizycznej na niedzielę.
Kapitan Francuzów przyznał, że jest rozczarowany postawą Gasqueta, który przez francuskie media został uznany najgorszym graczem sobotniego spotkania. - Cała drużyna jest rozczarowana, ja też, ale nie chcę oceniać moich tenisistów w mediach. Jesteśmy w trudnej sytuacji, ale jeszcze nie zostaliśmy wyeliminowani. Uważam, że w obu niedzielnych grach jesteśmy faworytami. Moi tenisiści są w stanie pokonać Federera i Wawrinkę - robił dobrą minę do złej gry 36-latek z Aix-en Provence.
Tymczasem z francuskiego obozu wyciekły doniesienia o kontuzji Tsongi, który w pierwszej niedzielnej grze ma zmierzyć się z Federerem. Clément zdementował te informacje, podobnie jak trener Tsongi, Thierry Ascione, który powiedział, że "nic mu wiadomo o jakiejkolwiek kontuzji Jo", ale języka za zębami nie utrzymał prezes Francuskiej Federacji Tenisowej (FFT), Jean Gachassin. - Jo ma uraz łokcia, ale wyraził gotowość do gry w niedzielę - wyjawił Gaschassin, dodając: - Mam nadzieję, że będzie mógł zagrać.
Jeżeli Tsonga nie będzie mógł wystąpić w niedzielę, Clément będzie musiał wystawić do gry Gasqueta albo Benneteau, który odważnie zadeklarował: - Wiem, że Jo nie może doczekać się tego meczu, szykuje się na wielka batalię z Federerem i bardzo chce wystąpić, ale jeśli nie będzie mógł grać, chcę go zastąpić.