Lleyton Hewitt: Teraz najważniejszy jest Puchar Davisa

Lleyton Hewitt przegrał w czwartek po pięciosetowym boju z Benjaminem Beckerem i odpadł z Australian Open 2015. Były lider rankingu ATP jest coraz bliżej zakończenia swojej zawodowej kariery.

- W pierwszych dwóch setach czułem, że przez cały czas dyktuję warunki na korcie, ale potem on zwiększył poziom swojej gry. Przestał popełniać proste błędy i zaczął lepiej serwować. Nie byłem już w stanie wywierać presji na jego podaniu, a kiedy przełamał mnie w połowie trzeciej partii, to poczuł się bardzo pewnie - powiedział Lleyton Hewitt, który przegrał z Benjamin Becker 6:2, 6:1, 3:6, 4:6, 2:6.
[ad=rectangle]
Utytułowany Australijczyk przegrał pięć z sześciu ostatnich pięciosetowych pojedynków. - Starałem się o tym nie myśleć na korcie, ale miałem tego pełną świadomość. W zeszłym roku przegrałem z Seppim, w Wimbledonie stoczyłem zacięty mecz z Janowiczem, zaś w Paryżu bodajże z Simonem, a więc dobrymi zawodnikami. Dzisiejszy wieczór był dla mnie frustrujący, ponieważ grałem naprawdę dobrze w pierwszych dwóch setach - wyznał popularny Rusty.

Były lider rankingu ATP w lutym tego roku skończy 34 lata, ale nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji na temat swojej przyszłości. - Usiądę i pomyślę nad tym. Teraz najważniejszy jest Puchar Davisa. Mamy kilku facetów grających naprawdę dobry tenis i to jest ekscytujące. Mamy szansę postarać się o niespodziankę i na tym będę chciał się w pełni skoncentrować - stwierdził Hewitt, który poleci z australijską drużyną na mecz z osłabionymi brakiem Tomasa Berdycha Czechami.

W 2016 roku Hewitt będzie miał okazję wystąpić w swoim 20. z rzędu Australian Open, ale wciąż nie jest przekonany, czy ponownie zagra na kortach Melbourne Park. - Dla wielu ludzi ta liczba może wyglądać naprawdę okazale, ale tak jak wcześniej powiedziałem, będę musiał to jeszcze dokładnie przemyśleć - odpowiedział. - Dobrze byłoby jeszcze grać, gdy Nick, Bernie i Thanasi są potencjalnymi tenisistami ze ścisłej czołówki i załapać się na triumf w Pucharze Davisa - zakończył z uśmiechem Australijczyk.

Komentarze (0)