Cornet zaczęła rok 2008 od 55. miejsca w WTA, zakończyła sezon jako 16. tenisistka świata. Teraz puka do pierwszej piętnastki. Sama przyznaje, że nie osiągnęłaby tego, gdyby nie... Mario Ancić. - Kocham tego zawodnika. W Miami byłam na każdym jego meczu. On mnie motywuje, ponieważ jest dowodem na to ile można na korcie dodatkowo osiągnąć walką. Motywacji musimy szukać wszędzie a on był kimś, kogo potrzebowałam. Powiedziałam sobie: "dlaczego ja tak nie gram?". Po każdym kolejnym meczu powtarzałam: "Dziękuję Mario!".
"Efekt Ancicia" zadziałał w wiosennym słońcu Amelia Island (półfinał), w Charleston (półfinał) i w Rzymie (finał). Cornet stała się tenisistką na światowym poziomie. W lipcu wygrała turniej w Budapeszcie, swój pierwszy i jedyny do tej pory. Ale nie to najbardziej zapamięta z minionego sezonu. - Z racji atmosfery najlepsze wspomnienia będę miała z igrzysk olimpijskich. Porażka 4-6 w trzecim secie z Sereną [Williams, druga runda] nie była zła. Tak to jest grając w nocnej sesji przeciw wielkiej tenisistce przed pełną widownią - przyznała. Warto dodać, że Pekinie poznała też swojego chłopaka, austrackiego skoczka do wody Constantina Blahę.
Po igrzyskach Cornet miała dziesięć dni wakacji, które spędziła w Wiedniu. Pod koniec października przyjechała do Sophia-Antipolis, by przygotowywać się już do nowego sezonu. - Potrzebaliśmy popracować intensywnie przynajmniej sześć-siedem tygodni z trenerem przygotowania fizycznego - wyznała. 18-latka po wyczerpującym dniu szybko zasypiała, ale oprócz rekreacji znajdowała jeszcze chwilę na naukę jazdy samochodem. - Taki mały krok w stronę samodzielności. - śmiała się.
- Mój trener przygotowania fizycznego Fred Descamps cały czas próbuje sprawić, żebym każdy mecz grała na maksymalnym poziomie kondycyjnym. Każe mi jeździć na rowerze, biegać a wszystko, żeby dać mi jak najlepszą szybkość i wyrobić wytrzymałość. Kiedy jestem już bardzo zmęczona nakazuje mi kontynuować ćwiczenia i wiem, że ma rację, choć czasami mam ochotę go zabić.
W akademii Charles'a Auffray dziewczyna gra przeciw chłopcom, którzy sparingi z nią zaczynają z handicapem 6-2 15-0. - To jest właśnie to, czego potrzebowałam - przyznała.
Celem na rok 2009 pozostaje nieustanny awans w rankingu. Cornet chce lepiej serwować i mocniej uderzać z głębi kortu. Porównuje się do nr 7 w męskim tenisie, Gillesa Simona: - W jednym jesteśmy podobni: oboje jesteśmy wojownikami. Stoimy na naszym liniach końcowych, ale to nie jest tchórzostwo. Możemy widzieć cały kort, to jest dobra sprawa. Na pewno jednak ja będę starała się zdobywać więcej punktów przy siatce.
- Jeżeli pozostanę na takim poziomie jaki prezentowałam w tym sezonie to nie wejdę do Top10. Cały czas doskonalę swoją grę, mam teraz więcej szans na to. Pracuję na siebie! - zakończyła nastolatka.
- Jestem naprawdę w siódmym niebie. Myślałem wprawdzie, że to Marion Bartoli będzie najlepszą naszą tenisistką na koniec roku, ale jak widzimy każdy zasłużył na takie miejsce jak ma. Dalej Alizé, rób to co umiesz najlepiej; masz pewność siebie. W tym wieku zrobiłaś więcej niż Marion - radował się Patrice Dominguez, były zawodowiec, dziś ekspert tenisowy. Bartoli zakończyła sezon jedną pozycję za Cornet.
Trener Pierre Bouteyres z podziwem obserwuje postępy, jakie czyni Cornet. – Ona bierze sobie do serca to co do niej mówię – stwierdził. – Rozwinęła mięśnie i to jest to. Jej uderzenia stały się znacznie mocniejsze. Problemem jeszcze niedawno było to, że narzucając swój styl rywalkom tak naprawdę nie robiła im krzywdy. Pracowaliśmy nad wieloma schematami taktycznymi: kierunkiem uderzeń, dochodzeniem do piłek, wchodzeniem w kort. Bierzemy przykłady z męskiego tenisa. To da jej więcej przyjemności z gry.
- Kiedy ty prowadzisz grę, więcej ryzykujesz. To normalne, że możesz być wtedy sfrustrowany. Na treningu ona mi się czasami żali: "To niesprawiedliwe. Zaatakowałam i przegrałam punkt". A punkty mogą być też wygrywane przez dobrą defensywę. To będzie dla niej nowa sytuacja. Myślę, że będzie musiała z tego powodu przełknąć kilka porażek, ale ona ma przecież dopiero osiemnaście lat. To bonus w jej dalszej karierze - analizował małą rewolucję w grze Cornet jej szkoleniowiec.
Bouteyres jest przekonany, że rok 2009 będzie udanym czasem. - Ona musi najpierw ustabilizować swoje miejsce w Top20, by myśleć o awansie do Top10. A to wymaga już dobrych występów w wielkich szlemach. Zobaczymy jak sprawdzi się w wielkich turniejach - podsumował trener najlepszej francuskiej tenisistki.