Liderka rankingu zdradziła, że pierwsze kłopoty z łokciem pojawiły się już w ubiegłotygodniowych zmaganiach w Madrycie. Wówczas młodsza z sióstr Williams przegrała w półfinale imprezy z Czeszką Petrą Kvitovą. Na kortach w Rzymie Amerykanka nie trenowała normalnie, wyraźnie oszczędzając rękę, a w pojedynku z Rosjanką Anastazją Pawluczenkową decydowała się na mocniejsze podania tylko wtedy, kiedy oddalała zagrożenie.
[ad=rectangle]
- Moje problemy tak naprawdę rozpoczęły się już w Madrycie - powiedziała na konferencji prasowej Serena Williams. - Nie podawałam najlepiej, a moje uderzenia i serwis muszą być przecież pewnym elementem gry. Kiedy jesteś kontuzjowany, ta pewność siebie umyka. Nie da się ukryć, że jest to bardzo ważne w jakimkolwiek pojedynku, czy to byłoby dzisiejsze spotkanie, czy finał imprezy wielkoszlemowej. Po prostu potrzebujesz tego.
- To nie była łatwa decyzja i wcześniej rozmawiałam o tym z moim trenerem. Stwierdził, że wyjście na kort nie byłoby mądrym posunięciem i musimy wybrać najlepsze rozwiązanie w perspektywie przyszłości, a nie pod wpływem chwili. Powiedziałam mu, że nienawidzę poddawać pojedynku, a on tylko skwitował, że tu nie chodzi o wycofanie się, ale o podjęcie najbardziej właściwej decyzji.
Williams ma niewiele czasu, aby wyleczyć uraz do zbliżającego się wielkimi krokami drugiego turnieju wielkoszlemowego w tym roku. Rozgrywany na nawierzchni ziemnej Roland Garros rozpoczyna się już 24 maja.
- Myślę, że jeśli wyszłabym na kort, moje problemy mogłyby się pogłębić. Podjęłam rozsądną decyzję. Jak tylko skonsultuję się z lekarzem, powiadomię wszystkich o stanie swojego zdrowia - dodała.