Jerzy Janowicz: Trochę się zdziwiłem, że Stachowski nie podał mi ręki
Jerzy Janowicz pokonał Serhija Stachowskiego i zdobył trzeci punkt dla Polski w starciu z Ukrainą. Nasza reprezentacja tym samym awansowała do baraży Grupy Światowej.
W trakcie spotkania zaistniało wiele kontrowersyjnych sytuacji, w tym jedna, kiedy Stachowski wydał z siebie okrzyk zanim wygrał piłkę. Tuż po zakończeniu pojedynku lider reprezentacji Ukrainy nie podał ręki Jerzemu Janowiczowi.
- Znamy go bardzo dobrze i wiedzieliśmy, że mogą zaistnieć jakieś niemiłe sytuacje. Nie patrzyłem na niego. Widziałem, że krzyczy, ale nie zwracałem na to uwagi. Raz zderzyliśmy się barkami przy siatce w czwartym secie. Moim zdaniem nie było powodów do kłótni. Wiadomo, że rozgrywki Pucharu Davisa są specyficzne, ponieważ tenisiści są pod sporą presją. Nie gramy tylko dla siebie, więc mają miejsce różne psychologiczne gierki. Trochę się zdziwiłem, że nie podał mi ręki, bo tak naprawdę nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby zakłócić naszą relację.
Jerzy Janowicz: Trochę się zdziwiłem, że Stachowski nie podał mi rękiKilka metrów od kortu pozostali reprezentanci naszego kraju żywiołowo reagowali po niemal każdym punkcie zdobytym przez Janowicza. Niedaleko Polskę wspierał również Fan Club, którym zarządza Piotr Gadomski.
- Drużyna zawsze tak reaguje i to nie tylko dzisiaj, ale podczas każdych rozgrywek Pucharu Davisa. Nie da się opisać, co czują zawodnicy w trakcie takich spotkań. Zarówno ja na korcie, jak i moi koledzy kilka metrów dalej, mocno to przeżywamy. Tego typu reakcje są normalne i mogę powiedzieć, że zawodnik, który jest na korcie lubi, jak jego drużyna żyje tym wszystkim i przeżywa każdy punkt. Pomoc ze strony kibiców jest mile widziana. Piotrek Gadomski znów spisał się na medal i świetnie prowadził kibiców - dodał.