Agnieszka Radwańska: Takie mecze są bardzo pomocne w budowaniu dobrej formy

Pojedynek Agnieszki Radwańskiej z Misaki Doi nie był najładniejszym widowiskiem. Po zwycięstwie Polka opowiedziała o okolicznościach występu w Stanford i nadziejach na dalsze zwycięstwa.

Bardzo udany sezon na trawie i mnóstwo meczów rozegranych na zielonym podłożu odbiło się na grze Agnieszki Radwańskiej na kortach twardych. Polka była blisko porażki ze znajdującą się poza Top 100 kobiecego rankingu Misaki Doi, lecz po raz pierwszy od Australian Open 2014 udało jej się przemóc i "wyciągnąć" mecz ze stanu 0-1 w setach.
[ad=rectangle]
Krakowianka wyjaśniła, że ostatnio stan zdrowia płata jej figle. - Przyjechałam tu bez żadnej kontuzji, ale kilka dni temu coś sobie uszkodziłam i praktycznie nie trenowałam od tego momentu. Miałam szczęście, że w I rundzie otrzymałam wolny los, później organizatorzy zgodzili się przenieść spotkanie i próbowałam wszystkiego, co w mojej mocy, żeby być gotowa - powiedziała Radwańska. - Było sporo wymian, te przegrane gemy pozwoliły mi się dostosować do warunków. Moja rywalka grała tutaj już kilka spotkań, podczas gdy dla mnie wszystko było nowe i inne - stwierdziła.

Po dziesięciu gemach było widać, że krakowianka łapie wiatr w żagle, a 97 miejsc dzielących te tenisistki nie jest dziełem przypadku. Polka była jednak zadowolona z tego spotkania (choć przez długi okres sprawiała wrażenie sfrustrowanej): - Takie mecze bardzo pomagają zbudować dobrą dyspozycję, pozwalają poczuć kort i piłki. Udana walka z warunkami na korcie pozytywnie nastraja do kolejnych meczów.
- Muszę grać lepiej w kolejnym etapie, bo zagram z czołową rakietą świata -

stwierdziła Polka, której kolejną rywalką będzie Andżelika Kerber. Panie grały ze sobą dziewięciokrotnie, z czego pięć razy triumfowała krakowianka.

Turniejowa "dwójka" nie czuje presji, wie że początek turnieju był bardzo słaby w jej wykonaniu: - Naprawdę nie mam nic do stracenia. Z Angie grałam już tyle dobrych, długich spotkań, spodziewam się kolejnego takiego. Zobaczymy jak to pójdzie - zakończyła Radwańska.

Źródło artykułu: