WTA Tokio: Agnieszka Radwańska walczy o półfinał, rywalką zwyciężczyni US Open Series

Rafał Smoliński 24 Września 2015, 20:00

East News

Dwa mecze i dwa zwycięstwa bez straty seta, tak przedstawia się bilans Agnieszki Radwańskiej w Ariake Coliseum. O tym, ze Polka lubi grać w japońskiej stolicy, wiadomo nie od dziś, wszak w 2011 roku sięgnęła tutaj po mistrzowskie trofeum, a sezon później dotarła do finału. W poniedziałek krakowianka odprawiła Coco Vandeweghe, natomiast w czwartek okazała się lepsza od Eliny Switoliny.

- Pierwszy set był naprawdę wyrównany, a różnicę zrobiło kilka pojedynczych punktów. W drugiej partii zaprezentowałam się o wiele lepiej, utrzymywałam koncentrację i grałam agresywnie. Cieszę się, że mam za sobą kolejny świetny mecz, który dał mi awans do ćwierćfinału w Tokio - powiedziała Radwańska. - Elina jest obecnie jedną z najlepszych tenisistek młodego pokolenia. Wcześniej spotkałyśmy się ze sobą jeden raz, ale uważam, że gramy podobny tenis, więc czułam się, jakbym rywalizowała ze sobą, co było trochę dziwne - dodała.

• Agnieszka Radwańska o Elinie Switolinie: Czułam się, jakbym grała ze sobą

23-letnia Plíšková bez wątpienia rozgrywa najlepszy sezon w karierze. W 2015 roku stoczyła już 62 pojedynki i aż 43 z nich wygrała. Czeszka pięciokrotnie docierała do finału zawodów głównego cyklu, ale z mistrzowskiego tytułu cieszyła się tylko na praskiej mączce. Nie powiodło się jej na kortach twardych w Sydney, Dubaju i Stanfordzie oraz na trawnikach w Birmingham. Została także (dzięki specyficznym zasadom) triumfatorką cyklu US Open Series, ale występ w Nowym Jorku zakończył się dla niej katastrofą. Plíšková zresztą kompletnie jak na razie zawodzi w Wielkim Szlemie, gdyż ani razu nie zagrała jeszcze w IV rundzie.

Członkowie sztabu czeskiej tenisistki mieli rację, iż wykonała ona ciężką pracę w listopadzie i grudniu 2014 roku. Plíšková zwiększyła moc uderzeń, popełnia coraz mniej prostych błędów i tylko poruszanie się po korcie jest elementem, nad którym ciągle musi pracować. A mądrze grająca Radwańska potrafi jej sprawić sporo problemów, o czym przekonała się w poprzednich starciach z krakowianką. Polka doskonale zatem wie, co musi robić, aby odnieść zwycięstwo. Nie może sobie pozwolić na to, by przeciwniczka przejęła inicjatywę na korcie.

W tegorocznym Toray Pan Pacific Open Plíšková rozegrała jeden mecz mniej od Polki, ponieważ jako rozstawiona z czwartym numerem otrzymała w I rundzie wolny los. W czwartek Czeszka nie miała problemów z pokonaniem najlepszej reprezentantki Kraju Kwitnącej Wiśni, Kurumi Nary. Tenisistka naszych południowych sąsiadów pokonała Japonkę 6:2, 6:4, posyłając 10 asów i zapisując na swoje konto pięć ostatnich gemów pojedynku.

Toray Pan Pacific Open, Tokio (Japonia)
WTA Premier, kort twardy, pula nagród 1 mln dolarów
piątek, 25 września

Bilans spotkań pomiędzy Agnieszką Radwańską a Karolíną Plíškovą (główny cykl):

Mama Lewandowskiego: wyczułam w głosie syna wzruszenie