Agnieszka Radwańska: Nawet nie zapłakałam

- Najbardziej boli to, że odpadam w pierwszej rundzie - powiedziała po przegranym meczu z Ukrainką Kateryną Bondarenko Agnieszka Radwańska. Najlepsza polska tenisistka odpadła w pierwszej rundzie Australian Open i na pocieszenie został jej jedynie turniej debla.

W tym artykule dowiesz się o:

- Pogoda pogodą, ale gra zupełnie mi się nie kleiła. Zwłaszcza w I secie. Zresztą wielkiego tenisa nie pokazałam w całym meczu. To nie był mój dzień - przyznała Radwańska w rozmowie z Rzeczpospolitą. - Nie mogłam sobie poradzić z silnym wiatrem. Wyczyniał cuda z piłką, uniemożliwiał mi prowadzenie mojej gry. Kiedy już rozgrzałam się walką i zaczęłam przyzwyczajać do warunków, cały czas posyłałam piłkę na minimalne auty albo drut. Poza tym nie mogłam szybko kończyć punktów. Nawet jak Kateryna zaczęła grać przez środek, to i tak nie udawało mi się skończyć.

- Najbardziej boli to, że odpadam w pierwszej rundzie. Nie da się ukryć, że byłam faworytką, ale niespodzianki się zdarzają. W każdym wielkoszlemowym turnieju taka przykrość spotyka w I rundzie 64 zawodniczki, wypadło na mnie - zauważyła. - Po meczu siedziałam sobie na ławce i patrzyłam, jak ludzie opuszczają trybuny. Nie myślałam o szybkim prysznicu. Nawet nie zapłakałam. Czasami bywa tak, że po meczu bierze się rakietę i z wściekłości wali nią tak długo, aż nic z niej nie zostanie. A po tym meczu nie było żadnych emocji - powiedziała starsza z sióstr na łamach Rzeczpospolitej.

Komentarze (0)