- Pierwsze pół sezonu było dużo słabsze. Nie spodziewałam się tego na początku roku - przyznała Agnieszka Radwańska na konferencji prasowej po powrocie do kraju z Singapuru. Polka triumfowała w niedzielę w Mistrzostwach WTA. - Gdyby w kwietniu ktoś mi powiedział, że w Singapurze będzie tak dobrze, nie uwierzyłabym, że wygrałabym nawet jeden mecz - przyznała.
Rzeczywiście, pierwsze miesiące sezonu nie były udane dla Agnieszki Radwańskiej. Po Rolandzie Garrosie znajdowała się poza pierwszą "20" klasyfikacji Race, która wyłoniła uczestniczki Turnieju Mistrzyń.
Z powodu słabego startu krakowianka zakończyła współpracę z legendarną tenisistką Martiną Navratilovą. - Nie wiemy, jakby to było, gdyby ta współpraca trwała dłużej - przyznała ostrożnie Radwańska. - Ciężko gdybać.
W meczu półfinałowym WTA Masters z Garbine Muguruzą trener najlepszej polskiej tenisistki powiedział do niej "nie ma chwały bez cierpienia". Te słowa podziałały na nią motywująco.
- Miałam już kilka miesięcy w nogach, więc nie było łatwo. Ale nie można na to patrzeć, trzeba walczyć. Każde słowo pomaga, po coś ten coaching jest - skomentowała.
Krakowianka zapytana o emocje, jakie towarzyszyły jej, kiedy przy piłce meczowej w wielkim finale jej przeciwniczka Petra Kvitova popełniła błąd, przyznała, że trudno opisać słowami, co się wtedy czuje. Na początku sama nie wierzyła w to, co się stało.
- Wciąż to do mnie nie dociera. Nie spodziewałam się łatwego meczu. Widziałam jej kilka poprzednich pojedynków. Gdybyśmy miały grać pięć godzin, zagrałabym.
Na policzkach Radwańskiej tuż po zwycięstwie pojawiły się łzy, jednak - jak sama powiedziała podczas konferencji, była to bardziej ulga niż emocje.
Polka wyjawiła także plany na kolejne dwa miesiące. - Teraz czekają mnie trzy wolne tygodnie. Absolutnie bez rakiety. Później powoli wrócę do gry, a w grudniu czeka mnie International Premier Tennis League.
Z występu w Singapurze zrezygnowała Serena Williams, liderka rankingu WTA i główna faworytka do triumfu w Mistrzostwach WTA.
- Trudno przewidywać, jak wyglądałby ten turniej z Sereną. Wycofała się przed startem, więc cieszyłyśmy się, że pojawiło się jeszcze jedno miejsce. Wiadomo, ona gra w Singapurze zawsze bardzo dobrze i chętnie zagrałabym z nią właśnie tam, najlepiej w finale.
Hmm..... szkoda że nie można przeżywać alternatywnych linii czasu dla samego poznania jak by to było.
Byłaby Serena to inaczej wyglądał Czytaj całość