Pojedynek Moniki Puig z Kristyną Pliskovą miał niezwykle dramatyczny przebieg. Portorykanka przegrała pierwszego seta 4:6, natomiast w tie breaku drugiego musiała bronić aż trzech meczboli z rzędu. Gdy udało jej się doprowadzić do trzeciej odsłony, znów napotkała na swojej drodze kłopoty, bowiem przy rezultacie 6:7 ponownie musiała oddalać meczowe okazje dla rywalki, tym razem dwie. Finalnie po dwóch godzinach i 22 minutach zwyciężyła 4:6, 7:6(6), 9:7.
- Z jednej strony mogłam się po prostu śmiać przy zmianie stron, ponieważ wydawało mi się to wręcz niemożliwe - powiedziała Puig. - Starałam się pozostać w jak najbardziej pozytywnym nastroju, mimo że przeżywałam trudny czas. Gdy jesteś w dołku, a rywalka posyła kolejnego asa, starasz się zrelaksować w najważniejszych momentach.
ICYMI @MonicaAce93 saved FIVE match points and fended off a record 31 aces in her win over Pliskova #PicaPower pic.twitter.com/D8GYS50ejm
— Australian Open (@AustralianOpen) styczeń 20, 2016
- Chodzi przede wszystkim o wiarę w to, że możesz przejść przez takie właśnie momenty. W każdej sytuacji możesz zyskać drugie życie i zupełnie zmienić bieg wydarzeń - dodała Puig, której kolejną rywalką będzie Agnieszka Radwańska.
Pliskova zaserwowała w środę 31 asów, pobijając tym samym rekord świata należący do Sabiny Lisickiej. Niemka w ubiegłym roku w Birmingham popisała się 27 takimi serwisami. Czeszka jednak nie potrafiła się cieszyć sukcesem, bowiem w głowie cały czas miała porażkę z Portorykanką.
- Teraz o tym nie myślę - przyznała Pliskova. - To miłe, ale wolałabym posłać 20 asów i wygrać spotkanie.