Euforyczna reakcja Brytyjczyków na historyczny półfinał Johanny Konty
Euforia - tym jednym słowem można określić to, jak zareagowały brytyjskie media na awans do półfinału Australian Open Johanny Konty. Trudno się temu dziwić, po raz pierwszy od 1983 roku Brytyjka zagra o wielkoszlemowy finał.
Już sam awans Johanny Konty do ćwierćfinału wywołał bardzo pozytywne reakcje brytyjskich mediów. Każdy podkreślał fakt, że to pierwsza ich reprezentantka w tej fazie turnieju wielkoszlemowego od Wimbledonu 1984. Przez 32 lata Brytyjczycy cierpliwie czekali na kolejną swoją tenisistkę walczącą o największe laury w najważniejszych turniejach.
Pokładanych w niej nadziei nie spełniła Laura Robson, która we wtorek odpadła w eliminacjach turnieju ITF o puli nagród 25 tys. dolarów. To mniejsza kwota od tej, jaką w Melbourne dostali tenisiści po odpadnięciu w I rundzie głównej drabinki.
- Konta i Murray dorównali dokonaniu Sue Barker i Johna Lloyda, którzy przed 39 laty doszli do półfinału Australian Open - podkreśla BBC.
To właśnie główny brytyjski nadawca przeprowadził rozmowę z Jo Durie, ostatnią tenisistką w tak dalekiej fazie turnieju wielkoszlemowego, która udzieliła kilku rad swojej młodszej rodaczce. - Świetnie radzi sobie z całą otoczką tego sukcesu. W takiej sytuacji trzeba się od wszystkiego odciąć. Oczywiście, nie można unikać wywiadów i konferencji prasowych, ale jej telefon na pewno dzwoni od rana do wieczora. Dlatego powinna go wyłączyć, dobrze się wyspać, bo czwartek będzie kolejnym ekscytującym dniem, w którym być może znów będziemy świadkami historii - przyznała półfinalistka US Open 1983.
- Bajka Johanny Konty trwa! - napisało "The Times". - Transformacja w grze Konty, która nastąpiła w ciągu ostatnich 12 miesięcy to dowód, że ciężka praca i pozytywne nastawienie dają efekty - dodaje słynny dziennik.
- Brytyjka Jo kontynuuje swoją australijską przygodę - czytamy w nagłówku do artykułu "The Sun", w którym dziennikarze zwracają jednak uwagę, że nie był to najlepszy mecz Konty w tym turnieju. - Jej serwis wyraźnie szwankował. Zwycięstwo mogło nadejść jeszcze łatwiej, ale zmarnowała mnóstwo szans.
"The Guardian" obawia się "zauważalnej desperacji w roszczeniach Australijczyków", jednocześnie przypominając całą historię 24-latki z Sydney. To właśnie na Antypodach mieszkała do 14. roku życia wraz z rodzicami pochodzącymi nomen omen z Węgier. W 2005 roku przeprowadzili się najpierw do Eastbourne, a później na rzecz lepszych warunków treningowych przenieśli się do północnej Hiszpanii. Od czterech lat przy nazwisku Konty widnieje już pełnoformatowy Union Jack.O tworzącej się na naszych oczach historii pisze "The Guardian". Cytują także słowa Virginii Wade, ostatniej brytyjskiej mistrzyni wielkoszlemowej, która zauważyła jak dobrze Konta gra na swojej ziemi. - Wyraźnie lubi grać w swoich rodzinnych miejscach. Jej kariera rozkwitła w Eastbourne, gdzie przez wiele lat mieszkała, a teraz czuje się jak w domu w Australii, czyli tam, gdzie się urodziła - podkreśla zwyciężczyni Wimbledonu 1977.
O powtórkę sukcesu Wade, Konta zagra w czwartek przeciwko Andżelice Kerber. Dla każdej z nich zwycięstwo będzie oznaczać debiut w wielkoszlemowym finale.
Oglądaj mecze WTA Tour z udziałem Igi Świątek, Magdy Linette i innych topowych zawodniczek w serwisie CANAL+ online. (link sponsorowany)