Sara Errani nie rozpoczęła tego sezonu najlepiej. Przed startem w Dubaju wygrała zaledwie dwa mecze, a w Pucharze Federacji poniosła dwie bolesne porażki, które przyczyniły się do przegranej Włoszek z reprezentacją Francji.
- Miałam tu w ogóle nie przyjeżdżać. Kilka dni przed wylotem wraz z trenerem myśleliśmy nad tym, aby odpuścić sobie ten start, zostać w domu i jeszcze bardziej popracować nad moją grą - wyznała pierwsza włoska triumfatorka Dubai Tennis Championships.
Tuż po końcowym zwycięstwie finalistka Rolanda Garrosa 2012 ze łzami w oczach pobiegła do Pablo Lozano, pod którego okiem trenuje już od ponad 12 lat.
- Nie spodziewałam się tego, że zdobędę tytuł. Ostatnio przeżyłam kilka ciężkich momentów i to Pablo pomógł mi przez nie przejść - przyznała 28-latka z Bolonii.
Ostatnie miesiące to pewnego rodzaju renesans włoskiego kobiecego tenisa. Po wielkoszlemowy tytuł podczas US Open sięgnęła Flavia Pennetta, a Roberta Vinci, finalistka nowojorskiego turnieju przed tygodniem, sięgnęła po tytuł w Sankt Petersburgu. Ponadto, w niedzielnym finale w zawodach w Rio de Janeiro zagra Francesca Schiavone. Sama Errani jest zaskoczona tak dobrymi rezultatami Azzurro.
- Jesteśmy bardzo zgraną czwórką i na każdym kroku staramy się sobie pomagać. Być może właśnie przez to budujemy naszą pewność siebie, a to przekłada się na sukcesy - powiedziała była piąta rakieta świata.
Niemniej Sara daje znać, ze jeszcze jest w turze!?:) w Czytaj całość