Zwycięstwo z Radwańską dało Anie Konjuh nie tylko awans do pierwszego ćwierćfinału turnieju wielkoszlemowego, ale zapewniło jej także poprawę najwyższej pozycji w rankingu WTA. Od przyszłego poniedziałku Chorwatka będzie co najmniej 52. rakietą świata.
- To był najprawdopodobniej mój najlepszy mecz w karierze seniorskiej. Przynajmniej moja trenerka tak sądzi, a ja jej wierzę. Sama spoglądam na to z trochę innej strony. Jestem podekscytowana tym jak zagrałam. Mój serwis sprawował się całkiem dobrze - oceniła triumfatorka juniorskiego US Open 2013.
- Nie sądzę, żeby Agnieszka miała jakąkolwiek odpowiedź. Wykorzystywałam każdą nadarzającą się okazję i cieszyłam się chwilą - dodała.
W poprzednim pojedynku z Polką podczas tegorocznego Wimbledonu, Chorwatka przegrała pomimo wyraźnego prowadzenia. 18-latka z Dubrownika nie wymazała tego spotkania z pamięci, a wręcz przeciwnie.
- Ostatniej nocy odtworzyłam sobie ten mecz w głowie. Miałam dwie lub trzy piłki meczowe, nie jestem pewna. Przy każdej z nich psułam forhend. Nie skorzystałam z szansy. Teraz uważam to za doświadczenie, którego potrzebowałam, bo wiem, że moja gra pozwala mi ją pokonać. Agnieszka jest świetną tenisistką, ale to ja zagrałam swój najlepszy tenis - przyznała Konjuh.
Była liderka rankingu ITF juniorek musiała zmagać się w tym sezonie z problemami zdrowotnymi. - Najpierw uraz pleców, później pamiętna kontuzja kostki. Nie mogłam przez to grać przed dwa-trzy miesiące, a to na pewno miało na mnie wpływ. Wciąż jestem młoda, wciąż muszę doświadczyć wielu rzeczy - wyjaśniła 18-latka z Dubrownika.
- Nie zagrałam tylu meczów ile powinnam, a każdy powrót był bardzo trudny. Ale teraz to nie ma znaczenia, jestem tutaj, w ćwierćfinale turnieju wielkoszlemowego, więc nie mogę narzekać - dodała.
ZOBACZ WIDEO: Po Kazachstanie: Tomaszewski, Stokowiec i Majdan ocenili Polaków (źródło TVP)