WTA Tokio: Katerina Siniakova wypuściła z rąk wielką okazję, pierwszy tytuł Christiny McHale

PAP/EPA / ANDREW GOMBERT
PAP/EPA / ANDREW GOMBERT

Prowadzenie 6:3 i 4:2 nie wystarczyło Katerinie Siniakovej, aby zdobyć swój pierwszy tytuł w głównym cyklu. Christina McHale odrobiła straty w finale w Tokio i to ona zanotowała premierową wiktorię w karierze.

Katerina Siniakova, notowana na 65. pozycji, i Christina McHale, klasyfikowana na 53. miejscu, walczyły w niedzielę o swój pierwszy tytuł WTA w głównym cyklu. Wcześniej obie tenisistki miały po jednej okazji - Czeszka w tym sezonie w Bastad, a Amerykanka dwa lata temu w Acapulco - jednak obie obeszły się smakiem.

Niedzielne spotkanie, którego wagą było zwycięstwo w turnieju WTA International na kortach twardych w Tokio, zdecydowanie lepiej rozpoczęła Siniakova, która wygrała pierwszego seta 6:3, a w drugim objęła prowadzenie 4:2 z przewagą przełamania. Gdy wydawało się, że to 20-letnia Czeszka jako pierwsza sięgnie po tytuł w głównym cyklu, sytuacja w mgnieniu oka obróciła się na jej niekorzyść. Amerykanka nie tylko odrobiła straty i triumfowała w drugiej partii 6:4, ale również odskoczyła na 5:2 w decydującym secie. Młodsza z tenisistek doszła rywalkę na 4:5, jednak gdy miała wyrównać stan w partii, została przełamana, wyrzucając bekhend poza linię boczną.

Po dwóch godzinach i 48 minutach McHale zdobyła swój premierowy tytuł WTA, triumfując 3:6, 6:4, 6:4.

Obie tenisistki rozegrały aż 204 punkty. Amerykanka wygrała 104, natomiast Czeszka 100 piłek. Siniakova w sumie wykorzystała 6 z 12 break pointów, natomiast McHale 7 z 12.

ZOBACZ WIDEO Mariusz Fyrstenberg: Nie lubię grać przy światłach

- Nie chcę odkładać mojego trofeum - powiedziała McHale. - Chcę je trzymać przez cały czas. Przyjeżdżam na ten turniej od kilku lat i naprawdę dobrze się tutaj czuję. Dziękuje fanom i wszystkim, którzy przetrzymali przerwy spowodowane opadami deszczu.

Japan Women's Open Tennis, Tokio (Japonia)
WTA International, kort twardy, pula nagród 250 tys. dolarów
niedziela, 18 września

finał gry pojedynczej:

Christina McHale (USA, 7) - Katerina Siniakova (Czechy) 3:6, 6:4, 6:4

Komentarze (2)
avatar
Marlowe
18.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby tak wygrała nasza Bencić, tak ukochana przez promujących ją miłośników to ileż byloby artykułów i wpisów. A tak to tylko jakaś Amerykanka. Żeby chociaż miała na imię Stan. 
DirFanni
18.09.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Siniakowa wyglądało w meczu że ma większe możliwości w grze ale McHale jest bardziej ograna i doświadczona i w decydujących momentach okazała się skuteczniejsza i opanowana a to też element ten Czytaj całość