Za Rogerem Federerem najdłuższa przerwa od tenisa w zawodowej karierze. Szwajcar ostatni oficjalny mecz rozegrał 8 lipca, przegrywając w półfinale Wimbledonu z Milosem Raoniciem. Kilkanaście dni później ogłosił, że z powodu kontuzji kolana kończy starty w sezonie 2016.
- To był doskonały czas dla mnie. Zrobiłem sobie przerwę i mogłem odpocząć oraz spędzić więcej czasu z dziećmi. Mogłem im poświęcić więcej czasu i energii, bo nie musiałem się martwić, że następnego dnia czeka mnie mecz - mówił Federer w rozmowie z portalem ausopen.com.
- Psychicznie i fizycznie potrzebowałem takiego odpoczynku. Wierzę, że ta przerwa będzie korzystna dla mojej kariery. Najważniejsze, że nie musiałem przejść drugiej operacji - przyznał 35-latek.
Szwajcar wyjawił, że już czuję głód tenisa. - Okres bez gry nie dłużył mi się. Czuję się odmłodzony i odświeżony. Jednak im dłużej nie grałem, tym bardziej brakowało mi tenisa. Dlatego już nie mogę doczekać się powrotu.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Dudek: To najlepszy rok reprezentacji po '82
Federer do rozgrywek powróci w rozpoczynającym się 1 stycznia Pucharze Hopmana. Będzie to jego pierwszy występ w Perth od 2002 roku. Ma pewność, że w nieoficjalnych mistrzostwach świata par mieszanych rozegra minimum sześć meczów (trzy w singlu i trzy w mikście).
- W przeszłości, gdy na początku sezonu grałem w Doha czy Brisbane, nie zwracałem uwagi, czy rozegrałem jeden mecz czy cztery. Ale teraz jest inaczej, bo potrzebuję meczów. Każde spotkanie jest inne, ma inną intensywność i muszę się przekonać, jak będzie reagować moje ciało.
Z 17. tytułami wielkoszlemowymi bazylejczyk jest najbardziej utytułowanym tenisistą w historii. Ostatnie mistrzostwo w Wielkim Szlemie zdobył jednak w lipcu 2012 roku, gdy wygrał Wimbledon.
- Osobiście wciąż wierzę, że wygram kolejny tytuł wielkoszlemowy. Ale czy tak będzie, pokaże czas - spuentował.