2016 rok w wykonaniu Novaka Djokovicia można podzielić na dwie części. W pierwszym półroczu wygrywał niemal wszędzie, gdzie wystąpił, włącznie z wyczekiwanym Rolandem Garrosem. Z kolei w drugim zwyciężył w tylko w jednym turnieju (w Toronto) i na ostatniej prostej stracił pozycję lidera rankingu ATP na rzecz Andy'ego Murraya.
- Nie uznaję drugich sześciu miesięcy minionego roku jako coś, co nie miało prawa się wydarzyć - mówił Djoković na konferencji prasowej w Dosze, gdzie zainauguruje zmagania w 2017 roku. - Nie odbieram spraw w taki sposób. To nie w mojej filozofii życia.
Serb zapewnił, że wyciągnął wnioski z niezbyt udanej dla niego końcówki 2016 roku. - Każde doświadczenie na swój sposób jest błogosławieństwem. Ostatnie miesiące były cenne, bo porażki uczą i pozwalają przekonać się, nad jakimi elementami musisz jeszcze popracować - opowiadał.
- To było dla mnie doświadczenie, może nawet wyzwanie, by wyzwolić motywację, które, mam nadzieję, pomoże mi stać się jeszcze silniejszym - dodał.
ZOBACZ WIDEO Przygoński: na Dakarze potrzeba dużo szczęścia (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Tenisista z Belgradu wyjawił, że w ostatnim czasie czuł ogromną presję. By sobie z nią radzić, uprawia medytację i stara się poświęcać więcej czasu rodzinie.
- Wierzę, że w życiu nie ma żadnych granic. To, że jestem tenisistą, to mój wybór. To ja zdecydowałem się uprawiać ten sport. Dlatego chcę się rozwijać tak długo, dopóki będę miał motywację i czuł pasję oraz miłość do tenisa - wyjaśniał.
Starty w nowym sezonie Djoković rozpocznie w poniedziałek. Jego rywalem w meczu I rundy turnieju ATP World Tour 250 w Dosze będzie Jan-Lennard Struff.