- Na początku meczu miałyśmy problemy z utrzymaniem podania. Serena potrafi wywrzeć na rywalce odpowiednią presję, co sprawia, że trzeba serwować naprawdę dobrze, bo w innym przypadku ona zagra wygrywający return lub dojdzie do wymiany. Wielka szkoda, że w pierwszym secie nie wygrałam gema na 5:3, ponieważ wtedy wszystko potoczyłoby się inaczej. Muszę jednak przyznać, iż była dziś ode mnie po prostu lepsza - powiedziała Barbora Strycova.
Czeszka zmierzyła się z Sereną Williams po raz pierwszy od Wimbledonu 2012 i znów nie zdołała wygrać seta. W poniedziałek przełamała serwis Amerykanki aż czterokrotnie, ale mimo tego przegrała 5:7, 4:6. - Bardzo ważnym elementem mojej gry jest return, ponieważ wiele kobiet nie dysponuje tak potężnym podaniem jak Serena. Mój return jest trudny do odegrania, ponieważ staram się odpowiednio podciąć piłkę. Nie ukrywam, że razem z trenerem poświęcam temu zagraniu sporo czasu - stwierdziła reprezentantka naszych południowych sąsiadów.
Młodsza z sióstr Williams nie miała najlepszego dnia, bowiem popełniła aż 46 niewymuszonych błędów. - Z pewnością jestem trochę sfrustrowana, ale tak naprawdę wszystko zależało od Sereny. Jeśli ona ma dobry dzień, to nie ma się żadnych szans, ponieważ wówczas gra po prostu znakomicie i przede wszystkim szybko. Starałam się walczyć, ale mój serwis często mnie zawodził, dlatego czasem próbowałam coś zmienić w swojej grze - zakończyła Strycova.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: to był dla nas wspaniały i piękny weekend, wynik jest niesamowity!