Puchar Davisa: szok w Bratysławie! Węgry powalczą o Grupę Światową

PAP/EPA / LUKAS COCH
PAP/EPA / LUKAS COCH

Hańba! Wstyd! - słowackie media w mocnych słowach opisują to, co w weekend wydarzyło się w Bratysławie. Drużyna narodowa doznała sensacyjnej porażki z zespołem węgierskim, który we wrześniu powalczy o Grupę Światową Pucharu Davisa.

To miało być łatwe i przekonujące zwycięstwo gospodarzy. Tym bardziej że w lipcu zeszłego roku Słowacy nie dali Madziarom żadnych szans w Budapeszcie. Tymczasem w Bratysławie, w hali Aegon Arena, w której w 2005 roku rozegrano finał rozgrywek o Puchar Davisa, Węgrzy całkowicie zaskoczyli rywali i odnieśli jedno z największych zwycięstw w historii.

- Jeżeli doznajemy takiej porażki, to nie mamy czego szukać w barażach o Grupę Światową - stwierdził Martin Klizan. Numer jeden słowackiego tenisa dwoił się i troił. Zagrał dwa mecze w singlu oraz sobotniego debla, ale korzystnego wyniku dla swojej drużyny nie wywalczył. W piątek pokonał Attilę Balazsa i był to jedyny punkt zdobyty przez Słowaków w całym spotkaniu.

Wielką klasę pokazał Marton Fucsovics. Były numer jeden rankingu juniorów, aktualnie 159. singlista świata, zwyciężył najpierw w singlu Jozefa Kovalika, potem wygrał debla razem z Balazsem, zaś w niedzielę znalazł sposób na Klizana. Najlepszy z Węgrów pokonał 36. rakietę globu 3:6, 6:3, 6:3, 7:5 i wielka sensacja stała się faktem.

Kapitan Słowaków, Miloslav Mecir, był pod wrażeniem gry rywali. - Nie każdy dzień jest Bożym Narodzeniem. To był piękny mecz, ale niestety nie na naszą korzyść. Martin popełnił kilka błędów, ale Fucsovics grał naprawdę dobrze. Raz się wygra, raz się przegrywa. Taki jest sport - stwierdził Mecir.

ZOBACZ WIDEO Cezary Kucharski zdradził plany na przyszłość Roberta Lewandowskiego. Zaskakujący kierunek

Słowacja w ostatnich trzech sezonach dochodziła do baraży o Grupę Światową, lecz za każdym razem doznawała porażki. W 2015 roku miejsca w tenisowej elicie pozbawiła ją Polska. Teraz wszystko wskazuje na to, że we wrześniu obie ekipy znów spotkają się ze sobą, ale w barażu o pozostanie w Grupie I Strefy Euroafykańskiej.

Tymczasem na Węgrzech zapanowała wielka radość. Kapitan Gabor Koves wspomina wielki sukces nad Australią w składzie z "Woodies" i Markiem Philippoussisem z 1995 roku, który dał Madziarom awans do Grupy Światowej. - Nie wiem, jak mam teraz wszystkim podziękować. Marton jest bohaterem, ale nie należy zapominać o Attili, który grał razem z nim debla. Teraz jesteśmy naprawdę bliscy Grupy Światowej.

Węgry poznają rywala w meczu o elitę w kwietniu, kiedy zostaną rozegrane pozostałe spotkania II rundy fazy kontynentalnej.

Komentarze (4)
avatar
Eva Szymon B Lovia
6.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
a u nas DNO. 
avatar
samik
6.02.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A nasi ? Klęska z Bośnią 5:0. Dlaczego w singlu nie zagrali debliści lub choćby Kubot. Oddany jeden mecz walkowerem? O co tam chodzi? 
avatar
Kike
5.02.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
Węgrzy zrobili swoje i zesłali Słowację nam. Niestety, bo już dziś ciężko powiedzieć byśmy mieli być faworytem. W każdym razie spadek do 2 Grupy Euro-Afr. będzie tragedią i dla nas i dla Słowak Czytaj całość