Toni Nadal o rozstaniu z Rafaelem Nadalem: Myślałem o tym od roku. Nie doszukujcie się w tej decyzji drugiego dna

PAP/EPA / SEBASTIEN NOGIER
PAP/EPA / SEBASTIEN NOGIER

Długo się nad tym zastanawiałem i uznałem, że nadszedł odpowiedni czas. Wiem, ile mam lat i wiem, ile stresu kosztowało mnie podróżowanie z Rafaelem - mówił Toni Nadal o przyczynach zakończenia współpracy z Rafaelem w rozmowie z "El Espanol".

W tym artykule dowiesz się o:

Szokującą dla całego tenisowego świata decyzję o tym, że od przyszłego sezonu kończy współpracę ze swoim bratankiem, Rafaelem Nadalem, którego prowadzi od początku kariery, Toni Nadal przekazał w rozmowie z "Il Tennis Italiano". Powiedział wówczas: - Od przyszłego roku nie będę podróżował z Rafaelem na turnieje. Zamiast tego chcę się zająć pracą w akademii Rafy w Manacor.

W Hiszpanii natychmiast zaczęto spekulować, że Toni podjął taką decyzję, bo od dłuższego czasu nie potrafi znaleźć wspólnego języka z ojcem Rafy, Sebastianem i menedżerem Carlosem Costą. W wywiadzie dla "El Espanol" wyjaśnił, że z zamiarem rozstania się z bratankiem nosił się od dłuższego, a zaważyły na tym przede wszystkim względy rodzinne.

- Myślałem o tym od roku - mówił 55-latek z Majorki. - Ostateczną decyzję o tym, że przestaję podróżować z Rafaelem, podjąłem w styczniu w Australii. Nie mówiłem o tym Rafaelowi, ale podczas Australian Open pożegnałem się z wszystkimi: dyrektorem turnieju, z obsługą, z kierowcami. Bo wiedziałem, że widzę ich po raz ostatni.

- Nie doszukujcie się w tej decyzji drugiego dna - kontynuował. - Długo się nad tym zastanawiałem i uznałem, że nadszedł odpowiedni czas. Wiem, ile mam lat i wiem, ile stresu kosztowało mnie podróżowanie z Rafaelem po świecie i oglądanie, jak gra w turniejach. Jestem zaszczycony, że mogłem mu towarzyszyć. Ale mam też rodzinę, a nie zawsze mogłem ją zabierać ze sobą na turnieje.

Toni znów podkreślił, że od 2018 chce się poświęcić pracy w akademii tenisowej w Manacor na Majorce. - Jestem podekscytowany tą wizją. A Rafaela zostawiam w dobrych rękach. Carlos Moya to doskonały trener.

Zapytany, czy począwszy od 2018 roku już nigdy nie zobaczymy go na trybunach podczas spotkania Rafy, odparł: - Wyobraźmy sobie taki scenariusz: Carlosowi przytrafia się jakieś nieszczęście. Nie życzę mu tego, ale wszystko może się wydarzyć. Rafael przychodzi do mnie i mówi: "poleć ze mną turniej". Jeśli to nie będzie daleka podróż, np. do Monte Carlo czy na Roland Garros, to mogę się zgodzić.

ZOBACZ WIDEO Damian Janikowski o przepaści jaka dzieli MMA i zapasy: to bardzo przykre

Komentarze (0)