Młode belgijskie pokolenie coraz bardziej daje znać o sobie. Fani tenisa poznali już Alison van Uytvanck, An-Sophie Mestach czy Ysaline Bonaventure. Teraz z grona tenisistek urodzonych w latach 1993-1995 przyszedł czas na Elise Mertens. Zdolna młodzież nie chce się uczyć tylko od Kirsten Flipkens i Yaniny Wickmayer, których kariery zahamowały liczne kontuzje. Wzorem do naśladowania są teraz przede wszystkim Kim Clijsters i Justine Henin, w przeszłości z powodzeniem startujące w Wielkim Szlemie.
Krajowa federacja tenisowa opracowała specjalny program z wyszukiwaniem talentów i trzeba przyznać, że radzi sobie z tym całkiem dobrze. Wsparcie od związku dla młodych zawodników jest dosyć wyraźne, a najlepsi mogą liczyć na szczególne traktowanie. Widać to było choćby podczas turnieju w Katowicach, gdzie razem z Alison van Uytvanck i An-Sophie Mestach zjawiła się ich opiekunka i zarazem kapitan drużyny narodowej w Pucharze Federacji, Ann Devries.
Kiedy w 2013 roku Polska zesłała Belgię do strefy kontynentalnej, Devries nie narzekała na przyszłość reprezentacji. Dwa lata później na krótkiej liście zawodniczek i zawodników zgłoszonych do specjalnego projektu belgijskiej federacji (BE Gold +18) znalazła się tenisistka, która z sukcesami rywalizowała w futuresach. Była nawet siódmą juniorką świata, więc potencjał w niej drzemał niemały.
W jaki sposób córka nauczycielki i kościelnego stolarza zainteresowała się tenisem? - Urodziłam się w Leuven, ale dorastałam w Hamont, gdzie zresztą cały czas mieszkam. To mała miejscowość, w której jest pełno zieleni, dlatego zawsze cieszę się, kiedy po turniejach wracam do domu. Tenisem zainteresowała mnie siostra. Miałam wówczas od 3,5 do 4 lat. Wszystko zaczęło się w Bree, 10 minut od mojego rodzinnego miasta, ale często grałam z siostrą także na domowym podwórku.
ZOBACZ WIDEO Puchar Anglii: hat-trick Harry'ego Kane'a. Zobacz skrót Fulham - Tottenham [ZDJĘCIA ELEVEN]
Dla Mertens tenis to nie tylko wielka pasja, ale i poczucie pewnej niezależności. Belgijska Federacja Tenisowa stara się jej pomóc, jak tylko potrafi. Spędziła rok w akademii Patricka Mouratoglou. Potem wszystko potoczyło się zgodnie z planem - trafiła do akademii swojej idolki z dzieciństwa, Kim Clijsters. - Zawsze chciałam mieć forhend jak Kim Clijsters i bekhend jak Justine Henin - przyznała Belgijka.
Dzięki wsparciu trenera Ricka Vleeshouwersa Mertens z powodzeniem zaczęła startować w głównym cyklu. Pierwszy ćwierćfinał osiągnęła na trawnikach w Den Bosch. Potem był dobry występ na Majorce i pamiętny mecz z Garbine Muguruzą w wielkoszlemowym debiucie w nowojorskim US Open. Na początku września podjęto decyzję, że nowym szkoleniowcem Belgijki zostanie zaledwie 23-letni Robbe Ceyssens. Natychmiast ruszył on ze swoją podopieczną (obecnie bliską przyjaciółką) do USA, a ta wygrała duży turniej ITF w Atlancie. Z ramienia związku karierę Mertens cały czas monitoruje Carl Maes.
Rok 2017 zdolna tenisistka powitała w Brisbane, lecz szybko odpadła w eliminacjach. Ruszyła więc na wietrzną Tasmanię, gdzie miała przygotowywać się do kwalifikacji Australian Open. Wówczas miała miejsce słynna sytuacja w meczu II rundy z Sachią Vickery, w którym obie tenisistki chciały błyskawicznie skreczować, aby szybko móc wyjechać do Melbourne. Jako pierwsza uczyniła to Amerykanka i Belgijka musiała pozostać w Hobart. Zdecydowała się walczyć o jak największą liczbę punktów i dość niespodziewanie wygrała całe zawody.
- To coś niesamowitego. Nie znajduję słów, aby to opisać. Po podjęciu decyzji o pozostaniu w Hobart, dałam z siebie wszystko i jestem bardzo zadowolona z tego sukcesu. Pokonałam aż cztery tenisistki notowane w Top 100, w finale z Moniką Niculescu grałam dobrze. Miałam odpowiedni plan, który wypalił - stwierdziła uradowana zawodniczka.
Nie zadebiutowała w głównej drabince Australian Open, ale za to zaliczyła pierwszy występ w Pucharze Federacji. Pokonując w trzech setach Irinę-Camelię Begu, przypieczętowała triumf Belgijek nad Rumunkami. Była już kapitan, Ann Devries, miała rację. Jej rodaczki powalczą w kwietniu o światową elitę. Teraz Mertens gra w Dubaju, gdzie przeszła dwustopniowe eliminacje. W I rundzie turnieju głównego pewnie odprawiła Cwetanę Pironkową i tym samym stała się rywalką Agnieszki Radwańskiej.
Krakowianka z pewnością nie zlekceważy młodszej od siebie zawodniczki. Mertens nie posyła tak potężnych uderzeń jak van Uytvanck czy Wickmayer i być może to pozwoli jej w przyszłości uniknąć poważniejszych kontuzji. Posiada za to dobry zmysł taktyczny i potrafi zaskoczyć przeciwniczki znakomitymi kontrami. W przeszłości przekonała się o tym Magda Linette. We wtorek po raz pierwszy zmierzy się ze starszą z sióstr Radwańskich.
Dubai Duty Free Tennis Championships, Dubaj (Zjednoczone Emiraty Arabskie)
WTA Premier 5, kort twardy, pula nagród 2,666 mln dolarów
wtorek, 21 lutego
II runda:
kort centralny, drugi mecz od godz. 8:00 czasu polskiego
Agnieszka Radwańska (Polska, 4) | bilans: 0-0 | Elise Mertens (Belgia, Q) |
---|---|---|
6 | ranking | 80 |
27 | wiek | 21 |
173/56 | wzrost (cm)/waga (kg) | 179/67 |
praworęczna, oburęczny bekhend | gra | praworęczna, oburęczny bekhend |
Kraków | miejsce zamieszkania | Hamont |
Tomasz Wiktorowski | trener | Robbe Ceyssens |
sezon 2017 | ||
6-4 (6-4) | bilans roku (główny cykl) | 15-2 (6-1) |
finał w Sydney | najlepszy wynik | tytuł w Hobart |
1-1 | tie breaki | 0-1 |
27 | asy | 16 |
153 314 | zarobki ($) | 64 384 |
kariera | ||
2005 | początek | 2013 |
2 (2012) | najwyżej w rankingu | 80 (2017) |
561-241 | bilans zawodowy | 180-88 |
20/8 | tytuły/finałowe porażki (główny cykl) | 1/0 |
26 093 220 | zarobki ($) | 313 296 |