Najgorsza seria Agnieszki Radwańskiej od lat

PAP/EPA / STRINGER
PAP/EPA / STRINGER

Agnieszka Radwańska notuje najgorszy początek sezonu od ośmiu lat. Polska tenisistka w czterech ostatnich turniejach nie zdołała przebrnąć trzeciej rundy. Według ekspertów zawodniczka potrzebuje przede wszystkim odpoczynku.

Solidność i regularność. Agnieszka Radwańska zatraciła w tym sezonie to, co do tej pory było jej wielkim atutem. Przez lata jej pogromczyniami, choćby w turniejach Wielkiego Szlema, były zazwyczaj zawodniczki ze ścisłej czołówki. W pierwszych miesiącach nowego roku Polka przegrywa jednak z tenisistkami z dalszych miejsc rankingu WTA. Regularnie.

Mirjana-Lucić Baroni, Catherine Bellis i Shuai Peng. Właśnie one, plus Karolina Woźniacka, okazywały się w ostatnich tygodniach za mocne dla Agnieszki Radwańskiej. Cztery turnieje i w każdym z nich brak awansu do czwartej rundy. Takiej passy krakowianka nie miała aż od ośmiu lat.

Ostatni raz tak zły początek sezonu zaliczyła w 2009 roku, gdzie przegrała do połowy marca aż siedem spotkań. Później było już tylko lepiej, nawet w 2015. Dwa lata temu przeszła bowiem trzecią rundę, i to na kortach w Melbourne. W tym roku w Australii wygrała, i to z problemami, tylko jeden mecz.

Co jest przyczyną słabszej formy Polki na początku sezonu? Eksperci nie mają wątpliwości - Radwańskiej potrzeba przede wszystkim więcej odpoczynku. - Jestem daleki od dramatyzowania. Polska drużyna gra w Lidze Mistrzów raz na 20 lat, a Agnieszka od wielu sezonów regularnie plasuje się w czołowej "10" rankingu - mówił komentator TVP Sport, Jacek Jońca.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki: nawet jeśli urwie mi nogę, do końca będę walczył o życie

- Nadszedł słabszy moment, ale wynika to moim zdaniem z dwóch rzeczy. Po pierwsze, nastąpiło pewne znużenie rutyną. Wydaje się nam, że ona zwiedza cały świat, odwiedza piękne miasta, a naprawdę wygląda to tak: "hotel, trening, mecz, masaż i kolejne spotkanie". Jak człowiek wykonuje to bez przerwy od wielu lat, naturalną sprawą jest zmęczenie i to się przekłada potem na brak świeżości, chęci i optymizmu - przekonywał.

Jońca zwraca uwagę także na zmiany w życiu prywatnym Radwańskiej, która w tym roku planuje ślub ze swoim narzeczonym, Dawidem Celtem. - Uważam, że powinna mniej grać. Ma 28 lat, nie musi zarabiać pieniędzy, może trzeba bardziej starannie dobierać swoje starty. Nie zapominajmy też, że Agnieszka w tym roku zmieni stan cywilny i to na pewno zajmuje jej głowę, to oczywista sprawa - podsumował w rozmowie z serwisem sport.tvp.pl.

Także trener Paweł Ostrowski uważa, że Polce potrzebny jest odpoczynek, ale od startów. Mówił o tym w wywiadzie z "Przeglądem Sportowym". - Jej brakuje głodu wyniku i sukcesu. Gdy w kilku kolejnych startach nie potrafi wygrać dwóch kolejnych meczów, powinna zrobić sobie przerwę. Nie mówię, że od razu ma być jak Serena Williams i nie rywalizować przez kilka miesięcy, ale jeśli szybkie porażki stają się rutyną i wchodzą w krew, powinno się to rozważyć powrót do treningu.

Ostrowski zwrócił także uwagę na jedną istotną rzecz. Jego zdaniem polskiej tenisistce może brakować motywacji. Jest szczęśliwa w życiu prywatnym, sławna, odniosła już duże sukcesy, zarobiła na korcie mnóstwo pieniędzy. Być może jest to pewna przyczyna gorszej dyspozycji. - Ona nic już tak naprawdę nie musi. Zapał i motywacja, nawet zupełnie nieświadomie, mogą w tej sytuacji trochę spaść - ocenił.

Według byłego trenera m.in. Andżeliki Kerber Radwańskiej przydałaby się rywalka z własnego podwórka, która mogłaby wywołać u niej poczucie, żenie jest nietykalna.

- Teraz przydałby się ktoś, kto wyrwałby ją ze strefy komfortu. Moim zdaniem taki impuls mogłaby dać Iga Świątek. Szybko robi postępy i jeśli za rok, dwa czy trzy trafiłaby na "Iśkę" w turnieju czy zagrała z nią dobry sparing, napędzając stracha, obie strony mogłyby na tym zyskać - przekonywał Ostrowski.

Przed najlepszą polską tenisistką turniej w Miami, gdzie jednak o sukces będzie bardzo trudno. Losowanie nie było dla niej najszczęśliwsze - w pierwszym meczu jej rywalką będzie jeszcze Chinka Qiang Wang, ale już w kolejnej rundzie znów może się spotkać ze swoim koszmarem z Melbourne, czyli przeżywającą drugą młodość Mirjaną Lucić-Baroni. W jej połówce drabinki jest także trzecia tenisistka rankingu, Karolina Pliskova.

Historia jednak lubi się powtarzać. Być może Polka, podobnie jak przed dwoma laty, szykuje formę na drugą część roku. Wtedy zaczęła grać dopiero od maja, ale nie zatrzymała się już do końca sezonu, wygrywając finały WTA w Singapurze.

Źródło artykułu: