Ilie Nastase przeprosił za słowa o dziecku Sereny Williams. "To była spontaniczna reakcja"

PAP/EPA / BOGDAN CRISTEL
PAP/EPA / BOGDAN CRISTEL

Ilie Nastase zdobył się na niestosowny komentarz na temat ciąży Sereny Williams, co wywołało burzę w świecie tenisa. Były rumuński tenisista przeprosił za swoje słowa.

Do niefortunnej wypowiedzi Nastase doszło przed kilkoma dniami w czasie losowania gier spotkania Pucharu Federacji z Wielką Brytanią.

Kapitan rumuńskiej drużyny zapytany o ciążę Sereny Williams głośno zastanawiał się, czy jej dziecko będzie miało "mleczno-czekoladowy kolor". Wokół tych słów rozpętała się burza, a sam Rumun przyznał, że jego wypowiedź mogłaby być uznana za rasistowską, gdyby powiedział, że "Serena urodzi brzydkie, czarne dziecko".

Na odpowiedź Amerykanki nie trzeba było długo czekać. "To rozczarowujące, że żyjemy w świecie w którym ktoś taki może wygłaszać rasistowskie komentarze na temat mój, mojego nienarodzonego dziecka i seksistowskie słowa o moich rówieśnikach" - napisała w serwisie Instagram. Williams podziękowała również władzom ITF za odpowiednią reakcję i stanięcie w jej obronie.

Po kilku dniach były rumuński tenisista ochłonął i wystosował oficjalne przeprosiny.

ZOBACZ WIDEO Katarzyna Kiedrzynek: Trener reprezentacji mnie zszokował, łzy poleciały mi z oczu

"Ostatnie dni były dla mnie trudne. Moje słowa sprawiły kontrowersje i zostały odebrane ze smutkiem przez kibiców, prasę i - co dla mnie najsmutniejsze - przez świat tenisa" - napisał na Facebooku.

"Naprawdę szanuję Serenę. Jest jedną z największych tenisistek wszech czasów. Wiem, jak dużo pracy włożyła, by osiągnąć takie wyniki. Na konferencji prasowej zapytano mnie o jej ciążę. Po raz pierwszy o tym usłyszałem i moja reakcja była spontaniczna. Jestem w pełni świadomy, że nic nie może usprawiedliwiać moich słów - ani presja związana z grą o stawkę ani nieszczęśliwa eskalacja tej sytuacji. Moje życie jest związane z tenisem i jego fanami, więc proszę przyjąć moje przeprosiny, bez względu na to ile są teraz warte" - dodał.

Źródło artykułu: